* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

środa, 28 września 2011

Sławomir Mrożek: Krótkie, ale całe historie

Noir sur Blanc, Warszawa 2011.

Absurd i rzeczywistość

Sławomira Mrożka nigdy dosyć: kto raz rozsmakował się w jego literackich pomysłach, ten już zawsze chętnie powracać będzie do znanych sobie historii, by odkrywać je na nowo dla własnej przyjemności. W Noir sur Blanc ukazuje się publikacja, która ucieszy zarówno miłośników twórczości tego pisarza, jak i przypadkowych odbiorców (o ile tacy jeszcze się znajdą). Tom „Krótkie, ale całe historie” to zestaw wybranych opowiadań, które, czytane po latach, ujawniają swoją ponadczasowość.

Obok utworów mniej znanych pojawiają się i te nieśmiertelne, które jeszcze do niedawna znajdowały się w kanonie lektur szkolnych – „Słoń” czy „Wesele w Atomicach” – dziś w dalszym ciągu celne i śmieszące zarówno przez zawartość absurdu, jak i kreatywność autora. Dawna satyra stopniowo przeradza się w humor, czysty dowcip nie traci na jakości: opowiadania Mrożka są błyskotliwe, pełne kąśliwej ironii i abstrakcyjnych pomysłów. To literackie popisy komizmu, ale i nieskrępowanej wyobraźni. Mrożek przenosi obserwacje codzienności na płaszczyznę fantastycznego świata, rządzącego się wprawdzie własnymi prawami, ale zaskakująco zbliżanego w szczegółach do peerelowskiej realiów. Opowiadania Mrożka stają się mrugnięciem okiem do czytelników – i wciąż obywają się bez wyjaśniającego kontekst komentarza. Dzieje się tak za sprawą kilku uruchamianych płaszczyzn. Te literackie drobiazgi (do „Krótkich, ale całych historii”, zgodnie z tytułem, trafiły niemal wyłącznie kilkustronicowe miniatury) pozwalają oceniać rzeczywistość, dawać upust wyobraźni, mogą też służyć jako dowód wyczucia żartu. Poziom absurdu jest w nich stale podnoszony, nie tylko przez rozwój wydarzeń, lecz również dzięki językowym zabawom. Mrożek sięga po pastisz i parodię, tworzy wyraziste narracje, czasem samoośmieszające się (jak w przypadku naśladowania języka oficjalnych wypowiedzi), czasem służące rozrywce bądź wyostrzeniu wybranego stylu. Autor korzysta z różnych form i gatunków (najbardziej wyraziste w tym zakresie są gawędy wuja), by obnażyć niebezpieczeństwo posługiwania się językowymi schematami.

W świecie na nowo przez Mrożka poukładanym nie ma rzeczy niemożliwych. Lwy jedzą marchewkę i ziemniaki, w szufladzie mieszkają maleńcy ludzie, którzy przeżywają własne dramaty i rozterki, telegraf z ludzi jest dowodem postępu, a na wąsach zakochanego gajowego można wieszać pranie. Torpedę da się znaleźć w kawie, a arcydzieła literatury powstają na kilogramy. Rura tworzy teorię rur, fabrykę rozpoczyna się budować od komina. Sporo tu kpiny z biurokracji: ministrowie tworzą ustawę o szkodliwości padania śniegu, a hierarchia wojskowa nieoczekiwanie sprawdza się w Związku Literatów. Nie brakuje też czarnego humoru, w wydaniu Mrożka bliższego komizmowi niż grotesce, ale zawsze odważnego i odkrywczego. Każde opowiadanie poza elementami absurdu zawiera silne odniesienia do zewnętrznego świata: czasem autor wyostrza cechy bohaterów tak, żeby własnymi postawami ośmieszali oni wady konkretnych grup społecznych, prowadzi fabułki logicznie choć w oderwaniu od racjonalnego myślenia. Zaskakująca naiwność przeplata się z nieubłaganą konsekwencją w kreowaniu pomysłowych historii – Mrożek sam bawi się pisaniem, a przy tym przemyca w tomie trafne obserwacje. Śmiechem maskuje krytykę i pozwala sobie na drwinę. Ukrywa ją jednak, przenosząc akcję do bezpiecznej wyobraźni, przedmiotem zainteresowania czyni wydarzenia nierealne, a przecież znajomo pobrzmiewające.
Chociaż tom „Krótkie, ale całe historie” przynosi znane już opowiadania, jego lektura to czysta przyjemność. Ale przecież do czytania Mrożka nikogo zachęcać nie trzeba.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz