* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

wtorek, 9 czerwca 2020

Marek Hłasko: Piękni dwudziestoletni

Iskry, Warszawa 2020.

Wspomnienia

Iskry konsekwentnie rozbudowują swój cykl z tekstami Marka Hłaski i mają sporą szansę na pokonanie słynnej czarno-białej serii. Nie tylko za sprawą jakości wydania, ale i jego kompaktowości. Niewielkie i charakterystyczne tomy przypominają o tej literaturze. Przyciągnięcie czytelników przez przedstawianie nieznanych pism Hłaski czy tekstów o charakterze autobiograficznym zwróciło uwagę na wydawnictwo – które teraz przypominać może klasykę nie tylko uczniom.

„Piękni dwudziestoletni” to literatura funkcjonująca między innymi za sprawą treści – sławna i stale obecna nawet w języku potocznym, co oznacza, że po prostu trzeba tę książkę znać. A skoro pojawia się ponownie na rynku – jest okazja, żeby wrócić do czytania historii przedstawianych przez Hłaskę. I, jak przypomina w bardzo krótkim wstępie Radosław Młynarczyk, można do lektury podejść na różne sposoby. Uwierzyć Hłasce i potraktować tekst jako faktyczne wyznania, przyjąć, że wszystko jest fikcją i nie trzeba klucza do wyłuskiwania prawdy, albo szukać śladów rzeczywistości w wyobraźniowych i literackich popisach. Możliwości jest parę, jednak z punktu widzenia dzisiejszych czytelników najważniejsze może być to, że „Piękni dwudziestoletni” to przede wszystkim zestaw znakomicie zaprezentowanych anegdot. Marek Hłasko wie, co zrobić, żeby rozbawić i zaintrygować odbiorców – i korzysta z tych umiejętności bez wahania, wszystko dla stworzenia oryginalnych opowieści. W tej książce pojawiają się pomysły nietypowe, choćby kwestia przepisania produkcyjniaka, bawi się autor stylizacjami na filmy w konwencji westernów. Pisze o spotkaniach ze znanymi ludźmi, o sytuacji między literatami, o więzieniu i o niezawodnych sposobach na podryw. Przypomina sprawdzone dowcipy, kiedy akurat dobrze pasują do rzeczywistości, a przeżycia – bez względu na to czy faktyczne czy dobrze wymyślone – zgrabnie obudowuje humorem tak, by podstawowym czynnikiem przyciągającym do książki był śmiech (i żeby dystans automatycznie wskazywał na jego, twórcy, stanowisko) – z chwilą, gdy przebrzmiały już towarzyskie czy społeczne historie eksponowane przez autora, zostaje komizm jako powód sięgania po tom. „Piękni dwudziestoletni” to również zestaw bezkompromisowych obserwacji psychologicznych. Chociaż Marek Hłasko udaje błazenadę i przerysowuje kolejne historie, zdradza się też z umiejętnością oceniania charakterów – i celowo wykorzystywany dystans niewiele tu zmienia. Z jednej strony podziwia się zatem w „Pięknych dwudziestoletnich” precyzję (czasami objawiającą się w satyrze i karykaturach), z drugiej – umiejętność fantazjowania, zamieniania nawet ponurych wydarzeń w przygodę. Ta książka składa się z migawek, nie jest ani obrazem pokolenia, ani autobiografią, wymyka się klasyfikacjom. Spodoba się tym odbiorcom, którzy unikają historii fabularnych i fikcji – tu liczą się relacje międzyludzkie oraz metody radzenia sobie w sytuacjach ekstremalnych. Marek Hłasko na różne sposoby przyciąga czytelników do tej lektury – podstawowym składnikiem okazuje się możliwość zajrzenia za kulisy egzystencji pisarza, sprawdzenia, co wpływało na jego wybory. Kto zechce, może tę pozycję czytać w zupełnym oderwaniu od kontekstu – życia literackiego i przemian społecznych (a także życiorysu samego Hłaski) – ale autor chce prowadzić swoją relację tak, żeby mylić tropy. Bawi się doskonale i umożliwia to samo czytelnikom. Mimo silnego zakorzenienia tomu w czasach PRL-u ta publikacja się nie starzeje – zmienia tylko rodzaj wpływu wywieranego na odbiorców. Marek Hłasko ma sporo pomysłów na opowieści, wprowadza tu mnóstwo motywów i umiejętnie je ze sobą łączy. W efekcie „Piękni dwudziestoletni” to nie tylko przypomnienie klasyki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz