* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

wtorek, 19 listopada 2013

Anna Retmaniak: Portret słowem malowany

Prószyński i S-ka, Warszawa 2013.

Ludzie sceny

Zwykle to artyści decydują się na publikowanie tego rodzaju książek – autobiograficznych wyznań dotyczących ich pracy, anegdot i przyjaźni. Wówczas dziennikarze przeprowadzający wywiady schodzą na dalszy plan: oni tylko pomagają wydobyć najważniejsze informacje, nadać kształt puentom, dopracować i oszlifować całość. Rzadko natomiast zdarza się by za tworzenie opowieści o życiu wśród gwiazd zabierali się żurnaliści i redaktorzy. Odbiorcy nawet nie zdają sobie sprawy, że po drugiej stronie mikrofonu może być równie ciekawie. Chyba że ktoś wyrasta na legendę audycji – tak jak Anna Retmaniak, która zwierza się teraz czytelnikom ze swoich radiowych i teatralnych doświadczeń, pasji i przeżyć.

Książka „Portret słowem malowany” ma charakter autobiograficznego zwierzenia, wywiadu bez pytań, mówionych wspomnień z najpiękniejszych zawodowych chwil. Na okładce pojawiają się nazwiska mistrzów – Jeremi Przybora, Krystyna Janda, Kazimierz Dejmek, Roman Wilhelmi, Stanisława Celińska, Agnieszka Osiecka, Piotr Fronczewski – i wiele innych. Wszyscy wymienieni tutaj powrócą na dołączonej do tomu płycie z krótkimi fragmentami wywiadów. Będą się także przewijać przez sam tekst wspomnień, bo w końcu dla Anny Retmaniak spotkania ze sławami były wielkim przeżyciem. A jeszcze większych emocji dostarczało zaufanie rozmówców, którzy nie chcieli nawet autoryzacji wywiadów, świadomi, że Retmaniak nie drąży, nie szuka sensacji i stara się swoich bohaterów przedstawiać w jak najlepszym świetle.

W „Portrecie słowem malowanym” właściwie nie istnieje życie pozaradiowe, autorka nie zamierza zbyt wiele mówić o swojej prywatności. Jedynie na początku, gdy przedstawia własną drogę do radia, zdradza kulisy odważnych decyzji i cenę determinacji – w ten sposób może zachęcić młodszych czytelników do realizowania swoich marzeń, nawet wskazać drogę.

Później już autorka skupia się na pracy i na tym, jak wyglądały jej zawodowe przekonania. Zdradza tajniki warsztatu i coraz rzadziej dziś ważnej kindersztuby, przedstawia granice i możliwości podczas rozmów z artystami. Wielu wspomina ciepło, ale ponieważ stara się zachować profesjonalizm, nie pozwala sobie na huśtawki nastrojów. Nie oskarża, za to chętnie wynosi na piedestał – jednak obrazy mają przeważnie letnią temperaturę. Anna Retmaniak chce być w tych wspomnieniach grzeczna i uprzejma. Przytacza sporo anegdot i samych spotkań, które zapadły jej w pamięć. Przez cały czas zaznacza, że radio i teatr to jej dwie wielkie miłości – a o pracy, która okazała się pasją, nie umie mówić inaczej niż z zachwytem. Nie prezentuje (na szczęście) entuzjazmu nastolatki, ale i tak spomiędzy wersów da się wyczytać ogromne zadowolenie. Zresztą bohaterowie anegdot odwdzięczają się autorce podobnym uwielbieniem, co widać dokładnie w laurkach pojawiających się na końcu tomu. Raczej konwencjonalne są te portrety i tworzone, żeby sprawić przyjemność – ale odrobinę wyjaśniają sens podejścia autorki do aktorów i sław. Na końcu tomu pojawia się też kilka fragmentów antenowych rozmów, tak, by zobrazować klimat wywiadów przeprowadzanych przez Annę Retmaniak.

„Portret słowem malowany” to zestaw prywatnych przeżyć – dla autorki możliwość utrwalenia własnej satysfakcjonującej pracy, a dla odbiorców – szansa na zerknięcie za kulisy radiowych audycji i spotkań ze sławami. To książka osobista i przypominająca o niezwykłej postaci, która zawsze pozostawała w cieniu gwiazd. Tekst wbrew pozorom nie zajmuje wiele miejsca (spora interlinia i marginesy), za to może budzić ciekawość. Ozdabiany jest też fotografiami z archiwum autorki i ciepłymi dedykacjami od rozmówców.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz