* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

sobota, 8 sierpnia 2015

Koncert pokoleń

Koncert pokoleń

Zegarmistrzowi światła - Tadeusz Woźniak i Piotr Woźniak

Kiedy na scenę wyszedł jeden facet z gitarą, zrobiło się magicznie. Piotr Woźniak za sprawą połączenia trzech składników: głosu, gitarowych aranżacji i tekstów jest w stanie zaczarować każdego. Po pierwszych dźwiękach w Magazynie Ciekłego Powietrza stało się oczywiste, że koncert Zegarmistrzowi światła inaugurujący 9. sezon ChTO powinien trwać jak najdłużej. Bo liryczna wyprawa do zbioru ogólnoludzkich tęsknot w połączeniu z prywatnym mikrokosmosem (zwyczajnym, czasem zabawnym i często… kocim) gwarantuje głębokie, nie tylko estetyczne przeżycia. Kiedy do Piotra Woźniaka dołączyła wiolonczelistka, Anna Papierz, nikt już nie miał wątpliwości, że da się za pomocą ascetycznych środków uzyskać piorunujący efekt. Każdy dźwięk zyskiwał tu znaczenie, każdy też podkreślał wagę tekstów nie tylko z płyty Tata Adama. Pierwsza część koncertu podwójnego polegała przede wszystkim na przeżywaniu, na odkrywaniu uniwersalnych prawd ujętych w zadziwiająco prostych celnych frazach. I, rzecz jasna, na czystym zachwycie samymi kompozycjami.

Publiczność nie chciała, żeby Piotr Woźniak zszedł ze sceny, a pamiętać trzeba, że na jego występie wieczór się nie kończył. Tadeusz Woźniak żartobliwie, ale i z ojcowską dumą nawiązał do sukcesu Piotra: „mam do przełknięcia dwie pigułki. To, jak wystąpił Piotrek, to dobra pigułka. A zła to ta, że ja mam teraz po nim wyjść na scenę i śpiewać”. I tak zaczęła się druga odsłona koncertu. Tadeusz Woźniak w kolejnych utworach włączał do wspólnego muzykowania Jolantę Majchrzak-Woźniak (śpiew, pianino elektryczne), Mariusza Jagodę (skrzypce) i Piotra Woźniaka (wiadomo), w finale zespół Tadeusz Woźniak Projekt uzupełniła Anna Papierz („nasze kolejne muzyczne dziecko”, jak serdecznie zapowiedziała wiolonczelistkę Jolanta Majchrzak-Woźniak). Pojawiły się tu przeboje pokoleń (Smak i zapach pomarańczy, Włóczykije czy Pośrodku świata), żarty („leżę po obu swoich bokach” z tekstem Chorążuka) czy „staroangielska ballada ukradziona z szuflady Brylla”. Tadeusz Woźniak narrację między utworami prowadził trochę w stylu Andrzeja Poniedzielskiego, z lekkim dystansem i ironią, bez podlizywania się publiczności (Naczelny Ogrodnik, będący realizatorem dźwięku i, siłą rzeczy, głosem z offu zyskał miano „Wielkiego Brata”). Było też lekko onirycznie („nie istnieje wszak to, co się nie śni”) i bardzo kameralnie. Koncert przepajała atmosfera serdeczności, co zresztą znalazło filozoficzne odzwierciedlenie we frazie jednej z piosenek: „dobre niechaj się pamięta, zapomnij niemiłe”. Rodzinnie, wesoło i przyjemnie było nie tylko na scenie. „Nie ma co gadać, fajnie tu jest. A na dodatek jest tu klimatyzacja”, skwitował Tadeusz Woźniak. Bo przecież o muzycznej jakości koncertu podwójnego Zegarmistrzowi światła nie ma potrzeby wspominać…

tekst pochodzi z gazety festiwalowej Chorzowskiego Teatru Ogrodowego „Sztajgerowy Cajtung”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz