* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

poniedziałek, 19 października 2015

Hubert Klimko-Dobrzaniecki: Samotność

Noir sur Blanc, Warszawa 2015.

Wyznanie nie-wiary

„Samotność” to niekończący się monolog mężczyzny, który nie wie, czym jest poprawność polityczna i który zdradza wiele cech socjopatycznych. W warstwie ponadnarracyjnej to opowieść przepojona ironią i ogromną satysfakcją autora. Hubert Klimko-Dobrzaniecki bawi się tu najbardziej wstydliwymi poglądami jednostki i tworzy bohatera święcie przekonanego o własnej nieomylności. Bruno nienawidzi jednakowo Żydów i Arabów (zresztą, wieloma nacjami i typami ludzi gardzi, nie zdając sobie sprawy, że sam stanowi obiekt nieprzychylnych uczuć nawet najbardziej tolerancyjnych przedstawicieli społeczeństwa). Bruno w wewnętrznych wyznaniach wiesza psy na wszystkim, co nie mieści się w jego światopoglądzie. A że horyzonty ma ciasne, powodów do narzekań znajduje mnóstwo.

Bruno stroni od ludzi. Nie znalazłby z nikim wspólnego języka, każdy go czymś irytuje. Dla tego bohatera świat jest wyjątkowo nieprzyjaznym miejscem. Nic dziwnego, że Bruno zrezygnował już nawet z chodzenia po zakupy: potrzebne rzeczy zamawia przez internet, unikając konfrontacji z zawsze nachalnymi sprzedawcami. W „Samotności” tytułowy temat może okazać się wybawieniem dla kogoś o tak radykalnych poglądach. Oczywiście Bruno nie zdaje sobie sprawy z własnych umysłowych ograniczeń. W swoim mniemaniu jest jedynym normalnym w nienormalnym otoczeniu, nic nie można mu zarzucić. Dla mijanych ludzi po prostu nie istnieje, chociaż gdyby zdradził się z uwagami na temat lokalnych społeczności, szybko zyskałby miano wroga publicznego. Zresztą Bruno swoją hierarchią wartości może wzbudzać strach nawet u ludzi wierzących w wolność poglądów. Jego psychopatyczne skłonności ujawniają się w słowach, i to w słowach dla siebie samego. W takiej wersji Bruno nie musi być szkodliwy ani niebezpieczny. Jednak istnieje, a wraz z nim istnieją wszystkie ciemne i głęboko skrywane obrazy.

Na początku Hubert Klimko-Dobrzaniecki posługuje się prostymi przeciwieństwami. Bruno swoją samotność uwypukla przez przebywanie z innymi ludźmi. Wszędzie tam, gdzie musi stać się częścią tłumu, chowa się w bezpiecznej dla siebie skorupie ze swoich przekonań. Izoluje się od gwarnego i bezmyślnego otoczenia. Ten bohater wyrusza właśnie na wakacje, i to pociągiem – trudno o lepszy moment na wybuch antyspołecznych uczuć. Bruno brzydzi się ludźmi na dworcu i współpasażerami, nie chce nawiązywać żadnych kontaktów. Inni są dla niego uciążliwi. Tyle że na wakacjach zdarzyć się może coś, co odrobinę przewartościuje opinie Bruna.

Fabularnie Klimko-Dobrzaniecki unika fajerwerków. Jakość tej prozy poza pomysłem na kreacje bohaterów polega na języku. To przez słowa autor oswaja tę postać, buduje cały komizm książki i steruje nastrojami. To za sprawą przyjętej stylistyki Bruno okazuje się bohaterem co najmniej intrygującym. W „Samotności” ważne są niezwykle trafne obserwacje odnoszące się do niepopularnych dzisiaj postaw i poglądów – mimo wyostrzenia socjopatycznych tematów, autor unika wrażenia karykaturalnej sztuczności. Jest szczery szczerością przegranego (wyłącznie w mniemaniu innych) człowieka, a przy tym potrafi bawić się treścią równie dobrze jak formą. Docenić można autora za warsztat, wszelkie techniczne zabawy: zrytmizowanie fraz, przekonujące charaktery czy zaskoczenia – ale podczas lektury na pierwszy plan wychodzi Bruno ze swoją tchórzliwością i małostkowością, ze społecznym nieprzystosowaniem i wiarą w samotność. Ta powieść nie przygnębia, chociaż momentami może stanowić ponurą diagnozę nękających społeczeństwo chorób. Jest za to osnuta na obserwacjach wyjątkowo udanych – i opisanych z ogromną swobodą. Na „Samotność” warto zwrócić uwagę i docenić ogrom nadironii przesycającej spowiedź bohatera.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz