Fioletowa ryba
rozmowa z Aleksandrą Mruczek-Kuleszą, prezes Fundacji Edukacyjnej Kombinatory
Sztajgerowy Cajtung: Przy Dziecinadzie Fundacja Edukacyjna Kombinatory współpracuje z nami od początku - co sądzisz o takim sposobie pokazywania dzieciom teatru?
Aleksandra Mruczek-Kulesza: Wydaje mi się, że taka metoda dotarcia do dzieci to jeden z lepszych pomysłów. Wyjście na zewnątrz z zabawą w teatr bez zbytniego naindyczenia powagą miejsca –najlepsze co może być. Co ważne, na co dzień pracujemy z dziećmi pokazując im doświadczalnie i namacalnie trudne zagadnienia otaczającego świata, w którym przyjdzie im mieszkać. A teatr to jeden ze sposób przekazywania myśli o świecie. Ubrany w dobra zabawę daje nieskrępowane możliwości doświadczania i tworzenia…
Sz. C.: Maluchy na stanowiskach czymś Was zaskakują?
A. M.-K.: Co roku pracujemy na nowym tekście autorskiej bajki, powstałej specjalnie z okazji Dziecinady. To sytuacja bez precedensu. Co roku – zgodnie z myślą przewodnią bajki – organizujemy na nowo stanowiska, na których pokazujemy kolejne elementy składające się na spektakl teatralny. I co roku to nowe wyzwanie – nie tylko jeśli chodzi o naszą pomysłowość, ale o liczbę i kreatywność dzieciaków, które pojawiają się na kolejnych spotkaniach (i rodziców im towarzyszących, oczywiście). Dzieci potrafią zaskakująco poczuć klimat i emocje związane a tworzeniem. Od razu zapalają się do pracy, choć często nie trzymają się schematu. Podsuwają własne pomysły i same wychodzą poza formę im zaproponowaną… a o to tak naprawdę chodzi.
Sz. C.: Kombinatory pomagają też w tworzeniu scenografii, całej scenicznej przestrzeni. Jak pogodzić dziecięcą wyobraźnię i racjonalizm dorosłych?
A. M.-K.: Zgodzić się na przestrzeń do działania twórczego –własnego – dzieci i rodziców. Racjonalna jest zgoda na używanie wyobraźni bez ograniczeń… Może brzmi to przewrotnie, ale wtedy wszyscy są zadowoleni. Ryba może być fioletowa i może mieć skrzydła zamiast płetw, ale dla dorosłego nadal pozostaje rybą. A konsekwencji, elementem scenografii lub rekwizytem.
Sz. C.: Praca przy Dziecinadzie to bardziej wyzwanie czy zabawa?
A. M.-K.: I jedno i drugie. W pierwszej fazie planowania to dla nas – dorosłych – dobra zabawa i zadanie sprawdzające pomysłowość i kreatywność. Druga faza, czyli realizacja, to już wyzwanie organizacyjne i logistyczne. Dzieci mają dobrze się bawić – to przyświecające nam założenie i nieustająca inspiracja do tworzenia nowej Dziecinady.
tekst pochodzi z gazety festiwalowej Chorzowskiego Teatru Ogrodowego „Sztajgerowy Cajtung”
Recenzje, wywiady, omówienia krytyczne, komentarze.
Codziennie aktualizowana strona Izabeli Mikrut
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.
Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.
Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.
Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com
Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.
Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.
Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz