* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

niedziela, 16 sierpnia 2015

Dziecinada 2015

Dziecinada!

15 sierpnia po raz czwarty dzieci (niektóre nawet z rodzicami) wyszły na scenę, żeby wziąć udział w samodzielnie przygotowanym spektaklu. Tegoroczną Dziecinadę zdominował temat piracki. Maluchy mogły zamienić się w korsarzy, lub stworzyć ryby czy papugi, obecne później w bajce. Kto chciał, wcielał się we wszystkie postacie, bo najbardziej liczyła się dobra zabawa. Prawdziwym postrachem mórz i oceanów stała się niezastąpiona Ewa Reymann, aktorka teatrów dla dzieci: to ona prowadziła poszukiwania zgubionego skarbu. Pomagał jej w tym oczywiście Naczelny Ogrodnik, Sergiusz Brożek, który z wprawą sterował scenicznym statkiem.

Zanim to jednak nastąpiło, dzieci trafiły do kolorowych stoisk warsztatowych. Przy kilku stołach powstawały lalki potrzebne do spektaklu: papugi z origami (do ich tworzenia wykorzystywaliśmy stare kolorowe gazety), ryby i ośmiornice z plastikowych butelek i kawałków tektury. Było też miejsce metamorfozy dzieci i rodziców w piratów! Tegoroczny przyjaciel i sponsor Dziecinady, firma EPK, zaproponował i dostarczył… chusty pirackie dla całej załogi (a także słodki wsad do skarbu, bo w prawdziwej pirackiej opowieści skarb przecież musiał się pojawić). Warsztatami, jak co roku, zajęła się Fundacja Edukacyjna Kombinatory: trzeba przyznać, że animatorom pod wodzą Aleksandry Mruczek-Kuleszy nie brakuje wyobraźni. Zawsze starają się wymyślić coś oryginalnego, twórczego i… możliwego do powtórzenia w domu. Zresztą sami dobrze się bawią, inaczej nie przebieraliby się za piratów, zamieniając się w żywą reklamę stanowiska.

Tradycyjnie, kiedy już wszystko było gotowe, dzieci-piraci, dzieci-papugi, dzieci-ryby, dzieci-ośmiornice, zaproszone na statek, mogły zobaczyć, na czym naprawdę polega praca aktorów. Do zabawy została włączona również publiczność. Anka Miozga, cajtungowa redaktorka, znalazła się w samym centrum skarbowych poszukiwań: zajęła się na scenie dyrygowaniem kolejnymi grupami bohaterów. Szerokie uśmiechy małych aktorów i dorosłych widzów (oraz las smartfonowych kamerek) nie pozostawiają wątpliwości: w Dziecinadę trzeba się bawić dalej. Do zobaczenia za rok!

tekst pochodzi z gazety festiwalowej Chorzowskiego Teatru Ogrodowego „Sztajgerowy Cajtung”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz