* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

piątek, 21 października 2011

Agnieszka Marciniuk: Sad

Zysk i S-ka, Poznań 2011

Rytm życia

W „Sadzie” Agnieszki Marciniuk czas się zatrzymuje, w dodatku na ponad czterysta stron. Przez długie rozdziały nie dzieje się właściwie nic, aż do chwili, w której czytelnik niepostrzeżenie daje się uwieść sennej opowieści – i znajduje w niej nieoczekiwanie spokój i ukojenie, tak odległe od codziennego pośpiechu. I wtedy zwykłe rozmowy członków rodziny i pracowników, którzy zrywają wiśnie w sadzie, zaczynają cieszyć i relaksować. A intryga? To można znaleźć gdzie indziej. Powieść Agnieszki Marciniuk jest specyficzna, trochę naiwna, miejscami przegadana. Wydaje się, że stanowi zapis rzeczywistych sytuacji pozbawionych literackiego opracowania: autorka opisuje sytuacje na wsi dzień po dniu, przytacza kolejne rozmowy i spojrzenia, dylematy i sympatie, nie zdradzając niczym finał€, który wprowadzi leciutkie ożywienie do idyllicznego miniświata.

Do Reginy i Mateusza przyjeżdżają na wakacje wnuczki – dorosłe kobiety, którym życie różnie się ułożyło. Wszystkie pomagają w sadzie i komentują zachowanie najbardziej kapryśnej z bohaterek, malarki Flory. Za wnuczkami przybywają mężczyźni. Powoli zaczynają się rysować skomplikowane relacje między przybyszami, nie każdy może dostać to, czego chce. Stary sad jest świadkiem wielu pięknych chwil, ale też i licznych rozterek. Nad wszystkim Regina czuwa dyskretnie i bez chęci wpływania na decyzje bliskich. Aż dziwne, że nie reaguje despotycznie – jest w końcu traktowana niemal jak bogini, postać, dzięki której rodzina może przezwyciężać kolejne trudności. Regina jest jednak zajęta przygotowywaniem jubileuszu. Na siedemdziesiąte urodziny zaplanowała sobie bowiem uroczyste przyjęci. I tak upływają kolejne dni: młodzi grawitują ku sobie, pracują w sadzie i rozmawiają, Regina przygląda się wszystkiemu z dystansu. Bardzo długo nic się nie zmienia, ale kiedy już drgnie, zniknie wrażenie sielanki.

Marciniuk pisała swoją książkę trochę wpatrzona w Elizę Orzeszkową, gloryfikując cykl przyrody, wyznaczany przez naturę rytm życia. Z dala od codziennego zabiegania, kłopotów z pracą czy studiami, bohaterowie mogą zażywać dawno niespotykanej wolności, bo nawet harówka przy wiśniach staje się dla nich miłym wytchnieniem. Liczą się tylko podstawowe potrzeby i ich zaspokajanie, a jedynym nałogiem przeniesionym z wielkiego świata okazuje się palenie papierosów. Autorka koncentruje się na związkach postaci i na sekrecie z przeszłości – bo każdy rozdział prowadzony konsekwentnie od świtu do nocy, kończy migawką z czasów młodości Reginy i Mateusza (dla niepoznaki przemianowanych na Ginę i Matiego): tu jedynie wprowadza element niepokoju, a nawet burzliwe wydarzenia. Ale i w tej kwestii jest autorka konsekwentna: cały czas spowalnia akcję.

W „Sadzie” jedynym – przez długie partie tomu – elementem, który ma zachęcić odbiorców do lektury, jest obraz uczuć bohaterek. Jednak monotonny rytm powieści w końcu zaczyna urzekać i mimo wszystko kusić – bo w końcu Agnieszka Marciniuk nie obiecuje książki dynamicznej i pełnej akcji, a swoim pomysłem wypełnia lukę w literaturze rozrywkowej. Po rezygnacji z oczekiwania na żywą fabułę „Sad” zaczyna się podobać – jako źródło świętego prawie spokoju.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz