* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

środa, 7 marca 2018

Agnieszka Tyszka: Zosia z ulicy Kociej. Na psa urok

Nasza Księgarnia, Warszawa 2018.

Nowy domownik

Na samotność i wyobcowanie Mani Wierzbowskiej może znaleźć się sposób. Kiedy dziewczynki z matką i ciotką jadą do schroniska dla psów, żeby zawieźć zwierzakom stare koce, Mania poznaje tam Panny de Karton, dwie porzucone suczki – szczeniaki gotowe do zabawy i psot. Jedna z psin zyskuje nowe imię (Kiara) i trafia do domu Zosi. Mania doskonale się opiekuje nowym zwierzakiem – dokładnie przestrzega przepisów z umowy adopcyjnej i dba o to, by pies dobrze się czuł w domu. Kiara trochę ukoi żal po uśpionym Kawiorze, ale dostarczy też mnóstwa wrażeń nie tylko dzieciom. Na ulicy Kociej zwierząt nigdy za dużo. Bezdomny piesek pojawia się oczywiście i w zapiskach Mani, jako trzech bohater obok Wilka Morskiego oraz Wawelskiego (Smoka). Dziewczynka skupia się w alegorycznych opowiastkach na uczuciach, umożliwia też pojęcie, co aktualnie przeżywa: bo nie zawsze chce zwierzać się innym.

W kolejnym tomiku (przygody Zosi z ulicy Kociej są zbyt dobre, by łatwo zamknąć serię, ku radości młodych czytelników) tematem spajającym całość ma stać się Dezyderata. Ten tekst przynosi siostrom dziadek (którego życiowych wyborów nie akceptuje jedna z córek) – i namawia do zgłębiania zawartych w nim mądrości. Bohaterki robią to, każda po swojemu, przedstawiając przy okazji odbiorcom kilka cennych uwag wartych wprowadzenia w życie każdego. Tym razem Mania mniej przejmuje się szkołą i brakiem koleżanek – ujawnia swoje radosne słowotwórstwo i opiekuje się zwierzętami, co pewien czas przywołując pomysły z poprzednich tomików (coraz więcej tego, istnieje obawa, że cykl w końcu stanie się za bardzo hermetyczny dla nowych odbiorców – z drugiej strony dziwnie poprzekręcane słowa automatycznie muszą budzić ciekawość). W jej zapiskach dalej zdarzają się błędy ortograficzne: to coś, do czego trudno się przekonać: najlepiej byłoby jednak wyrabiać w odbiorcach przyzwyczajenia związane z poprawnym zapisem wyrazów. Podstawową część tomiku-dziennika dalej prowadzi Zosia. Tę zajmują kwestie wchodzenia w wiek nastoletni: między innymi temat szkolnych amorów. Dziewczyna zastanawia się nad własnymi uczuciami i próbuje odgadnąć, co sądzą o niej inni. Przeżywa sporo, choć niekoniecznie ma ochotę uzewnętrzniać te odczucia – tu woli zachować powściągliwość. Zwłaszcza że sytuacja w klasie bez przerwy się zmienia. Momentami Zosia wydaje się przez sercowe dylematy mniej dojrzała niż Mania (jednak włożenie w usta kilkulatki ironicznego komentarza na temat pewnego polityka to gruba przesada i nadmierna wiara w świadomość społeczną małych odbiorców, chociaż ogólnie wiadomo, że Agnieszka Tyszka takie zabawy lubi).

Zmienia się trochę w domu bohaterek (mama wreszcie rezygnuje z uwielbienia dla sterylnych wnętrz, emocjonalnie odblokowuje się za sprawą psa, a odbiorcy przekonają się, że czasem nawet dorosłe dzieci mają problemy z zaakceptowaniem wyborów rodziców). W samej akcji nie ma już zbyt dużo miejsca na twórcze zabawy, to samo życie staje się tematem poszukiwań oraz odkryć narracyjnych. Agnieszka Tyszka dba o to, żeby każdy tomik różnił się od poprzednich pomysłami na rozwój akcji, by dzieci mogły się czegoś dowiedzieć, ale też, żeby się dobrze przy lekturze bawiły. Jak zawsze w warstwie graficznej można liczyć na niezrównaną Agatę Raczyńską, która wie, jak przekazać esencję młodzieżowego stylu w bajkowych szkicach – tworzy rysunki, które idealnie pasują do świata Zosi i Mani i uwiarygodniają tę rzeczywistość. „Na psa urok” to tomik zabawny i mądry, jak cała seria zresztą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz