* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

sobota, 11 stycznia 2014

Wiesław Helak: Scenariusze syberyjskie

Trio, Muzeum Lwowa i Kresów, Warszawa 2013.

Filmowe oko

Wiesław Helak stara się wypełnić w obecnej literaturze polskiej lukę dotyczącą syberyjskich zesłańców. Odwołuje się do tematów niezbyt popularnych (a i coraz bardziej odsuwanych przez czas), wciąż żywych dla ludzi, których rodziny zmuszane były do przesiedleń. Przypomina i utrwala jednak nie tylko krzywdy rodaków – do swoich artystycznych prac wprowadza też bowiem elementy doskonale poznanej kultury. Pełni więc dwojaką funkcję: jest strażnikiem narodowej pamięci i kimś w rodzaju podróżnika-odkrywcy.

Bo w ogóle to Wiesław Helak jest reżyserem filmowym i scenarzystą. Zaobserwowane zjawiska czy – wyczytane historie – potrafi przekuć na opowieść, do której nie potrzeba już wyobraźni. I w „Scenariuszach syberyjskich” filmowe zacięcie autora daje o sobie znać. Helak proponuje bowiem nie przeciętną prozę o brzmieniu sentymentalnym, a zestaw filmowych historii rozbitych na sceny i dialogi. Nie rezygnuje z formy scenariusza, chociaż bez trudu mógłby przerobić te pomysły na lity tekst. Dla wygody czytelników usuwa jednak z zapisków ewentualne uwagi o ruchu kamery. Nie są to zatem scenariusze gotowe do sfilmowania, a rodzaj dramatów z bardzo rozbudowanymi literackimi didaskaliami.

Bohaterami w kolejnych „scenariuszach” są prawdziwi ludzie – Helak przy okazji próbuje wskrzesić pamięć o Benedykcie Dybowskim, Wacławie Sieroszewskim czy Bronisławie Piłsudskim – za każdym razem stawia ich w centrum codziennych wydarzeń na Syberii, pokazuje marzenia i aspiracje zderzane z surowymi warunkami życia. Każe wybierać między idealizmem i przyziemnością, zmusza do trudnych decyzji. Doprowadza niekiedy na skraj upodlenia lub przynajmniej do sytuacji, w których wyrzuty sumienia odzywają się z wielką siłą. Ujawnia mechanizmy mające niszczyć godność i przedstawia postacie jako cichych, niepotrzebnych bohaterów. Wplata ich istnienie w egzystencję syberyjskich ludów, zyskuje szansę na pokazywanie co ciekawszych kulturowych obyczajów, by w miejscu traktowanym jak więzienie lub przekleństwo dostrzec też piękno. Przy tym Wiesław Helak nie stara się pojmować mentalności tubylców – oni służą tu za wielobarwne tło, niepozbawione uczuć, za to wolne od wzniosłych celów (to dla wzmocnienia kontrastu między nimi a Polakami). Jest w stanie przytoczyć obrzędy, lecz przedstawicieli ludów traktuje najczęściej dosyć przedmiotowo.

W „Scenariuszach syberyjskich” niewiele jest dialogów. Autor rozbija kolejne opowieści na sceny, starannie opisując kolejne ujęcia. Wypowiedzi postaci brzmią nawet dziś dość nienaturalnie – pisane są staranną i literacką polszczyzną, co uzasadnia przecież również dystans czasowy. W dłuższych akapitach opisowych daje się natomiast wyraźnie dostrzec tęsknota za językową elegancją i za literackością gatunku. Tutaj Helak zamienia się w lirycznego pisarza, rozwodzi się nad każdym detalem, dba o malowniczość fragmentów i jest o wiele bardziej dokładny, niż by tego wymagał rzeczywisty scenariusz. Znacznie chętniej posługuje się wymownymi i milczącymi obrazami niż żywym słowem, bo w książce pracuje przede wszystkim nad nastrojami odbiorców, a te ciężko byłoby mu uzyskać pasmem niekończących się dialogów. Rozbudowanymi opisami chce też autor zaprezentować czytelnikom nieznaną im przestrzeń, obce warunki życia. Więcej uwagi nawet poświęca partiom quasi-informacyjnym niż samemu rozwojowi fabuły – co ma związek z intencjami twórczymi – w końcu akcja liczy się w tych krótkich dramatach dużo mniej niż emocje, a te właściwi odbiorcy zrozumieją bez większego wysiłku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz