* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

piątek, 9 lipca 2021

Tomasz Samojlik: Tarmosia

Agora, Warszawa 2021.

Mieszkanie

Bardzo udanie wypada Tomasz Samojlik w większej niż komiksowe czy opowiadaniowe formie. „Tarmosia” to powieść, przy której dzieci sporo się pośmieją, ale też dowiedzą się czegoś ciekawego o zwierzętach – a to już wystarczające powody, żeby po lekturę sięgnąć bez narzekania. Tarmosia jest małym borsukiem, niesforną bohaterką, która przez swoje dobre serce wpada w większe tarapaty, ale też potrafi znaleźć sposób na wybrnięcie z kłopotów. Wszystko zaczyna się od tego, że Tarmosia dowiaduje się, że w mieszkaniu borsuków jest wiele nieużywanych nor. Nie w każdej gnieździ się jakiś członek powiększającej się rodziny (chociaż przybranego dziadka ojciec najchętniej w ogóle wyrzuciłby poza zasięg wzroku), część pomieszczeń nie przydaje się borsukom do niczego. Tymczasem kolejne zwierzęta uciekają przed wilkami. Najpierw lisica, a później pani jenotowa, obie spodziewające się potomstwa, potrzebują schronienia. Nie chcą sprawiać kłopotu, zmieszczą się w niewielkiej jamie, pod warunkiem, że będą mogły ją zająć. Tarmosia chce przyjść z pomocą i oferuje – bez porozumienia z rodzicami i dziadkiem – mieszkanie, w tajemnicy. Oczywiście nie da się ukryć, że lokatorów przybyło, zwłaszcza kiedy na świat przyjdą młode. Ale borsuki mają swoje zwyczaje i niekoniecznie podoba im się na przykład pomysł na higienę innych stworzeń. Rodzice sami domyślą się prawdy. Jakby problemów było mało, nadchodzą wilki, także potrzebujące nory dla swojego potomstwa. Tarmosia z rodziną musi uciekać z domu.

Chociaż fabuła pobrzmiewa momentami wręcz dramatycznie, Tomasz Samojlik będzie w stanie wielokrotnie rozbawiać najmłodszych czytelników. Sceny z „walk” borsuków, narzekania dziadka i utyskiwania ojca, dobroduszne drwiny zawsze w połączeniu z poczuciem bezpieczeństwa – to wszystko zapewnia nastrój zapraszający do lektury. Autor sprytnie wtapia w opowieść wiadomości o borsukach (i innych zwierzętach). Sprawia, że zapadną one odbiorcom w pamięć i będą intrygować. Do tego urozmaica czas przekomarzaniami bohaterów. Nie szuka litości ani wzruszeń, Tarmosia jest rezolutna i raczej rzadko kiedy przekonuje się, czym jest strach. Atmosfera tej historii spodoba się dzieciom. A jeśli któreś będzie słuchało książki czytanej przez rodziców, może mieć pewność, że dorosły nie zaśnie podczas śledzenia kolejnych rozdziałów. Tomasz Samojlik bowiem ze swoim humorem trafi do różnych pokoleń. „Tarmosia” to nie tylko książka dobrze przygotowana od strony fabularnej i charakterologicznej. To także publikacja pięknie wydana. Ilustracje Ani Grzyb są malarskie i realistyczne, przykuwają wzrok i zachęcają do śledzenia akcji, pozwalają też na nauczenie się różnic w wyglądzie poszczególnych gatunków zwierząt. Można, rzecz jasna, przenosić sytuację między stworzeniami z lasu na rzeczywistość kilkulatków i zastanawiać się nad głębszymi przesłaniami – ale nawet w powierzchniowej warstwie, przeniesieniu historyjki bezpośrednio na lekcję przyrody, będzie „Tarmosia” kusić. To jeden z bardziej udanych sposobów na przekonanie dzieci do tego, że warto sprawdzać informacje na temat zwierząt i zająć się poznawaniem świata przyrody. Przy okazji to po prostu bardzo udana lektura rozrywkowa, przyjemna i zabawna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz