* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

czwartek, 25 grudnia 2014

Deborah Lawrenson: Latarnia

Albatros, Warszawa 2014.

Sekrety domu

Deborah Lawrenson próbuje sprawdzić, co wyjdzie z mariażu obyczajówki, powieści psychologicznej i thrillera. Pomysłem na fabułę jest u niej mroczna tajemnica i przypominająca o sobie przeszłość. Ale „Latarnia” nie zaskoczy rozwojem wypadków, co najwyżej reakcjami bohaterów na nie. Autorka odrzuca proste historyjki romansowe, a w ich miejsce proponuje bardzo rozbudowane opisy miejsc i zapachów. Nieprzypadkowo jedna z postaci zajmuje się wytwarzaniem perfum. Lawrenson unika kojącego rytmu narracji – nie chce powielać prostych i naiwnych relacji zakochanych szczęśliwie bohaterek. U niej na pierwszy plan wysuwa się niepokój i gorycz.

Opowieść z jednego miejsca odnosi się do dwóch przestrzeni czasowych. Eve przybywa do Prowansji za swoim ukochanym. Dominic jej wydaje się cudem, jednak w czytelniczkach podobnych emocji raczej nie wzbudzi – Lawrenson nie robi niemal nic, by ocieplić wizerunek tej postaci. Owszem, decyduje się na kobiece ujęcie tematu, ale nawet w oczach zauroczonej bohaterki Dominic prezentuje się niezbyt zachęcająco. Taka kreacja przyda się autorce już wkrótce, do spotęgowania strachu i wrażenia samotności. Do związku, z pozoru sielankowego, wkracza przeszłość. Eve niewiele wie o dawnej żonie wybranka, a strzępki informacji potęgują tylko jej zagubienie. W dodatku Prowansja wcale nie jest miła i gościnna, w pobliżu dzieją się niewyjaśnione dramaty, a każdy coraz bardziej podsyca nieufność kobiety. Przeszłość z kolei należy do Bénédicte. Ta bohaterka u schyłku życia zaczyna widzieć duchy zmarłego rodzeństwa. Nawiedzana przez zjawy, pogrąża się we wspomnieniach i jeszcze raz przeżywa własne tragedie, dylematy i nie zawsze szczęśliwe wybory. Jej doświadczenia pozwoliłyby Eve zrozumieć przynajmniej część historii domu – tak silnej, że prawie namacalnej. Ale Eve egzystuje bez dostępu do jakichkolwiek informacji, musi radzić sobie z niewygodnymi przeczuciami i lękami na każdym kroku. O wsparciu ze strony ubóstwianego Doma nie ma co marzyć.

Lawrenson przeplata ze sobą dwie narracje bohaterek, ale nie różnicuje ich stylistycznie: czytelniczki będą więc odkrywać światy obu kobiet równocześnie, a szybko nauczą się też przejść między rzeczywistościami. Za każdym razem autorka stawia na zmysłowe i plastyczne sceny, nawet jeśli prowadzi akurat motyw thrillerowy. Nie boi się turpizmu i brzydoty. To sprawia, że wątek kryminalny zaczyna dominować nawet wówczas, gdy wszystko wydaje się być w porządku. „Latarnia” naprawdę nie zna obyczajówkowej sielanki, a bohaterki nie mogą odnaleźć się w swoim otoczeniu, chociaż obie w pewnym momencie mają szansę decydować o swoim losie.

Kiedy Lawrenson próbuje zaintrygować czytelniczki najtrudniejszymi wyborami postaci, zapomina o opisowych opowieściach, zarzuca za to relację kolejnymi przewrotkami. Przenosi zatem uwagę z tego, jak opowiedziana jest całość, na to, co wybiorą bohaterowie. Próbuje lekko wyprzedzać bieg wydarzeń, kształtować opinie odbiorców – tuż przed ostatecznymi wyjaśnieniami. Nie traktuje Eve (ani nikogo z jej otoczenia) z czułością. Wprost przeciwnie: szorstkość wobec bohaterów daje jej możliwość dowolnego – i niekoniecznie optymistycznego – kształtowania ich życiorysów. Cała „Latarnia” jest zatem odpowiedzią na idylliczne czytadła rozgrywające się w urokliwych miejscach oddalonych od cywilizacji. Deborah Lawrenson nie ma zamiaru rozleniwiać – dostarcza rozrywki połączonej z dreszczem emocji. Sięga przy tym po fabułę mało prawdopodobną, ale przynajmniej nie baśniową czy przesłodzoną.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz