* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

sobota, 1 października 2011

Guillaume Musso: Papierowa dziewczyna

Albatros, Warszawa 2011.

Baśń akcji

Podczas lektury „Papierowej dziewczyny” trudno nie odnieść wrażenia, że autor, Guillaume Musso, korzystał z rozmaitych poradników, dotyczących pisania scenariuszy i budowania dramaturgii. Łatwo w tej powieści wskazać kolejne elementy schematu powtarzanego w filmach rozrywkowych – być może dlatego, że skoncentrowany na tworzeniu wydarzeń autor nie zatrzymuje się nad błahostkami w rodzaju opisów czy chwil zastanowienia – gna do przodu, wysyłając swoich bohaterów w podróż życia.

Po rozstaniu z piękną i kapryśną pianistką Tom, pisarz, znajduje się na skraju załamania. Nie umie już napisać żadnej historii, popada także w finansowe tarapaty. Nawet dwójka przyjaciół, których kiedyś wyciągnął z opresji i prostej drogi do stoczenia się, nie może mu pomóc. Jednak w końcu w domu Toma pojawia się papierowa dziewczyna – drugoplanowa postać z jego książek, Billie. Za jej sprawą pisarz zaczyna żyć pełnią życia, choć zdobywa nowe doświadczenia w ekstremalnych sytuacjach. Brawurowa ucieczka z gabinetu psychiatry to pierwszy punkt drogi, obfitującej w dramaty i nietypowe doznania. Tyle że Tom walczyć będzie musiał nie tylko o własną przyszłość, ale i o życie Billie. Z czasem wyjaśnią się też relacje między nim a jego przyjaciółmi. Musso robi co może, by obronić się przed oskarżeniami o spłycanie historii – stopniowo odsłania kolejne wątki i rozwiązuje tajemnice. A jednak jednokierunkowość wysiłków, właściwa komedii romantycznej, zdradza jego zamiary i nie pozwala do końca zagłębić się w przedstawianym świecie. Najbardziej obrazowym przykładem będzie tu śledzenie losów ostatniej ocalonej książki, do której wrócić ma Billie: jedyny egzemplarz powieści przemierza kolejne kilometry i musi zostać odzyskany. W efekcie czytelnicy doskonale domyślają się, w którym miejscu zakończy się walka o tom i mogą zirytować się przedłużanym na siłę, serialowym trochę, sposobem opowiadania.

Guillaume Musso nie do końca definiuje konwencję, w jakiej będzie tworzył. Pociąga go najbardziej… film akcji. W tej powieści widać niby to filmową wyobraźnię, sceny są wyraziste i oparte na dialogach, przesycone dynamicznymi gestami, momentami aż przerysowane – zbyt widowiskowe, żeby umożliwiały czytelnikom proste wprowadzenie się do tekstu. Do tego dochodzi sfera fantastyki, aż do ostatnich stron utrzymująca istnienie płaszczyzny baśniowej, która ni z tego ni z owego trafiła do współczesnej rzeczywistości. W „Papierowej dziewczynie” zaakceptować trzeba to pomieszanie gatunkowe, podobnie zresztą jak naiwność w kreowaniu brutalnych czy gwałtownych sytuacji. Musso jest zapatrzony w akcję, niemal zahipnotyzowany nią, tak, że trudno mu zadbać o inne elementy powieści, choćby narrację (którą traktuje jak zło konieczne i w warstwach opisów celowo ogranicza, możliwe też, że takie podejście podporządkowane jest oczekiwaniom masowego odbiorcy). Tu liczy się tempo i ilość zmian, a nie prawdopodobieństwo. To podejście daje autorowi swobodę twórczą, ale jednocześnie mocno utrudnia czytanie. O ile tę powieść bez trudu dałoby się przenieść na ekran, o tyle trudno byłoby umieścić ją wśród literackich perełek. To czytadło i to nie dla koneserów, prosta historia napisana nieskomplikowanym językiem, ale w pewnym momencie nawet daje się polubić. Tyle że nie likwiduje dystansu do przedstawianego świata.

2 komentarze:

  1. musze ja kupic, kocham Mussa :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy8/12/11 14:33

    przeczytałam, ale troche sie zawiodłam.Koncówka ksiązki zbyt "nacudowana".Ogólnie bardzo lubie Musso jednak ta ksiązka troche zapachniała mi tanim romansidłem pisanym pod kobiety.zdecydowanie wole inne jego ksiązki.

    OdpowiedzUsuń