* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

poniedziałek, 19 września 2011

Wendy Webb: Duchy przeszłości

WNK, Warszawa 2011.

Tajemnica z przeszłości

Kluczem do osiągnięcia literackiego sukcesu jest często umiejętność zapanowania nad emocjami czytelników. Tu nie wystarczą odwołania do ogranych już w filmach i powieściach motywów potrzeba dobrego pomysłu i uwiarygodnienia książkowego świata bez względu na obecność istot z zaświatów. Tę sztukę Wendy Webb opanowała na tyle dobrze, że „Duchy przeszłości” można czytać z niekłamaną przyjemnością mimo wątków już stypizowanych i fabuły zaczerpniętej miejscami z komedii romantycznej.

Hallie, która dorastała w przeświadczeniu, że jej matka zginęła dawno temu w pożarze, pewnego dnia dostaje list od rodzicielki. Przekazany przez notariusza razem z wiadomością o śmierci kobiety. Bohaterka nie może dowiedzieć się prawdy o przeszłości od ojca, bo ten cierpi na alzheimera i wkrótce także odchodzi. Hallie musi pojechać na wyspę, do domu matki i tam spróbować rozszyfrować tajemnicę. Robi to nie tylko dla siebie: chce ocalić dobre imię ukochanego taty, którego mieszkańcy wyspy oskarżają o zamordowanie przed trzydziestu laty małej dziewczynki.

Autorka zadbała o lekko mroczną, pełną niepokoju atmosferę, wybierając dość typowe miejsce akcji: wysyła młodą kobietę na wyspę, na którą nie dotarła cywilizacja. Nie ma zasięgu dla telefonów komórkowych, nie można też poruszać się samochodami. W opuszczonym domu dzieją się dziwne i niewytłumaczalne rzeczy – tylko o niewielką część niespodzianek podejrzewać można niezwykłą gosposię. Hallie wyraźnie czuje obecność kogoś jeszcze. Stopniowo poznaje historię swojego rodu i dowiaduje się, co wydarzyło się naprawdę trzydzieści lat wcześniej. W tle z kolei rozgrywa się romans, najzupełniej klasyczny, kreślony według znanych schematów, właściwych familijnym opowieściom.

Cała książka jest zresztą budowana z elementów, które nie należy do nowych i oryginalnych: to wszystko już gdzieś kiedyś było, a jednak Wendy Webb potrafi przedstawić akcję tak, że tom trzyma w napięciu i nawet przy zachowaniu dystansu do lektury wciąga, choćby za sprawą udanej narracji i uporządkowania treści. Tradycyjny jest ten motyw prezentowania fragmentów przeszłości, postać czarownicy-zielarki, wizja chroniących przed duchami zwierząt (swoją drogą myślałam, że ten wątek rozszerzy autorka jeszcze na powieściową współczesność, ale aż tak przewidywalna się nie okazała). Schematy znane z opowieści paranormalnych łączą się tutaj z określonymi sposobami prowadzenia historii – Wendy Webb starannie odrobiła lekcje w szkole pisania. Nie można zarzucić jej niedokładności czy braku konsekwencji, dzięki temu czytelnicy dobrze będą czuć się w zaproponowanym im świecie. Autorka bardzo stara się, by nie przesadzić w tworzeniu zasad, jakimi kierują się istoty nadprzyrodzone, wie dobrze, jak delikatną materią operuje. Co najważniejsze: potrafi przekonać odbiorców do własnego pomysłu na akcję i w paru miejscach dreszcz emocji „Duchami przeszłości” wywoła.

Właściwie Wendy Webb napisała książkę, która spodoba się także młodzieży – wprawdzie czynnikiem oddzielającym tę powieść od literatury czwartej jest brak ochrony dla dziecięcych bohaterów, ale konwencja baśniowa, optymizm w prezentowaniu losów Hallie, wreszcie korzystanie z ogranych wątków – to wszystko sprawia, że „Duchy przeszłości” nie przerażają i nie męczą, ale dostarczają rozrywki. Jest tu urocza naiwność, która płynie prosto ze staroświeckości i zaufania dawnym fabułom, jest i tęsknota za opowieściami zakorzenionymi w wierzeniach czy legendach. Zupełnie jakby autorce zależało nie na wyzwoleniu jednego rodzaju uczuć, a na uruchomieniu całych ciągów skojarzeń i na dotarciu do czytelniczek spragnionych groźnych historii, historii, które muszą skończyć się dobrze. Mrożące krew w żyłach zjawiska są tu porządkowane przez spokojny i rzeczowy sposób prowadzenia narracji, a taka mieszanka umożliwia otwarcie furtki do innego świata.


1 komentarz:

  1. Lubię takie powieści, a o tej nie słyszałam; Poszukam, bo wydaje się interesująca.

    OdpowiedzUsuń