* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

środa, 21 września 2011

Mark Simon: Storyboard. Ruch w sztuce filmowej

Wydawnictwo Wojciech Marzec, Warszawa 2010.

Film w rysunkach

Przeciętny widz o storyboardach dowiaduje się zwykle przy okazji oglądania reportaży z planu filmowego: przebitki na rysunkowe wersje kolejnych ujęć zawsze przykuwają wzrok, budzą ciekawość i są atrakcyjne dla każdego. W przybliżeniu tego zjawiska pomóc może na przykład podręcznik „Storyboard. Ruch w sztuce filmowej” – książka kierowana do specjalistów i pisana pod kątem przydatności dla tych, którzy tworzeniem filmów zajmują się zawodowo – ale mimo tego także zwykli czytelnicy sporo ciekawostek tu dla siebie znajdą, bo tom Wydawnictwa Wojciech Marzec, podobnie jak i same storyboardy, jest pomysłowo opracowany i miejscami zaskakujący.

Książka porusza tematy związane z pracą storyboardzistów, ale nie dotyczy wyłącznie warsztatu: autor, Mark Simon, podpowiada także, w jaki sposób organizować sobie pracę i na co zwracać uwagę przy przyjmowaniu zleceń. Znajdą się tu zatem części interesujące dla wszystkich, ale i partie dla ściśle określonych grup odbiorców. Mark Simon, sam zajmujący się storyboardingiem, zdradza kulisy zawodu i porządkuje wiadomości na ten temat. Do absolutnych podstaw należy omówienie narzędzi pracy rysowników, kilka słów Simon poświęca perspektywie i podstawom rysunku (jednak po pełne omówienie tego motywu, podstawowego w końcu, odsyła czytelników do książek o rysowaniu i na kursy rysunku, słusznie stwierdzając, że storyboardzista powinien już umieć wykonywać i szybkie szkice, i szczegółowe ilustracje). Skupia się też Simon na porozumieniu storyboardzisty i reżysera, pokazuje ich zadania i wyjaśnia, w których elementach powinni współpracować. Sporo wskazówek dotyczy technicznych aspektów: uwzględniania „filmowości” na rysunkach – zaznaczania ruchu kamery, rodzajów ujęć. Pisze nawet o tym, w jaki sposób planować sceny, by jak najlepiej odwzorować uczucia bohaterów i nastroje opowieści. Od filmu przechodzi do ilustracji, zatrzymuje się na kolorowaniu rysunków. Co ważne, uwzględnia także Simon kwestię powielania (czy drukowania) storyboardów: zwraca uwagę na to, by przy korzystaniu z określonych rodzajów kopiarek nie stosować niektórych technik rysowania czy malowania. Nie zabraknie i sztuczek z szybszym rysowaniem i korzystaniem z wszelkiego rodzaju ułatwiaczy.

Poza tym w książce znajdują się wskazówki dotyczące zawodu. Simon uczy, jak tworzyć CV (różniące się bardzo od tego, co proponuje się przeważnie w szkołach). Pisze o tym, kto potrzebuje storyboardzistów, sugeruje ścieżki rozwoju, podejmuje też temat wynagrodzenia i praw autorskich. Tom zamykają obszerne wywiady ze specjalistami-storyboardzistami, z których to tekstów początkujący storyboardziści zapewne wyciągną ważne dla siebie wnioski. Oczywiście cała książka pełna jest przykładowych paneli.

Ale znalazło się tu parę błędów: w tłumaczeniu („bułka z masłem” jako wyraz… zachwytu), w korekcie („wymarz” zamiast „wymaż”) i w podpisie pod storyboardem: powtórzony zestaw paneli ma… różnych autorów, w dodatku pod jednym podpisany jest autor książki. Kilka rysunków niepotrzebnie się powtarza, jednak i tak „Storyboard” pozostaje źródłem ważnych informacji i ciekawostek, dotyczących mało popularnego zawodu. Kulisy powstawania storyboardów (a pośrednio i kulisy powstawania filmów) to temat atrakcyjny dla wielu odbiorców, a książka Marka Simona najpełniej ten temat prezentuje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz