* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

niedziela, 5 grudnia 2010

Andromeda Romano-Lax: Hiszpański smyczek

WNK, Warszawa 2010.

Wielka historia

„Hiszpański smyczek” to książka, która przypomina monumentalne powieści Zafóna nie tylko umiejscowieniem akcji i tempem rozwoju wypadków, ale i zamaszystą narracją, a nawet proporcjami w doborze elementów kryminalnych i miłosnych. Andromeda Romano-Lax tworzy historię zachwycającą i stopniowo odsłaniającą przed czytelnikami swoje uroki. Opowieść przywołuje na myśl dziewiętnastowieczne wielkie narracje, łączy w sobie fikcję literacką z fragmentami życiorysów różnych artystów (o swoich inspiracjach i szukaniu materiału do książki pisze autorka w posłowiu). Chronologiczny układ wydarzeń nadaje tomowi nieco archaicznego posmaku. W powoli rozkwitającej historii na prawdziwe olśnienia trzeba będzie trochę poczekać – ale bez wątpienia warto.

Pod koniec XIX wieku w małym miasteczku przychodzi na świat chłopiec. W pobliżu nie ma akuszerki, więc przy porodzie pomagają matce jej małe dzieci. Kobieta jest przekonana, że noworodek nie przeżyje – staje się jednak inaczej. Dziecko otrzymuje, na skutek nieuwagi urzędników, imię Feliu. Już wkrótce z rzeczy, jakie zostały po ojcu, Feliu wybierze tajemniczy przedmiot: nie wie, że dziwna zabawka ukształtuje jego przyszłość. Feliu sięga bowiem po smyczek do wiolonczeli. Za cenę wielu wyrzeczeń uczy się gry na tym instrumencie, przy okazji poznając intrygi i postawy charakterystyczne dla świata dorosłych. Feliu dojrzewa, cały czas doskonaląc swoje umiejętności gry i niedługo zostanie najsławniejszym wiolonczelistą. Motywy tak typowe dla Bildungsroman Andromeda Romano-Lax ubarwia przez konsekwentne odmalowywanie społecznego tła opowieści. To jednak zaledwie przygrywka do właściwej, dramatycznej historii, w której losy jednostki przeplatają się z wielkimi dziejami.

O ile początek „Hiszpańskiego smyczka” wydaje się być budowany na znanych i sprawdzonych schematach, o tyle perypetie dorosłego Feliu zamieniają powieść w absolutnie nieprzewidywalną relację, pełną wielkich emocji, dramatów i rozterek, przywodzących na myśl zarówno arcydzieła światowej literatury jak i pozycje z półki literatury rozrywkowej. Feliu wkracza w dorosłość w burzliwych czasach, musi odnaleźć się w targanej wojnami Hiszpanii. Uczy się, że podejmowane przez niego decyzje mogą mieć wymiar polityczny. Na przeszkodzie wielkiemu uczuciu do żydowskiej skrzypaczki staje nie tylko przyjaciel – w odróżnieniu od Feliu pewny siebie i zdecydowany – ale i nasilające się antysemickie nastroje. W tej partii książki coraz mocniej dochodzą też do głosu – moim zdaniem rewelacyjne i nadające książce blasku – autotematyczne przemyślenia. Ścierają się tu obserwacje świata zewnętrznego z refleksjami na temat znaczenia muzyki i jej społecznego wymiaru. Feliu usiłuje uporządkować sobie świat i dostosować się do wojennego chaosu, muzyka staje się dla niego źródłem wytchnienia, ale także przyczyną wewnętrznego rozdarcia: czy wolno poświęcić się sztuce, kiedy wokół panuje zło? Andromeda Romano-Lax przekazuje te wątpliwości swojego bohatera w taki sposób, że momentami fabuła schodzi na dalszy plan, a kolejne wydarzenia zaczynają stanowić tło dla subiektywnych przecież – i niezwykle trafnych – rozważań.

Jest w „Hiszpańskim smyczku” kilka scen turpistycznych, ale dominują obrazy wysmakowane i przykuwające uwagę, ciekawe ze względu na literacką realizację. Chociaż autorka potrafi wplatać kryminalno-sensacyjne intrygi w najmniej spodziewanych miejscach, to upajająca narracja sprawia, że książkę czyta się z satysfakcją – w obliczu pięknego języka i literackiego wyczucia sekwencje wydarzeń nie są jedynym czynnikiem, przyciągającym do lektury.


3 komentarze:

  1. Ze wszystkim się zgadzam. Jedynie mam uwagi co do porównania książki z twórczością Zafóna. Ja bym tak nie szufladkowała. Szkoda też, że bardziej nie podkreślono w recenzji wątku muzycznego książki. Przecież to on w niej króluje.

    OdpowiedzUsuń
  2. A dla mnie właśnie to książka o człowieczeństwie. Autorka miała wiele racji w tym,że wiolonczela jest instrumentem, które oddaje je idealnie

    OdpowiedzUsuń
  3. Oddaje człowieczeństwo? Z drugiej strony książka też jest wspaniałym opisem tamtych czasów. Oddaje klimat Hiszpanii traganej przez wojny, przenosi na dwór i w świat artystów. Oj wielowymiarowy jest ten smyczek.

    OdpowiedzUsuń