* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

wtorek, 2 sierpnia 2011

Jenny Nelson: Toskańska trattoria

Bukowy Las, Wrocław 2011.

Raj gdzie indziej

Modyfikowanie popularnych w czytadłach schematów przeważnie wychodzi na dobre autorom, którzy chcą tworzyć powieści ciekawe i wpisujące się w literacką rozrywkową modę. Postąpiła w ten sposób Jenny Nelson, która w „Toskańskiej trattorii” połączyła dwa nurty charakterystyczne i poszukiwane w obyczajówkach: dążenie do spełnienia zindywidualizowanych marzeń oraz wątek z toskanianów. Uzyskała dzięki temu lekką powieść, która dodaje otuchy, ale też nie kończy się z chwilą trafienia do toskańskiego raju.

Autorka dość szczegółowo prezentuje egzystencję bohaterki, Georgii, z jej „dobrych” czasów. Kobieta realizuje się w pracy jako szef kuchni w ekskluzywnej restauracji na Manhattanie, planuje też ślub. W krótkim czasie traci wszystko – przez bezmyślną postawę właściciela restauracji i druzgoczącą recenzję mściwej dziennikarki zostaje zwolniona z pracy: po ostrej publicznej krytyce nie może też liczyć na dobrą posadę w Nowym Jorku. Narzeczony okazuje się kokainistą, któremu wcale nie spieszy się do ołtarza – i nagle Georgia zostaje sama. By nie pogrążyć się w marazmie, kontaktuje się z włoską znajomą, która akurat otwiera trattorię w małym toskańskim miasteczku – i dostaje tam pracę. Wprawdzie nie na wymarzonym stanowisku, ale… Georgia ma do czego dążyć. Nie obejdzie się bez drobnych romansów i wielkich kłótni, zawiedzionych nadziei i rozkwitających mimo wszystko marzeń. Georgia musi podjąć walkę z własnymi demonami i złą przeszłością, która ściga ją nawet po zmianie kontynentu – ale cały czas pielęgnuje w sobie przekonanie, że kiedyś wróci do ukochanego Nowego Jorku i otworzy tam restaurację.

I tym „Toskańska trattoria” różni się od typowych publikacji z Toskanią związanych. Autorka podkreśla uroki regionu, przede wszystkim skupiając się na połączonym ściśle z posiłkami trybie życia. Ale zachwyt Toskanią nie przeradza się w bezwarunkową fascynację, to, co może urzec czytelników, nie do końca przekona Georgię, stęsknioną za swoim miastem. Różnice między toskanianami a tą powieścią polegają na fakcie, że w toskanianach marzenia postaci finalizują się właśnie we Włoszech. W „Toskańskiej trattorii” pobyt bohaterki we Włoszech jedynie umacnia ją w przekonaniu, że powinna być gdzie indziej i robić co innego. To zaskakujące przełamanie konwencji wychodzi książce na dobre: czytelnicy będą musieli zrezygnować z lekturowych schematów i podążać za bohaterką. Tę natomiast Jenny Nelson poprowadzi dość odważnie przez świat, czasem zsyłając na nią udręki, czasem pełniąc rolę dobrej wróżki.

Narracja w tomie dopasowana jest do stonowanego i kojącego stylu toskańskich opowieści, co sprawia, że lektura przynosi odprężenie i wydaje się apetyczna – tym bardziej, że chociaż autorka zrezygnowała z faszerowania książki przepisami kulinarnymi, w paru miejscach dość szczegółowo przedstawiła poczynania Georgii w kuchni. „Toskańska trattoria” zaczyna więc działać na zmysły odbiorców. To książka, którą przyjemnie się czyta – niby zwyczajna obyczajówka, czerpiąca z modnych nurtów w literaturze rozrywkowej – a jednak napisana jest tak, że nie odczuwa się przy niej niedosytu czy irytacji. Jest ciekawa i dostarcza rozrywki nie tylko miłośnikom książek spod znaku toskanianów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz