* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

wtorek, 27 września 2011

Melvin Burgess: Pierwszy seks

Albatros, Warszawa 2011 (wyd. II)

Niewola pożądania

„Pierwszy seks” to publikacja reklamowana jako „kontrowersyjna powieść dla młodzieży”, ale kontrowersje budzić może nie tyle temat książki, co sposób jego realizacji: Melvin Burgess potrzebuje sporo czasu, żeby uwolnić się od pornograficznych obrazków i zacząć opisywać faktyczne problemy trzech szesnastolatków. Zanim do tego dojdzie, będzie czytelnikom prezentował raczej zwulgaryzowane i pozbawione sensu zestawy ujęć, w których młodzi bohaterowie wydają się niemal opętani jedną myślą – myślą o seksie. Drugim rzeczywiście kontrowersyjnym motywem okazuje się język historii – tłumacz, Grzegorz Kołodziejczyk, miał tu dość niewdzięczne zadanie: opowiedzieć o seksualnych doświadczeniach młodzieży jej stylem. Wykorzystał więc cały zestaw kolokwialnych metafor, ale i tak w końcu zabrakło mu przenośni i musiał zejść w rejony wulgaryzmów bądź określeń w rodzaju „ciupciania”. Nie mógł pozwolić sobie na lingwistyczne poszukiwania, by nie odejść zbytnio od prezentowanego w tomie świata – ale też u mniej refleksyjnie nastawionej części odbiorców wywoła w ten sposób wyłącznie rubaszny rechot. Mimo to książka cieszy się powodzeniem, na rynek wchodzi jej drugie wydanie.

Melvin Burgess wybiera zagadnienia rzadko spotykane w zwykłych powieściach dla młodzieży: nie ma tu piękna związku, wspólnie podejmowanych decyzji czy uczuć. Pojawia się tylko popęd płciowy, pozbawiony jakichkolwiek przemyśleń. To przez niego trzej bohaterowie pakują się w poważne kłopoty. Dino bardzo chciałby przespać się z Jackie, jego dziewczyną – ale Jackie unika kontaktu fizycznego, zapewniając jednocześnie, że lada dzień zgodzi się na seks. Dino w końcu na imprezie ląduje w łóżku z przypadkowo spotkaną nastolatką. Ben wpada w sidła zastawione przez nauczycielkę: romans najpierw bardzo mu się podoba, potem staje się pułapką, z której nie ma ucieczki. Joathon z kolei wybiera Debs, dziewczynę ze sporą nadwagą – i mimo że początkowo myśl o zbliżeniu z nią budzi w bohaterze wstręt, coraz bardziej jej pragnie. Tyle tylko, że podejrzewa u siebie „raka fiuta” i boi się, że zarazi nim partnerkę. Żaden z chłopaków nie ma szans na normalne uczucie i wzajemność w zdrowym związku. Żaden nie może znaleźć rozwiązania swoich problemów – stąd pierwsze niepowodzenia i spore stresy. W dodatku Dino odkrywa, że jego matka ma romans, a dziewczyna zastępująca Jackie postanawia się okrutnie zemścić. Nauczycielka Bena nie ma sobie równych w szantażu emocjonalnym, a Debs nie może się doczekać współżycia ze swoim chłopakiem.

Tyle że wszystkie te problemy pojawiają się dopiero w połowie opowieści, pierwsza część sprowadza nastolatków do obrazka chodzących bezmyślnych żądz. Rozmowy o seksie, myśli o seksie i wulgaryzowanie tego tematu – Burgess czasami trafia w sedno nastoletnich pragnień, ale dużo częściej sam próbuje je podsycać, a uporczywe i bezustanne powracanie do podstawowego zagadnienia traci na wartości w pozbawionej innych aspektów życia narracji. Dopiero gdy autor zaczyna dostrzegać w swoich postaciach coś więcej niż obsesyjną chęć uprawiania seksu, książka zyskuje na jakości.

Do końca natomiast nie może się podobać jej język. Kolokwialny i chwilami nawet prostacki. Burgess nie chce odejść od tego stylu, jakby uznał, że tylko w taki sposób zyska sobie przychylność nastolatków. W efekcie przerysowuje bohaterów i ich marzenia o seksie, zapominając o tym, że do jego książki zajrzeć mogą też odbiorcy myślący – i że nie wszyscy dotrwają do miejsca, w którym akcja przenosi się z płaszczyzny taniej erotyki do sfery emocjonalnego rozwoju.

2 komentarze:

  1. Na literaturę z wyższej półki raczej się nie zapowiada:)

    OdpowiedzUsuń
  2. ale ona nawet nie udaje literatury z wyższej półki, wiadomo, że masowa i rozrywkowo-upraszczana-do-bólu. Na szczęście nikt nie mówi, że jest inaczej :)

    OdpowiedzUsuń