* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

niedziela, 30 marca 2014

Izabella Frączyk: Koniec świata

Prószyński i S-ka, Warszawa 2014.

Decyzje najważniejsze

Izabella Frączyk powraca do czytelniczek z kolejną ciepłą obyczajówką nieco oddalającą się od typowych scenariuszy czytadeł – ale niedaleko, na tyle, by czymś zainteresować odbiorczynie. W „Końcu świata” akcja mimo wszystko jest mniej odkrywcza niż w „Dziś jak kiedyś”, a humor w narracji – trochę bardziej konwencjonalny. Autorka tym razem proponuje opowieść o sercowych perypetiach atrakcyjnej trzydziestolatki. Wyposaża Marylkę w zestaw cech idealnych i w jeden mankament, który zresztą nie pozwolił kobiecie na zbudowanie trwałego związku: Marylka nie może zajść w ciążę.

Zwykle to rozpad nieudanego związku pozwala bohaterom otworzyć się na nową miłość. W przypadku Marylki impulsem do zmian jest zapowiadany koniec świata – i fakt, że kobieta przykuwa uwagę największego przystojniaka w firmie. I nie tylko jego. Ponadto Marylka opiekuje się nastoletnim bratankiem o buntowniczych zapędach, pracuje jako copywriter (na szczęście Frączyk, doświadczona autorka, oszczędza czytelniczkom opisów efektów tego zajęcia, skupiając się na znacznie ciekawszych jego kulisach) i prowadzi całkiem zwyczajne życie. Tę zwyczajność autorka urozmaica – to sporami w domu, to randkami dostarczającymi silniejszych wzruszeń. Jednak większych skoków napięcia przed finałem nie należy się spodziewać, nie do tego „Koniec świata” został przystosowany.

Izabella Frączyk posługuje się tutaj specyficznym językiem. Niby wszystko imituje naturalność i kolokwialny styl, ale autorka wyraźnie lubuje się w przymiotnikach i rozmaitych połączonych ze zmysłowym odbieraniem świata dookreśleniach – w każdym zdaniu zamieszcza coś więcej niż tylko prostą informację, zawsze stara się zasugerować namacalność otoczenia. Atakuje w ten sposób wrażliwość odbiorczyń – Frączyk cieszy się możliwością udostępnienia im odczuć bohaterki. Mało tego – ma się wrażenie, że próbuje stworzyć własny niepodrabialny styl (przypomina on trochę poszukiwania prowadzone przez autorki „wesołych” kryminałków obyczajowych, wpatrzone w Joannę Chmielewską).

W tej książce również obecny jest humor, zresztą jeśli Frączyk chce zaistnieć na rynku bestsellerów, to to najlepsza droga. Tym razem autorka najczęściej odrzuca komizm z bezpośrednich sytuacji – rzadko buduje dowcipne scenki, a jeśli już – to nie jest do nich przekonana (tak wybrzmiewa na przykład obrazek z pierwszych zakupów na koniec świata). Trudno powiedzieć, co powstrzymuje Frączyk przed uruchomieniem dalszych warstw dowcipu – ale najważniejszy dla odbiorczyń będzie fakt, że autorka w dalszym ciągu pamięta o uśmiechu w samej narracji. Programowy optymizm jest tak wyczuwalny, że wręcz przekreśla dramaturgię tekstu – na bohaterkę spadać mogą dowolne kataklizmy, finał i tak jest znany. „Koniec świata” śledzi się dla samej przyjemności zanurzenia się w zwyczajny świat bohaterki, nie ma tu zaskoczeń ani ekstrawaganckich rozwiązań. Izabella Frączyk trzyma się reguł sterujących poczytnymi obyczajówkami i zachęca czytelniczki do zaakceptowania ograniczającej akcję konwencji. Nie ma w planach zbawiania literackiego świata ani udowadniania, że nie boi się odważnych decyzji. I tak wiadomo, że po „Koniec świata” sięgną panie spragnione ciepłych i bezproblemowych obyczajówek. To dla nich ta powieść.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz