* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

piątek, 7 czerwca 2024

Sven Nordqvist: Droga do domu

Media Rodzina, Poznań 2024.

Poszukiwania

Sven Nordqvist to jeden z tych autorów, którzy czarują, zachwycają i dzieci, i dorosłych, chociaż minimalizuje warstwę tekstową, a poszerza – ilustracyjną. Nie proponuje jednak naiwnego picture booka, z którego szybko się wyrośnie, a pożywkę dla wyobraźni niezależnie od wieku odbiorców. „Droga do domu” to kolejna pozycja nawiązująca tematem do klasyki, wyjątkowa i wybitna. To graficzne dzieło, które uruchamia fantazję i które można godzinami analizować, żeby lepiej zrozumieć emocje bohatera. Mały chłopiec, który zapada w sen, przeżywa przygodę rodem z Krainy Czarów – nawiązanie do Alicji jest tu niekonwencjonalne, ale powraca w niektórych motywach. Bohater nagle przenosi się do alternatywnej rzeczywistości, w której mnóstwo jest baśniowych istot – dobrych i złych, groźnych i pomocnych. Przestrzenie wydają się bezkresne, a chłopiec najbardziej chce wrócić do domu. Ten cel jest osiągalny – tylko że trzeba się mocno wysilić, żeby wprowadzić go w czyn. Bohater nie czeka na pomoc – musi wziąć sprawy we własne ręce, działać, chociaż nie do końca wie, jak. Na razie po prostu wyrusza. Wie, że ma się trzymać żółtej ścieżki – to wskazówka również dla odbiorców, którzy będą mogli wskazywać drogę. Jednak świat, do którego trafił bohater, najeżony jest pułapkami i wyzwaniami, dzieje się w nim mnóstwo, chociaż nie w tekstowej narracji. Tu znajdują się tylko zajawki – drobiazgi pozwalające czytelnikom na szybkie zorientowanie się w sytuacji. Całą resztę trzeba sobie obejrzeć i wydobyć z obrazków. Rozkładówki są wypełnione detalami, to prawdziwy popis ilustratorski, Sven Nordqvist nieraz udowadniał, że w tej materii nie ma sobie równych – i tym razem nie będzie inaczej.

Na swojej drodze – a właściwie na drodze, którą dopiero odkrywa – mały chłopiec spotyka rozmaite stwory. Niektórym może zaufać, inne stanowią pewne zagrożenie, nie zawsze da się przewidzieć konsekwencje podążania za ich wskazówkami. Za każdym zakrętem kryje się coś nowego, zupełnie inny klimat i zupełnie inne postacie, wszędzie jest baśniowo, tajemniczo i nie do końca bezpiecznie. I właśnie to fascynuje odbiorców, właśnie to jest głównym wabikiem. Do książki przyciągać będzie zagadkowość i szansa na przeżycie wielkiej przygody, która rozgrywać się będzie w wyobraźni. Nordqvist steruje myślami odbiorców, ale pozostawia im sporo swobody interpretacyjnej, zapewnia plansze, które trzeba przejść – ale to czytelnicy wypełnią je własnymi treściami, zainspirowani jedynie wstępnym komentarzem. Takie rozwiązanie sprawdza się doskonale między innymi za sprawą kunsztu autora – ale także dzięki nawiązaniom do tradycji literackiej w literaturze czwartej.

Nie ma w warstwie graficznej przeładowania kolorami, rozkładówki są stonowane i spokojne pod względem kolorystyki – wystarczająco dużo dzieje się w szczegółach prezentowanych na stronach. Autor wie, jak kreować przestrzenie, żeby nie przytłoczyć, ale pokazać ich ogrom. Z tego świata nie da się wydostać bez wskazówek i bez pomocnych istot. Przed małym chłopcem naprawdę wielkie wyzwanie – a ponieważ odbiorcy także gubią się w tej rzeczywistości, nie będą się nudzić – razem z bohaterem podążą na wyprawę. „Droga do domu” to książka, która zachwyca. Chociaż jest tu od razu nakreślony cel (i od razu zasugerowane przejście w płaszczyznę oniryczną), bardzo łatwo się tu zatracić w oglądaniu kolejnych imponujących ilustracji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz