* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

poniedziałek, 14 października 2013

Marcin Meller: Między wariatami. Opowieści terenowo-przygodowe

Wielka Litera, Warszawa 2013.

Doświadczenia

O założeniach i autorskiej kompozycji tomu „Między wariatami” Marcin Meller opowiada we wstępie dosyć precyzyjnie. Na ile udało mu się zrealizować wyjściowy pomył, czytelnicy sprawdzą sami podczas lektury. Faktem jest, że tom zbiera niezbyt długie teksty – reportaże i felietony – z dwóch dekad dziennikarskiej działalności autora, zróżnicowane (i to bardzo mocno) pod względem tematycznym, a i stylistycznym. Meller raz kreuje się na nieustraszonego reportera, który jeździ do miejsc ogarniętych wojną i nie pojawia się w nich jako dziennikarz a – niemal anonimowy obserwator i czasem uczestnik mrożących krew w żyłach wydarzeń, raz wybiera status zwykłego narzekacza, który do prostych codziennych obserwacji dodaje jeszcze prześmiewczy ton.

W wojennych reportażach wydarzenia dość często ustępują miejsca samej polityce, niemal z definicji mniej atrakcyjnej dla zwykłego czytelnika. Meller w roli korespondenta dba o to, by podawać odbiorcom informacje, a nie wrażenia – niekiedy szkoda plastycznych i dynamicznych obrazków, które muszą zniknąć pod naporem szczegółowych wyjaśnień – przynajmniej z perspektywy czasu szkoda. Reportaże o gazetowym rytmie przygotowywane są właśnie tak, żeby zaintrygować czytelnika, zaprosić go do egzotycznego i mało gościnnego świata, zaangażować emocjonalnie w historię, a potem zasypać danymi, faktami i analizami. Odbiorca będzie przecież czekać na ciąg dalszy „obyczajowej” partii tekstu – ale dla autora ważniejsze są wyjaśnienia aktualności. Widać to szczególnie wtedy, gdy dystans czasowy odsłania kolejne tłumaczenia i odnośniki do politycznej rzeczywistości. Po latach reportaże zaangażowane czyta się zupełnie inaczej – co bardzo widać po tomie „Między wariatami”. Z kolei gdy inspiracji do snucia rozważań ma dostarczać najbliższa codzienność, Meller wybiera zagadnienia wielokrotnie już przerabiane. W felietonach stara się krytykę i narzekanie połączyć z kąśliwą ironią i dowcipem bez zahamowań. Meller sugeruje, że na świat patrzy z odmiennej perspektywy – ale w rzeczywistości porusza się po obszarach zarezerwowanych przez stereotypy i „poczytne” zagadnienia. Tyle, że nadaje im przyjemną w lekturze formę, między innymi za sprawą lekkości pióra. W „Między wariatami” piętnowanie nie oznacza dydaktyzmu, a łączy się z wyśmiewaniem. To sposób na zdobycie wiernych czytelników. Felietony z tej książki wcale nie skłaniają do polemik, za to służą rozrywce – i dopiero rozrywka ma prowadzić do refleksji nad spostrzeżeniami autora. To rozwiązanie działa bez zarzutu i nie nuży podczas czytania opasłego tomu. Marcin Meller potrafi zadbać o to, by felieton był błyskotliwy i cieszył odbiorców – dlatego nie musi silić się na oryginalne tematy. Jego „opowieści terenowo-przygodowe” pełne są osobistych zwierzeń, wspomnień i doświadczeń – co nadaje im indywidualnego charakteru.

Najciekawszą grupę tekstów stanowią tu minireportaże z najbliższego otoczenia – te wyprawy, które nie wymagają długich przygotowań i wielkich nakładów finansowych, za to odkrywają przed odbiorcami tereny zapomniane a ciekawe. W takich miejscach pojawiają się nietuzinkowi rozmówcy, a problemy, jakie udaje się wówczas autorowi odkryć, również nie należą do schematycznych. Gdy Marcin Meller spaceruje po mało znanych zakątkach miast, gdy sprawdza, co pozostało z dawnej świetności niektórych zakładów, gdy charakteryzuje życie kibiców czy pracę bramkarzy w klubach – czyta się go najlepiej. Wcale nie trzeba wyjeżdżać daleko i popisywać się odwagą czy brawurą, wcale nie trzeba po raz kolejny przerabiać poczytnego tematu, by zyskać uznanie czytelników i przekonać ich do własnego pomysłu na postrzeganie otoczenia. To chyba najważniejsze, co można zauważyć podczas lektury tomu „Między wariatami” i przeglądu tekstów, tematów oraz form.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz