* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

sobota, 19 lutego 2011

Piotr Rowicki: Przygody kota detektywa

Wilga, Warszawa 2011.

Trudne sprawy

Jak zachęcić malucha do lektury? Najlepiej – proponując mu historię niebanalną i wciągającą, zwięzłą – żeby nie zmęczyła – a przy tym oryginalną i kryjącą w sobie możliwą do rozwiązania tajemnicę. Z tego przepisu skorzystał Piotr Rowicki, pisząc dla dzieci „Przygody kota detektywa” – zestaw drobnych opowiadań, w których sympatyczny i przenikliwy koci bohater rozwiązuje skomplikowane w bajkowym świecie zagadki. Mruczysław Pazur potrafi obserwować i wyciągać ze swoich obserwacji trafne wnioski – dzięki temu nie istnieją dla niego sprawy nie do rozwiązania, a dzieci otrzymają serię zgrabnych historyjek, pobudzających ciekawość – i wyobraźnię, bo Rowicki nie posługuje się powtarzanymi wielokrotnie schematami, ale wymyśla atrakcyjne podwórkowe problemy.

Mruczysław Pazur, kiedy trzeba, potrafi zaczaić się na przestępcę i wykryć sprawcę znikania mleka z miseczki kota Frykasa. Odnajdzie zaginioną podkowę małomównego konia Zygmunta, chociaż wydobycie informacji z poszkodowanego nie należy do najłatwiejszych. Mało tego! Dla przerażonego psa Arnolda sprawdzi, kto ukrywa się w przebraniu ducha (i jaki ma w tym cel). Pocieszy krowę Melanię, której zginęła cała drogocenna biżuteria – razem z mężem (na szczęście nie stało się nic złego, po prostu byczek Feliks zapragnął mieć prawdziwego harleya). Czasami będzie musiał poprosić o pomoc przyjaciół – na przykład wtedy, kiedy spotka… wielbłąda, który zna tylko arabski. Widać zatem, że na nudę nie będzie tu miejsca. Kot Mruczysław w roli detektywa sprawdzi się znakomicie – a o jego talencie do dedukcji dowie się całe otoczenie.

Piotr Rowicki stawia na odważne fabułki i odkrywcze rozwiązania. Pozwala swoim bohaterom na przejmowanie zachowań ze świata ludzi (marzenie byka o własnym motocyklu) lub czerpie pomysły z kreatywnego absurdu (oryginalne zastosowanie dla podkowy), sięga po klasyczne dla kryminałów struktury (przyłapanie na gorącym uczynku złodzieja mleka). Każde opowiadanie z tomu wykorzystuje inne schematy, dzięki czemu dzieci otrzymują serię historyjek, które szybko się nie znudzą, a autor uniknie przewidywalności. W „Przygodach kota detektywa” pojawia się oczywiście humor – Rowicki ostrożnie na razie próbuje iść w ślady Grzegorza Kasdepke i Marcina Małasza, jeszcze nie do końca wierzy w ożywczą moc śmiechu, ale już proponuje lekkie dowcipy („tigu-tigu” zamiast gorszych wyrazów, kot znany ze swego wegetarianizmu, przez co nie boją się go myszy, bezbudny pies, byczek łagodny jak baranek – takich żartobliwych drobiazgów nie ma w tomie zbyt wiele, z reguły dwa lub trzy naprawdę udane trafiają do jednego tekstu – ale ważne, że są i ożywiają narrację.

Za to na początku Rowicki trochę przesadza z trudnymi dla maluchów wyrazami, których znaczenie nie zostaje w tekście wyjaśnione – i o ile dorośli docenią grę słów: „Zna się na daktyloskopii i… na słodkich daktylach”, o tyle już dla dzieci pierwszy człon w tej charakterystyce pozostanie niejasny. Tak samo jak pytanie bohatera „czy dobrze konkluduję”. Jeśli tom ma być przeznaczony także dla tych odbiorców, którzy dopiero uczą się czytać, lepiej było zrezygnować z podobnych eksperymentów – i z czasem Rowicki usuwa je z narracji. To dobra decyzja, w przeciwnym razie mógłby zniechęcić nie tylko małych odbiorców do książek – ale i ich rodziców, do wspólnego z pociechami czytania.

Książka przykuwa wzrok i wyróżnia się na półce za sprawą kolorystyki – i ładnych, bajkowych rysunków Marioli Budek. Ilustratorka zdecydowała się na postacie sympatyczne i, sądząc po pyszczkach, stosunkowo młode. Kot detektyw wygląda u niej jak mały kotek, przebrany w odpowiedni, dodający powagi i konwencjonalny strój – to uświadomi dzieciom, że znalazły się w świecie specjalnie dla nich przygotowanym. Szaty graficznej i całego wydania można Wildze pogratulować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz