* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

czwartek, 11 sierpnia 2011

José Mauro de Vasconcelos: Moje drzewko pomarańczowe

Muza SA, Warszawa 2011 (wyd. II).

Dorosłe dziecko

Smutne opowieści ze świata dzieci zawsze wzruszają, wystarczy mieć dobry pomysł na bohatera, który wzbudzi sympatię odbiorców – a potem pozbawić go jedynego źródła szczęścia. „Moje drzewko pomarańczowe” to historia, w której przesłanie liczy się bardziej niż narracja, a emocje zawarte w fabule przysłaniają sposób opisu. José Mauro de Vasconcelos chce od początku walczyć o wrażliwych czytelników kreacją Zezé, bystrego i mądrego pięciolatka.

Zezé wychowuje się w biednej rodzinie i wszyscy wyładowują na nim swoje frustracje. Nikt poza jedną z sióstr, Glórią, nie dostrzega w chłopcu żadnej z jego zalet: Zezé w oczach najbliższych jest tylko utrapieniem, bez przerwy realizuje głupie pomysły i cały czas za nie obrywa. Jednocześnie ludziom spoza rodziny jawi się jako chłopak niezwykle inteligentny, wrażliwy i uzdolniony. Właściwie nikt przez całą opowieść nie dostrzega w Zezé dziecka i być może stąd biorą się wszystkie kłopoty.

Dla młodszego braciszka Zezé jest pomysłodawcą pięknych wyobrażeniowych światów: proponuje mu zabawy, przy których brak pieniędzy przestaje doskwierać. Tym, co ma, dzieli się z innymi, biedniejszymi. W razie potrzeby zarabia jako pucybut. I przez cały czas cierpi z powodu odrzucenia, bo nikt nie chce choćby spróbować zrozumieć Zezé. Bohater ma swoje marzenia i plany, zaskakuje przenikliwymi pytaniami i głębokim zrozumieniem dorosłych problemów. Swoje talenty może w pełni ujawnić dopiero wtedy, gdy na swojej drodze spotka Poortugala, człowieka, który stanie się jego przyjacielem. Dopiero wówczas Zezé zaczyna rozumieć, co znaczy bardzo kogoś pokochać. W końcu do tej pory jedynym towarzyszem jego zabaw i jedynym powiernikiem było małe drzewko pomarańczowe.

W opowieści mocno zakorzenionej w wyobraźni ścierają się dwie płaszczyzny: realna, w której Zezé jest tylko utrapieniem, niechcianym łobuzem, zasługującym na potępienie i kolejne lania, oraz fantastyczna, pozwalająca odkryć wrażliwość i dorosłe prawie rozumowanie kilkulatka. Tu drzewko pomarańczowe zyskuje głos i możliwość dyskutowania z opiekunem. Z tym dychotomicznym podziałem pokrywa się polaryzacja uczuć: autor prezentuje nienawiść i miłość, w zasadzie nie ma tu pośrednich odcieni emocji (te przejmuje ewentualna i stosunkowo rzadko spotykana litość). Agresja wymierzona w bohatera przekształca się powoli w zamiary autodestrukcyjne. Miłość zradza się nie wiadomo gdzie, lecz nie ma mocy, by życie Zezé na zawsze zamienić w sielankę.

José Mauro de Vasconcelos operuje dialogami pozbawionymi narratorskiego komentarza, a w pierwszoosobowej narracji imituje sposób mówienia dziecka: wybiera proste zdania i opatruje je sporym ładunkiem emocjonalnym, korzysta z umiejętności abstrakcyjnego myślenia i charakterystycznej dziecięcej logiki, by odmalować świat przenikliwie i przejmująco zarazem. Zezé staje się oskarżycielem samego siebie i własnym obrońcą, przytacza opinie innych jakby były to jego osobiste przemyślenia. Jest bajkowym dorosłym, który chwilowo pozostaje uwięziony w ciele dziecka i przez to nie może się odnaleźć, ale musi przedwcześnie dojrzeć. Autor stworzył książkę w konwencji lekko baśniowej, swoim utworem może dotrzeć zarówno do dzieci, jak i do dorosłych.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz