* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

wtorek, 18 października 2011

Laurel Corona: Wenecja Vivaldiego

WNK, Warszawa 2011.

Zakazane uczucie

W serii, w której ukazał się m.in. „Hiszpański smyczek”, WNK proponuje teraz kolejną klasyczną i muzyczną powieść, tym razem wolną od polityki, za to kipiącą od uczuć i sięgającą po tajemnice z biografii Vivaldiego. Laurel Corona buduje historię dwutorową, za tło wydarzeń wybierając osiemnastowieczną Wenecję, a za bohaterki – dwie siostry, oddane przez matkę-prostytutkę do sierocińca. Maddalena i Chiaretta wychowywane są surowo, ale mają szansę rozwijać muzyczne talenty, a właściwie – kształcenie się w tym kierunku to ich obowiązek. Maddalena odkrywa w sobie pasję do skrzypiec, gry uczy się od samego Rudego Księdza. Vivaldi pokazuje jej, jak czuć muzykę, staje się nie tylko mistrzem, ale i przyjacielem. Z czasem odkrywa też, że łączy go z dziewczyną zakazane uczucie. Chiaretta z kolei zyskuje szansę, by przez małżeństwo opuścić Pietę – musi jednak wyrzec się śpiewu, który był dla niej całym życiem. Surowe reguły, obowiązujące w sierocińcu, nie przystają do zasad panujących poza murami Piety i chociaż szkoła pomaga w szlifowaniu umiejętności, nie przygotowuje dziewcząt na wejście w dorosły świat.

Obie siostry zostają zmuszone do rezygnacji z realizowania marzeń. Maddalena nie ma szans na romans z Vivaldim, mimo że oboje się pragną. Chiaretcie nie wolno śpiewać, a ponadto wymaga się od niej akceptowania rozwiązłości męża. Jedna z sióstr poświęca się w imię wyższych wartości, druga próbuje znaleźć obejście zasad. W walce o szczęście wygrana nie będzie łatwa. Laurel Corona opowiada dwie równoległe historie, a jej sympatia zwraca się raz ku jednej, raz ku drugiej kobiecie. Korzystając z dystansu czasowego i fikcji literackiej, nie szczędzi bohaterko przykrości i zmartwień, bez przerwy też zwodzi czytelników.

Ciekawy jest rejestr tematów „Wenecji Vivaldiego”. Podstawowe tworzywo stanowi tu muzyka, autorka w dołączonym do tomu wywiadzie przyznaje, że zależało jej na poetyckim oddaniu tego motywu, bliższym wrażliwości przeciętnych odbiorców niż specjalistów. Sporo miejsca zajmują opisy przeżyć Maddaleny, która za sprawą swojego nauczyciela może odkryć istotę tworzenia – ale i relacje z występów czy ćwiczeń postaci. Miłość w książce przybiera dwa oblicza – po pierwsze to miłość siostrzana, wzruszające sceny oddania i… pomysłowości, jaka budzi się w bohaterkach, pozwalając im na omijanie rygorystycznych przepisów. Po drugie to oczywiście obraz pożądania, jakie łączy najpierw Maddalenę i Vivaldiego, potem Chiarettę i jej męża. W obliczu przeszkód, stawianych przed bohaterkami, ironicznie wybrzmiewa próba scharakteryzowania rozwiązłych wenecjan, zwyczaju przymykania oczu na romanse współmałżonków i powszechności szukania szczęścia poza własnym domem. W tym wszystkim powraca co pewien czas geniusz Vivaldiego i sposób bycia wielkiego artysty.

Laurel Corona wyszła od motywu rudowłosej Maddaleny, której Vivaldi miał kupić smyczek – w jej książce to wydarzenie się pojawia, zresztą kilka faktów z historii powraca tutaj i pomaga w budowaniu klimatu książki. Dzięki stałemu nawiązywaniu do autentycznych wątków, udaje się autorce napisać historię przekonującą i wiarygodną. Jest to też opowieść uniwersalna, bo chociaż problemy bohaterek biorą się bezpośrednio z osiemnastowiecznej obyczajowości, ich emocje wybrzmiewają szczerze. I to właśnie one nadają całości charakterystycznego posmaku historycznego romansu.
Zwraca uwagę delikatność narracji i dopasowanie jej do świata przedstawionego w powieści (bardziej do przeżyć postaci niż do archaicznych poglądów i zwyczajów społeczeństwa). Corona rzeczywiście czuje muzykę i potrafi jej nadać poetyckie brzmienie, poza tym angażuje się w odmalowywanie uczuć dwóch kobiet (i tylko w nieco mniejszym stopniu – Vivaldiego) – „Wenecja Vivaldiego” zasługuje na uwagę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz