* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

poniedziałek, 5 września 2011

Frédérique Deghelt: Babunia

Świat Książki, Warszawa 2011.

Rehabilitacja

Ta książka nosi w sobie dwie historie, jest wolnym od sentymentu wyzwaniem rzuconym kulturze masowej: i to zarówno jeśli chodzi o traktowanie osób starszych, jak i o miłość do literatury. Kiedy wydawałoby się, że już nic nie zaskoczy odbiorców, a całość zmierzać będzie w kierunku baśni i zaburzy realność do końca, pojawia się epilog, a w nim druga – tym razem bardzo krótka – narracja, która nakazuje przeczytać całość jeszcze raz. I jeszcze raz, bo „Babunią” wcale nie tak łatwo się znudzić. Ta książka ma w sobie coś magnetycznego i nieważne, czy jest to tęsknota za światem idealnym, czy motyw czytania, który wszystkich miłośników dobrej lektury zjednoczy. Frédérique Deghelt dokonuje swoją powieścią nietypowego dzisiaj rozliczenia: każe zastanowić się nad życiem, przemijaniem, miłością i literaturą bez tkliwości i kiczu. Odrzuca banał, a potrafi wzruszyć. W narracji, której nie waham się nazwać piękną, przenosi czytelników do rzeczywistości istniejącej na wyciągnięcie ręki, a tak często odrzucanej.

Kiedy trzydziestoletnia Jade dowiaduje się że jej ukochana Babunia zasłabła, a ciotki – trzy córki, niczym trzy wiedźmy z „Hamleta” – postanowiły oddać ją do domu starców, umieralni dla niepoznaki nazwanej domem opieki, planuje porwanie. Zabiera babcię do swojego domu w Paryżu i zaczyna dzielić z nią życie. Owszem, ma własne problemy: rozpada się jej pięcioletni związek, w pociągu spotyka pewnego przystojnego Hindusa, a żaden wydawca nie chce opublikować pierwszej powieści kobiety. Mimo to nie waha się przed krokiem, na który żadna z ciotek nie umiałaby się zdecydować. Babunia zamieszkuje u Jade i chociaż na początku stara się nie być ciężarem, szybko przyzwyczaja się do nowego życia i odzyskuje wolność, na którą nie miałaby szans w umieralni. Dzieli się z wnuczką sekretami (a ta ze zdumieniem odkrywa, że nie miała pojęcia o prawdziwej Jeanne, nie: Babuni). Okazuje się, że obie kobiety, choć dzieli je pół wieku, są sobie bardzo potrzebne i wpłyną na siebie wzajemnie.

Deghelt swoją powieścią trafiła w sedno. Rzuca oskarżenie społeczeństwu, które tabuizuje starość. Pokazuje bezduszność i wygodnictwo tych, którzy bliskich oddają do domu starców zamiast zaopiekować się nimi i odwdzięczyć za miłość, wzbogacając przy okazji własne życie. Babunia, wbrew powszechnym opiniom, nie jest ciężarem dla Jade, a przynosi jej nieocenioną pomoc jako czytelniczka i krytyk powieści. To nie stara osoba, skazana na bezmyślną wegetację, a kobieta, która może jeszcze znaleźć miłość. Ale w tym odkrywaniu charakteru i tajemnic życia Babuni nie ma lamentu ani nachalnego dydaktyzmu: autorka przechodzi momentami w baśń, wszystko dobrze się skończyło, nie ma powodu do narzekania, Babunia może cieszyć się życiem.

Sielanka trwa i obejmuje także literaturę. Babunia jest czytelnikiem idealnym, rozumie każde słowo, przezywa i zastanawia się nad lekturami. Doświadcza tego, co zostało odebrane społeczeństwu konsumpcyjnemu, a za czym tęskni wielu odbiorców. Autotematyczne refleksje stanowią mocny punkt książki, podobnie zresztą jak refleksje o starości, przefiltrowane przez umysł starszej bohaterki. Deghelt wykazuje się tu niebywałą delikatnością i celnością spostrzeżeń: apogeum historia osiąga w chwili, gdy babcia i wnuczka wybierają się wspólnie na zakupy do sklepu z bielizną.
Książka pozwala rozsmakować się w każdym słowie (choć na początku lekko rozchwiały się kwestie podmiotu i zaimków w kolejnych zdaniach): tu nie liczy się fabuła, a sposób jej prezentowania, autorka umożliwia czytelnikom zachwycanie się nie tylko formą, ale i treścią.
A potem przychodzi epilog.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz