* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

niedziela, 2 marca 2014

Stephanie Evanovich: Miłość w rozmiarze XXL

Prószyński i S-ka, Warszawa 2014.

Nadzieje Kopciuszka

Z dwóch charakterystycznych nurtów sklejona została powieść Stephanie Evanovich „Miłość w rozmiarze XXL” – ale ponieważ to typowa krzepiąca obyczajówka, która ma dodawać otuchy niedoskonałym (czyli wszystkim) czytelniczkom, wiele jej można wybaczyć. Pierwszy nurt to ziszczony sen Kopciuszka: nieatrakcyjna i zakompleksiona bohaterka, Holly, postać ze sporą nadwagą i samotna po śmierci męża kobieta wpada na niewiarygodnie przystojnego trenera osobistego, ojca sukcesu wielu sław. Logan spotyka się z supermodelkami i obraca w sferach niedostępnych Holly – a jednak proponuje kobiecie sesje treningowe, które mają jej pomóc w poprawieniu kondycji. To nieuchronnie zmierza w kierunku romansu, absurdalnego i mało realnego, jeśli weźmie się pod uwagę zderzenie kontrastowych światów. Ale Evanovich pamięta o prawach optymistycznych obyczajówek i o tęsknocie czytelniczek za prostymi, relaksującymi i niosącymi nadzieję czytadłami. Drugi nurt, jaki autorka włącza do przedstawianej rzeczywistości, wywodzi się z powieści erotycznych. W „Miłości w rozmiarze XXL” co pewien czas powracają sceny gorącego seksu, dla urozmaicenia – z różnych sypialni. Evanovich nie przymyka oczu, jak dawne autorki romansów – dostarcza za to odbiorczyniom wielu intymnych szczegółów. Próbuje nawet wyrwać się ze schematów rozpowszechnianych w literaturze erotycznej i wprowadzić do swojej powieści nieco egzotyki – jeden z drugoplanowych bohaterów uwielbia dawać klapsy swojej żonie – zamiłowanie do spankingu definiuje go na całą książkę.

Tymczasem Holly ma być uosobieniem niedoskonałych odbiorczyń. Na początku wstydzi się swojego ciała, a o kompleksach informuje Logana od razu – w końcu nie ma nic do stracenia w oczach tego, który na co dzień obcuje z pięknymi modelkami. Stephanie Evanovich przyznaje Holly prawo do przyjemności i do realizowania pragnień – praca nad sobą procentuje, chociaż bohaterka nie może dorównać pięknościom. Jej figura nigdy nie będzie idealna, ale Holly ma sporo zalet, które może potraktować jak atut w sztuce uwodzenia. Ma też sporo wad i to już czynnik humorystyczny w powieści – nieodłączny element komedii romantycznych.

„Miłość w rozmiarze XXL” to powieść nastawiona na rozrywkę. Lekkie czytadło przynosi odskocznię od codziennych problemów. Fabuła podporządkowana została typowej konstrukcji i dla nikogo nie będzie zaskoczeniem – za to cieszy przede wszystkim płynna i atrakcyjna narracja. Evanovich lubi ozdabiać kolejne rozdziały delikatnym uśmiechem, dla swojej bohaterki jest serdeczna i wyrozumiała. To wpływa na atmosferę całej historii, sugeruje jej naturalność i przeznaczenie. Tytuł tomu wskazuje dokładnie, czego spodziewać się po tej publikacji. Ważne, że autorka szuka sposobów na urozmaicenie klasycznych już schematów, czerpie z literackich mód, a nie traci przy tym tego, do czego przyzwyczaiły się już odbiorczynie – ciepłej i dodającej otuchy relacji. Evanovich przypomina, że każdy ma prawo do szczęścia – chce to przekonanie zaszczepić swoim odbiorczyniom. Owszem, w połączeniu supersamca i zakompleksionej grubaski jest szalenie naiwna, ale rekompensuje to czytelniczkom zabawnym stylem i wyraźnym sympatyzowaniem z postaciami. Holly żyje w świecie, który można by uznać za bezproblemowy – dostarczy zatem wytchnienia i relaksu. Przy „Miłości w rozmiarze XXL” nie czeka się przecież na nowatorskie rozwiązania i psychologiczne eksperymenty. Ten rodzaj powieści nie znudzi się odbiorczyniom marzącym o ziszczeniu się baniowych rojeń.

1 komentarz:

  1. Czasami sięgam po lekkie czytadła, ale raczej w zupełnie innym guście.

    OdpowiedzUsuń