* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

niedziela, 5 stycznia 2014

Małgorzata Strękowska-Zaremba: Detektyw Kefirek śledzi śledzia

W.A.B., Warszawa 2013.

Wakacyjna zagadka

Małgorzata Strękowska-Zaremba wie bardzo dobrze, z jakich składników buduje się młodzieżowe powieści detektywistyczne – i w oparciu o znajomość konstrukcji tworzy kolejne przygody młodego „detektywa” Teosia Kefirka. W serii pojawia się wakacyjna historia „Detektyw Kefirek śledzi śledzia” – i łatwo na niej prześledzić konsekwencje i tradycje gatunku.

Teoś Kefirek na wakacje jedzie do rodziny. Na miejscu czeka na niego zagadka: wujek został okradziony i w dodatku sam nieświadomie pomagał złodziejowi. To zadanie dla chłopaka, który wszędzie dostrzega tajemnice. Ale w małym miasteczku wybucha znacznie poważniejsza afera: ktoś kradnie monument śledzia, figurę przypominającą o lokalnym święcie. Teoś przy pomocy ambitnej kuzynki i przyjaciół chciałby rozwiązać zwłaszcza tę zagadkę – bo sukces przyniósłby mu sławę. Stopniowo poznaje mieszkańców (także tych co bardziej ekscentrycznych) i układa plan działania. A że ma na głowie jeszcze młodszego brata i nierozróżnialne małe kuzynki – musi się trochę natrudzić. Teoś to bohater, który nie przepada za spokojną dedukcją w domowym zaciszu. Ku utrapieniu dorosłych – woli działania, nawet te zakazane, jak wieczorna wyprawa do parku. A ku utrapieniu towarzyszy eskapad – uwielbia gadać i na głos rozważać sens działań. Zupełnie inne metody pracy ma jego przyjaciel, Dominik, ale Dominik aktualnie przebywa daleko i nie może pomóc na odległość…

Strękowska-Zaremba stawia na akcję. Trochę komplikuje zadania Teosiowi – bo na niektóre odkrycia bohater by nie wpadł, gdyby nie pomoc towarzyszy, ale też nie wpadałby w niektóre tarapaty z tych samych powodów. Autorka oczywiście posługuje się i poczuciem humoru – pojawiają się w tomie scenki obliczone na rozbawienie małych odbiorców. Poważnych zagrożeń brak (chociaż „miły pan z siekierą” to gwarancja przypływu adrenaliny) – a te, które tu funkcjonują, nie odbiegają od pomysłów z polskiej literatury młodzieżowej II połowy XX wieku. Jednym słowem Strękowska-Zaremba stawia na fabularną klasykę. Trochę inne są tu jedynie motywacje postaci: między innymi autorka odsłania nieco sekrety lokalnej polityki.

Już w tytule akcentowana jest zabawa słowem. Kwestie językowe są dla autorki niezwykle ważne i celowo uczula na nie odbiorców – cała pierwsza scenka poświęcona jest utrwaleniu przesłania, że nie mówi się „włanczać” tylko „włączać” – powtarza to Strękowska-Zaremba tyle razy, że chyba wątpi w swoich czytelników. Ponadto w tekście czasem Teoś wyjaśnia co trudniejsze słowa, zdarza się też postaciom wyjaśniać związki frazeologiczne. Trochę nie pasuje to do konwencji literatury rozrywkowej o posmaku sensacyjnym, ale autorka chce, by dzieci poza zabawą czegoś się też nauczyły – a że nie ma okazji nasycania opowieści wiedzą innego rodzaju, stawia na język. Odbiorcy i tak powinni być zaaferowani bliskością sprawy kryminalnej na miarę postaci – więc nie będą zwracać uwagi na pouczenia.

„Detektyw Kefirek śledzi śledzia” to wakacyjna lektura i można w niej bez trudu wskazywać wabiki na małych odbiorców. Grupka dzieci bez pomocy dorosłych prowadzi amatorskie śledztwa, konkurując z policją – a efekt nie oznacza jedynie satysfakcji własnej ani nawet sławy – ale dobro całej lokalnej społeczności. W zalewie sensacyjnych zachodnich tytułów Detektyw Kefirek jawi się bardzo swojsko i bezpiecznie mimo wszystko – autorka nie zamierza straszyć czytelników ani też tworzyć superbohaterów, niezłomnych i niezniszczalnych. I Teoś Kefirek, i jego przyjaciele mają swoje wady i popełniają błędy – a jednak budzą sympatię i zaufanie małych czytelników, dostarczając im całkiem sporo zabawy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz