* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

wtorek, 22 lutego 2011

Robert Talarczyk: Słowa

ZmySłowa

[płyta CD]


Napisali o nim, że „braki wokalne nadrabia charyzmą”. Mirosław Neinert w zapowiedzi recitalu „Słowa” 6 lutego 2011 roku w Teatrze Korez dodał z pełnym przekonaniem – „ale jak pięknie nadrabia!”. „Słowa” stały się ciałem, a dokładniej – płytą i teraz już każdy może wyrobić sobie własne zdanie na temat umiejętności wokalnych Roberta Talarczyka – aktora, reżysera teatralnego i dyrektora Teatru Polskiego w Bielsku-Białej. Bo charyzmy nikt nie odważy się zakwestionować. Dwanaście piosenek zarejestrowanych podczas koncertu w Teatrze Rozrywki w Chorzowie (październik 2009) to propozycja nie tylko dla tych, którzy słyszeli już Talarczyka w którymś z muzycznych spektakli – artysta bowiem daje się poznać także jako twórca tekstów (jedynie „Sarajewo” wyłamuje się częściowo z zestawu Talarczykowych utworów – częściowo, bo Robert Talarczyk proponuje tu przecież własne tłumaczenie).

Kilka piosenek teatralni bywalcy poznają bez trudu – poza wspomnianym już „Sarajewem” pojawiającym się w Korezowej „Komecie” (na płycie duet z Ewą Zug) znajdzie się tu „Twoje okno” z „Pomalu, a jeszcze raz!” czy „Pieśń odchodzących bohaterów” ze „Szwejka”. Ale Talarczyk zestawia w „Słowach” utwory różnorodne: melancholijne i nastrojowe liryczne piosenki, kawałki przesycone nutą autobiograficzną i liryką konfesyjną, dowcipne pomysły i literackie spostrzeżenia. Naprawdę trudno powiedzieć, w którym wcieleniu jest najbardziej przekonujący – za to z pewnością dostarczy, obok rozrywki, materiału do przemyśleń – i zadziwi paroma konceptami. Łatwo mu uwierzyć w muzyczne opowieści o nie zawsze szczęśliwej miłości (lub wręcz o rozstaniach i czasem niebanalnie, a czasem zwyczajnie wyrażanej tęsknocie). Słowami maluje Robert proste, zatopione w deszczu, nostalgiczne obrazki i uwodzi słuchaczy niespiesznymi, opartymi na emocjach, poetyckimi wizjami. Od popadnięcia w rutynę i schematyzm chronią Talarczyka – w przypadku smutnych piosenek o damsko-męskich relacjach – pomysły kompozytorów i interpretacje.

Ale przesycone uczuciem utwory o tonacji mollowej stają się w „Słowach” także wymarzonym tłem dla pomysłów niebanalnych. Talarczyk dostrzega, że „w słowach czy w nutach czają się zwykłe cuda”. Wie o tym, co porabiają na co dzień biurowi anieli, zauważa nawet, że „bohaterowie są zmęczeni – bo bohaterów znudził świat […] Herosi ą już niepotrzebni, na bohaterów popyt spadł”. Tekstami, które silnie zakorzenione są w wyobraźni, autor nawiązuje do najlepszych tradycji piosenki literackiej (Magda Umer i Andrzej Poniedzielski w chlip-hopowych rozmowach spopularyzowali na określenie tego typu utworów hasło „piosenki z tekstem”). Jasne, że bywa miejscami wręcz infantylny, kiedy tłumaczy, że zna siedem słów i z nich składa swoje wierszyki – ale przeważają na płycie pomysły, których można Talarczykowi pozazdrościć. Nalazły się w „Słowach” fragmenty lekkie i dowcipne – jak wyznanie „Może jutro” czy czerpiąca z poetyki czarnego humoru „Piosenka trupa”, nadające całości wyrazistego charakteru. Dzieli się wreszcie Robert Talarczyk swoimi prywatnymi przeżyciami i przemyśleniami, prezentując dedykowaną żonie opowieść sprzed zaśnięcia dzieci – czyli „Kołysankę dla Jakuba i Julii”, a także zbiór wspomnień zawartych w finałowym „Wiem, że nic nie wiem”.

Talarczyk zaprasza słuchaczy do świata magicznego, świata, w którym łzy rozczarowania mieszają się z poczuciem szczęścia, a gniew przyćmiewany jest przez ironię. W świecie tym, zmysłowym i kipiącym od uczuć opowiedzianych po królewsku słowa zajmują bardzo ważne miejsce – nie tylko w autotematycznych deklaracjach. Talarczyk-tekściarz bawi się frazami, tworząc słowne dowcipy (nieboszczyk milczy jak grób i wie, że nikt go z grobu nie wykopie), ale i przemycając literackie drobiazgi, które łatwo mogą umknąć przy odbiorze tej płyty („my jesteśmy sobie pisani” – przekonuje bohater w „Witam Panią”, a pisanie – choć w skonwencjonalizowanej frazie, odsyła do tytułu krążka). Autor przechodzi od piosenek-emocji i piosenek-obrazów do cytatów rodem z krainy łagodności (nuty pana Krzysia, co smyczkiem złotym gra), buduje nastrojowe formy i sprawia, że naprawdę trudno oderwać się od słuchania. Zwłaszcza że piosenkom towarzyszą jeszcze improwizowane podczas koncertu komentarze (więc i wielbiciele charyzmy Talarczyka znajdą tu coś dla siebie).

„Słowa” to nie tylko słowa niezwykłe, ale i muzyka. Krzysztof Maciejowski, Andrzej Minkacz i Jiři Toufar sprawili, że wiele utworów zapada w pamięć. Każdy z kompozytorów ma swój rozpoznawalny styl – i każdy proponuje inne spojrzenie na utwory Roberta Talarczyka. Dzięki temu płyta nabiera bardziej zróżnicowanego charakteru, a kompozycje i aranżacje idealnie współgrają z tekstami. Robertowi podczas recitalu towarzyszyli Ewa Zug (pianino, śpiew), Krzysztof Maciejowski (skrzypce, śpiew) i Marek Andrysek (akordeon). Dla Talarczyka najważniejsza jest interpretacja utworów, ale współpracujący z nim artyści sprawili, że płyta jest także niezwykle atrakcyjna pod względem muzycznym.
„Lubię piosenkę, to ważna część mojego życia, ale nie najważniejsza. W pewnym momencie wydawało mi się, że przez muzykę można więcej powiedzieć, że piosenka daje możliwość wyrażenia czystej emocji. Gdy ktoś wychodzi na scenę i śpiewa intrygującą, ciekawą piosenkę, to po drugiej stronie widz, któremu spodoba się melodia i tekst, dużo bardziej emocjonalnie traktuje ten występ, niż gdyby był to normalny monolog” – tłumaczył Robert Talarczyk w jednym z wywiadów. „Słowa” to płyta oryginalna specjalnie dla tych, których znudziły piosenki lekkie, łatwe i pozbawione głębszej treści.


Na zdjęciu: Robert Talarczyk.
Zdjęcie zrobione 6 lutego 2011 podczas recitalu "Słowa" w Teatrze Korez.
Autor zdjęcia: Radosław Ragan

1 komentarz:

  1. http://www.spidersweb.pl/wp-content/uploads/2011/01/facebook_like_button_big.jpg :)

    OdpowiedzUsuń