Harperkids, Warszawa 2024.
Odznaczenie
W życiu każdego kucyka jest taki wyjątkowy dzień. Najpierw to moment, w którym na boku pojawia się znamię: to symbol unikatowych umiejętności, talentów albo cech, które zamieniają się niemal w supermoc i w pewien sposób definiują bohaterkę w lokalnej społeczności. Nawet jeśli kucyki martwią się, że nie uda im się odkryć własnych atutów, znamię przyjdzie z czasem, pojawi się w odpowiedzi na jakieś ważne zadanie albo reakcję w odpowiednim momencie. Niektóre bohaterki dopiero w momencie pojawienia się znaczka przekonują się, w czym są naprawdę dobre – albo jak mogą być postrzegane. Wszystkie kucyki, które już weszły w posiadanie znamienia – bajkowy odpowiednik dojrzewania – mogą przedstawić swoje talenty na specjalnym pokazie. Wiosenne Święto Znaczka to uroczystość odbywająca się w pałacu i połączona z prezentacją umiejętności – każdy może udowodnić, że na znaczek zasłużył. To okazja do świętowania i radości, wszyscy bardzo się cieszą i kibicują sobie nawzajem, wszyscy też potrzebują rytuału przejścia, żeby podkreślić znaczenie znamienia. Wszyscy… tylko Misty ma z tym pewien problem. Zbliża się kolejne święto, wszystkie przyjaciółki Misty są podekscytowane, że oto mała klaczka dołączy do ich grona – do grona tych, które mają już na ciele znaczek – dołączy oficjalnie, bo przecież znamię już się pojawiło i nie zniknie. Potrzeba jeszcze odpowiedniej oprawy dla podkreślenia tego faktu. Podekscytowane kucyki po kolei opowiadają sobie, jak zapracowały na swoje znaczki – każda z bohaterek skrótowo opowiada o swoich doświadczeniach, co staje się dość tendencyjnym z perspektywy dorosłych przeglądem odpowiednich zachowań i oczekiwanych reakcji – każdy kucyk może udowodnić swoją przydatność czy dobre wychowanie – każdy sprawdził się w chwili próby i każdy swoim zachowaniem w zasadzie dał dobry przykład odbiorcom spoza bajkowego świata. Ten przegląd ideałów i wzorów do naśladowania zmienia się trochę za sprawą Misty. Bohaterka wie, że powinna z pozostałymi kucykami cieszyć się nadchodzącym świętem, tymczasem… paraliżuje ją strach. Okazuje się, że nie było wyjątków, żaden kucyk w historii nie wyłamał się przed prezentacją – każdy poradził sobie z wystąpieniem przed licznym gronem innych. Im bliżej wielkiego święta, tym gorzej czuje się jednak Misty, motywowana przez koleżanki. Trema wręcz paraliżuje bohaterkę – i całkowicie uniemożliwia cieszenie się z nadchodzącej uroczystości. „Uroczystość” to krótkie opowiadanie do samodzielnego czytania przez małe fanki My Little Pony – książeczka, w której nie trzeba zbytnio się wysilać, żeby nadążyć za fabułą, raczej statyczna ze względu na przyjętą formę i kompozycję szkatułkową: przygotowania do święta zdominowały tu opowieści o poprzednich sukcesach przyjaciółek Misty, to wystarcza do zbudowania klimatu. Autorom potrzebne jest tylko podkreślenie niepewności i zagubienia, tremy i strachu przed publicznymi wystąpieniami w wykonaniu głównej bohaterki. Misty ma pokazywać dzieciom, że zupełnie normalne jest odczuwanie lęku i niechęć do prezentowania się na gali – niektórzy wolą po prostu pozostać w cieniu i dla nich świętowanie oznacza coś zupełnie innego niż uroczyste odznaczenia czy prezentacje talentów. Cała opowieść przygotowana została tak, żeby mali czytelnicy zrozumieli, że nie ma nic złego w różnicach i w podejściu do określonych spraw. Najlepsze przesłanie tomiku kryje się w zachowaniu grupy przyjaciółek Misty – kiedy dowiadują się, na czym polega problem bohaterki, znajdują idealne rozwiązanie, które pozwoli zachować spokój i jednocześnie odpowiednio uczcić przejście do grona kucyków ze znaczkiem na boku.
Recenzje, wywiady, omówienia krytyczne, komentarze.
Codziennie aktualizowana strona Izabeli Mikrut
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.
Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.
Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.
Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com
Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.
Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.
Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą My Little Pony. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą My Little Pony. Pokaż wszystkie posty
piątek, 8 marca 2024
piątek, 29 września 2023
My Little Pony: 100 naklejek
Harperkids, Warszawa 2023.
Łamigłówki
Niewielki objętościowo tomik "My Little Pony. 100 naklejek" to publikacja dla maluchów, które przygotowują się do podjęcia szkolnych obowiązków, albo które po prostu się nudzą i potrzebują zajęcia, żeby zabić czas. To typowy zestaw łamigłówek, które można spotkać w każdym zestawie dla najmłodszych - wabikiem mają być dwa tematy. Pierwszy to nawiązanie do bajki - My Little Pony staje się tutaj reklamą i siłą napędową jednego z zeszytów w serii. Drugi wabik to - oczywiście - naklejki - dzieci będą miały ozdabiać kolejne strony wybranymi naklejkami z rozkładówki. Dzięki temu mogą nie tylko uzupełniać zadania, ale też dobrze się bawić. Każda strona to inne wyzwanie dla kilkulatków - w poleceniu mieści się odrobina wiadomości na temat wybranej postaci z bajki (to sposób na przywiązanie odbiorców do tomiku, gadżetowe wykorzystanie kreskówki). Następnie pojawia się wielkoformatowe zadanie dla najmłodszych (istnieje też w książce klucz odpowiedzi, więc jeśli jakiś maluch będzie miał problem z rozwiązaniem, może zajrzeć na tył tomiku - co prowadzić może oczywiście do nadużyć, jednak tylko w wypadku, gdy po tomik sięga się dla sprawdzenia umiejętności dziecka, a nie dla rozrywki). Można tu znaleźć labirynty, porównania dwóch kadrów z bajki, kolorowanki, szyfry, ale też... rymowanki i śledztwa. Można ćwiczyć rękę przez rysowanie szlaczków albo dorysowywać coś do podanego obrazka. Czasami trzeba wykorzystywać naklejki, czasami - wiadomości o bohaterach bajki. Urozmaicanie zadań sprawia, że do książki dzieci będą z chęcią zaglądać - każda strona oznacza inny rodzaj wyzwania i inne ćwiczenia rozwojowe oraz rozrywkowe. Odbiorcy nie poczują się znużeni - zabawa będzie z każdą stroną inna. Oczywiście liczy się tu także strona graficzna - strony są bardzo kolorowe (ale odbiorcy mogą też dodać własne rysunki, zwłaszcza w miejscach na to przeznaczonych) - i to jedno z uzasadnień dla wykorzystywania naklejek: czasami łatwiej jest dołożyć gotowy obrazek, niż męczyć się z zakolorowywaniem zadrukowanych stron. Naklejek jest wiele: będzie można je wykorzystywać również do ozdabiania własnych rysunków, co przedłuży możliwość bawienia się z bohaterami z My Little Pony.
Jest to tomik dostosowany do umiejętności najmłodszych, umożliwia pracę nad sprawnością manualną i ćwiczeniem spostrzegawczości - dostarcza rozrywki i rozbudza ciekawość. To kolejna produkcja bazująca na zainteresowaniu bajką - ale nie ma w tym nic dziwnego - to po prostu sensowna reakcja na marketingowe działania. Odbiorcy, którzy lubią My Little Pony, z pewnością będą usatysfakcjonowani zestawem zadań - zwłaszcza że są one dostosowane do charakterów i działań postaci. To książeczka przydatna i ważna dla dzieci.
Łamigłówki
Niewielki objętościowo tomik "My Little Pony. 100 naklejek" to publikacja dla maluchów, które przygotowują się do podjęcia szkolnych obowiązków, albo które po prostu się nudzą i potrzebują zajęcia, żeby zabić czas. To typowy zestaw łamigłówek, które można spotkać w każdym zestawie dla najmłodszych - wabikiem mają być dwa tematy. Pierwszy to nawiązanie do bajki - My Little Pony staje się tutaj reklamą i siłą napędową jednego z zeszytów w serii. Drugi wabik to - oczywiście - naklejki - dzieci będą miały ozdabiać kolejne strony wybranymi naklejkami z rozkładówki. Dzięki temu mogą nie tylko uzupełniać zadania, ale też dobrze się bawić. Każda strona to inne wyzwanie dla kilkulatków - w poleceniu mieści się odrobina wiadomości na temat wybranej postaci z bajki (to sposób na przywiązanie odbiorców do tomiku, gadżetowe wykorzystanie kreskówki). Następnie pojawia się wielkoformatowe zadanie dla najmłodszych (istnieje też w książce klucz odpowiedzi, więc jeśli jakiś maluch będzie miał problem z rozwiązaniem, może zajrzeć na tył tomiku - co prowadzić może oczywiście do nadużyć, jednak tylko w wypadku, gdy po tomik sięga się dla sprawdzenia umiejętności dziecka, a nie dla rozrywki). Można tu znaleźć labirynty, porównania dwóch kadrów z bajki, kolorowanki, szyfry, ale też... rymowanki i śledztwa. Można ćwiczyć rękę przez rysowanie szlaczków albo dorysowywać coś do podanego obrazka. Czasami trzeba wykorzystywać naklejki, czasami - wiadomości o bohaterach bajki. Urozmaicanie zadań sprawia, że do książki dzieci będą z chęcią zaglądać - każda strona oznacza inny rodzaj wyzwania i inne ćwiczenia rozwojowe oraz rozrywkowe. Odbiorcy nie poczują się znużeni - zabawa będzie z każdą stroną inna. Oczywiście liczy się tu także strona graficzna - strony są bardzo kolorowe (ale odbiorcy mogą też dodać własne rysunki, zwłaszcza w miejscach na to przeznaczonych) - i to jedno z uzasadnień dla wykorzystywania naklejek: czasami łatwiej jest dołożyć gotowy obrazek, niż męczyć się z zakolorowywaniem zadrukowanych stron. Naklejek jest wiele: będzie można je wykorzystywać również do ozdabiania własnych rysunków, co przedłuży możliwość bawienia się z bohaterami z My Little Pony.
Jest to tomik dostosowany do umiejętności najmłodszych, umożliwia pracę nad sprawnością manualną i ćwiczeniem spostrzegawczości - dostarcza rozrywki i rozbudza ciekawość. To kolejna produkcja bazująca na zainteresowaniu bajką - ale nie ma w tym nic dziwnego - to po prostu sensowna reakcja na marketingowe działania. Odbiorcy, którzy lubią My Little Pony, z pewnością będą usatysfakcjonowani zestawem zadań - zwłaszcza że są one dostosowane do charakterów i działań postaci. To książeczka przydatna i ważna dla dzieci.
sobota, 17 czerwca 2023
My Little Pony. Zaginiony skarb
Harperkids, Warszawa 2023.
Kryminał
W życiu tęczowych kucyków dzieje się bardzo dużo mrocznych spraw, o które nikt by nie podejrzewał cukierkowych bohaterek. "Zaginiony skarb", tomik-zeszyt wydany pod szyldem Moja czytanka, zawiera opowiadanie kryminalne, które bez wątpienia wciągnie małych fanów serii My Little Pony - a przecież wszystko jest tu wiadome od początku. Misty kradnie Lampion Nadziei. Chce trafić w szeregi sił zła i pracuje nad uznaniem zwierzchniczki. Cenny dla kucyków przedmiot wynosi i chowa w sobie znanym miejscu, żeby zabrać go wtedy, gdy okoliczności będą bardziej sprzyjające. Zipp zabiera się do detektywistycznej pracy: wprawdzie złodziej pozostawił niewiele śladów, jednak Lampion Nadziei bezwzględnie trzeba odzyskać, im szybciej - tym lepiej. Bohaterka przeprowadza śledztwo i dzięki procesowi dedukcji jest w stanie wytypować sprawcę kradzieży. Nie wie jednak, że w zniknięciu lampionu miał udział ktoś jeszcze - w efekcie tylko jedna postać wie, gdzie znajduje się teraz cenny przedmiot.
"Zaginiony skarb" to historia, która trzyma w napięciu: dzieci wprawdzie wiedzą świetnie, co stało się z lampionem, ale mają też świadomość, że wszystko rozgrywa się w tajemnicy przed Zipp, bohaterką, która musi dopiero wysilić się i spróbować wymyślić, co tak naprawdę zaszło w jej ogrodzie. Stawka jest wysoka, a fakt, że uczestnikom wydarzenia nie zależy na chwaleniu się swoimi dokonaniami, utrudnia prowadzenie śledztwa. Zipp na szczęście bardzo to zadanie lubi - zresztą to powód, dla którego siostra postanawia urozmaicić jej codzienność i zapewnić dawkę emocji czy atrakcji. Chociaż pierwotnym źródłem wydarzeń staje się zło - kradzież - to już zamiana jej w niewinny psikus, w dodatku mający wywołać spore zadowolenie adresatki, nie wywoła sprzeciwu. Odbiorcy będą mogli obserwować, jak Zipp radzi sobie z kolejnymi częściami śledztwa i zastanawiać się, kiedy bohaterka pozna prawdę. Jest "Zaginiony skarb" małą kwadratową książeczką. Nie przytłacza ani rozmiarami, ani liczbą stron, tak, żeby dzieci, które powinny to samodzielnie przeczytać, bez problemu dały sobie radę z takim zadaniem: to w końcu ma służyć ćwiczeniu sztuki czytania. Maluchy mogą poczuć się usatysfakcjonowane, kiedy samodzielnie prześledzą całą fabułę. W dodatku bardzo ich wciągnie cała intryga - to coś, czemu dzieci się nie oprą. Dużą rolę w przyciąganiu uwagi najmłodszych pełnią tu naturalnie również ilustracje - warstwa graficzna jest tak bogata, że można się zastanawiać, czy "Zaginiony skarb" nie jest jeszcze picture bookiem, raczej nikt takiej etykietki by tu nie zanegował: mnóstwo kolorowych obrazków zachęca jeszcze maluchy do przeglądania opowieści. Trójwymiarowo przedstawiane bohaterki wypadają bardziej prawdziwie i bardziej filmowo niż rozwiązania kreskówkowe - unika się też przesłodzonego stylu, chociaż oczywiście temat usprawiedliwiałby i takie rozwiązanie. Dzieci, które lubią bohaterów z My Little Pony, z pewnością docenią fakt poszukiwania gatunku, który zapewni sporą dawkę emocji - i ciekawej dla tego gatunku realizacji.
Kryminał
W życiu tęczowych kucyków dzieje się bardzo dużo mrocznych spraw, o które nikt by nie podejrzewał cukierkowych bohaterek. "Zaginiony skarb", tomik-zeszyt wydany pod szyldem Moja czytanka, zawiera opowiadanie kryminalne, które bez wątpienia wciągnie małych fanów serii My Little Pony - a przecież wszystko jest tu wiadome od początku. Misty kradnie Lampion Nadziei. Chce trafić w szeregi sił zła i pracuje nad uznaniem zwierzchniczki. Cenny dla kucyków przedmiot wynosi i chowa w sobie znanym miejscu, żeby zabrać go wtedy, gdy okoliczności będą bardziej sprzyjające. Zipp zabiera się do detektywistycznej pracy: wprawdzie złodziej pozostawił niewiele śladów, jednak Lampion Nadziei bezwzględnie trzeba odzyskać, im szybciej - tym lepiej. Bohaterka przeprowadza śledztwo i dzięki procesowi dedukcji jest w stanie wytypować sprawcę kradzieży. Nie wie jednak, że w zniknięciu lampionu miał udział ktoś jeszcze - w efekcie tylko jedna postać wie, gdzie znajduje się teraz cenny przedmiot.
"Zaginiony skarb" to historia, która trzyma w napięciu: dzieci wprawdzie wiedzą świetnie, co stało się z lampionem, ale mają też świadomość, że wszystko rozgrywa się w tajemnicy przed Zipp, bohaterką, która musi dopiero wysilić się i spróbować wymyślić, co tak naprawdę zaszło w jej ogrodzie. Stawka jest wysoka, a fakt, że uczestnikom wydarzenia nie zależy na chwaleniu się swoimi dokonaniami, utrudnia prowadzenie śledztwa. Zipp na szczęście bardzo to zadanie lubi - zresztą to powód, dla którego siostra postanawia urozmaicić jej codzienność i zapewnić dawkę emocji czy atrakcji. Chociaż pierwotnym źródłem wydarzeń staje się zło - kradzież - to już zamiana jej w niewinny psikus, w dodatku mający wywołać spore zadowolenie adresatki, nie wywoła sprzeciwu. Odbiorcy będą mogli obserwować, jak Zipp radzi sobie z kolejnymi częściami śledztwa i zastanawiać się, kiedy bohaterka pozna prawdę. Jest "Zaginiony skarb" małą kwadratową książeczką. Nie przytłacza ani rozmiarami, ani liczbą stron, tak, żeby dzieci, które powinny to samodzielnie przeczytać, bez problemu dały sobie radę z takim zadaniem: to w końcu ma służyć ćwiczeniu sztuki czytania. Maluchy mogą poczuć się usatysfakcjonowane, kiedy samodzielnie prześledzą całą fabułę. W dodatku bardzo ich wciągnie cała intryga - to coś, czemu dzieci się nie oprą. Dużą rolę w przyciąganiu uwagi najmłodszych pełnią tu naturalnie również ilustracje - warstwa graficzna jest tak bogata, że można się zastanawiać, czy "Zaginiony skarb" nie jest jeszcze picture bookiem, raczej nikt takiej etykietki by tu nie zanegował: mnóstwo kolorowych obrazków zachęca jeszcze maluchy do przeglądania opowieści. Trójwymiarowo przedstawiane bohaterki wypadają bardziej prawdziwie i bardziej filmowo niż rozwiązania kreskówkowe - unika się też przesłodzonego stylu, chociaż oczywiście temat usprawiedliwiałby i takie rozwiązanie. Dzieci, które lubią bohaterów z My Little Pony, z pewnością docenią fakt poszukiwania gatunku, który zapewni sporą dawkę emocji - i ciekawej dla tego gatunku realizacji.
niedziela, 14 maja 2023
Koloruj i naklejaj na wiosnę. Bing / My Little Pony
Harperkids, Warszawa 2023.
Wzory
Koloruj i naklejaj to cykl, który cieszy się sporym powodzeniem i uznaniem maluchów, bo łączy rozrywki, które dzieci lubią - z bohaterami znanymi z kreskówek. Same zatem kolejne zeszyty się reklamują, a odbiorcy mogą być wybredni - wybierać spośród własnych ulubionych postaci, żeby spotkać się z nimi w kolorowankowym wyzwaniu. Tym razem cykl Koloruj i naklejaj zyskuje jeszcze podtytuł "na wiosnę" - trochę, żeby zasugerować paletę kolorystyczną, a trochę dla wyjaśnienia, dlaczego charakterystyczne kreskówki powracają. My Little Pony i Bing to serie, które wkraczają na rynek dla dzieci. Motyw wiosny będzie urozmaicać charakterystyczne kontury i przysporzy wzorów do pokolorowania.
Za każdym razem można skorzystać ze ściągawki kolorystycznej - znaleźć naklejkę (na środkowej rozkładówce znajdują się zestawy naklejek odpowiadających kolejnym stronom) i przykleić ją we wskazanym miejscu, w górnym rogu - dzięki temu zawsze przed oczami mały odbiorca będzie mógł mieć podpowiedź, jak powinien wyglądać finalny rysunek. Oczywiście zabawę z naklejkami można modyfikować i wykorzystywać naklejki jako nagrody za wykonanie zadania albo jako niespodzianki, można też postanowić, że będzie się kolorowało zupełnie inaczej i stworzy alternatywę dla wskazówek. Co ciekawe, na naklejkach pojawiają się sami bohaterowie, bez tła - w związku z tym wszystkie detale stanowiące drugi plan, często właśnie wiosenne kwiatki, ale i rozmaite szczegóły sugerujące miejsce kadru - należy pokolorować według własnego uznania.
W przypadku przygód Binga rysunki są raczej proste i pozbawione zaciemniających przekaz dodatków - chodzi o to, że po ten podcykl sięgną mniejsze dzieci niż po My Little Pony - więc żeby nie zniechęciły się stopniem skomplikowania zadania, twórcy tomiku postawili na duże kształty. I tak część dzieci będzie w kolorowaniu wychodzić za linie i kompletnie nie przejmować się narzuconymi konturami, ale w końcu liczy się zabawa i nie ma tu powodów do zmartwień. Z kolei w My Little Pony kolorowanki mają zróżnicowany stopień trudności - pojawiają się takie z pojedynczymi bohaterami, ale i takie, w których trzeba zająć się tłem w takim samym stopniu jak pierwszym planem. Do tego zachęca się tu dzieci do wypróbowania różnych materiałów - do kolorowania kredkami, ale i farbami czy flamastrami, a nawet brokatem. Wszystko żeby uruchomić kreatywne myślenie i artystyczne podejście. Żeby trochę urozmaicić kolorowanki twórcy dodają za każdym razem drobny akapit - jednozdaniowe wyjaśnienie na temat wybranego bohatera, ciekawostkę albo po prostu wyjaśnienie jego aktualnego zajęcia - to tekst, którego nie trzeba czytać, jeśli nie zna się liter, a pod ręką akurat nie ma nikogo, kto tę sztukę posiadł - i bez czytania da się dobrze bawić przy tych tomikach. Jednak zaproszenie do zabawy ze znanymi bohaterami będzie pełniejsze przy wykorzystaniu również warstwy opisowej.
Wzory
Koloruj i naklejaj to cykl, który cieszy się sporym powodzeniem i uznaniem maluchów, bo łączy rozrywki, które dzieci lubią - z bohaterami znanymi z kreskówek. Same zatem kolejne zeszyty się reklamują, a odbiorcy mogą być wybredni - wybierać spośród własnych ulubionych postaci, żeby spotkać się z nimi w kolorowankowym wyzwaniu. Tym razem cykl Koloruj i naklejaj zyskuje jeszcze podtytuł "na wiosnę" - trochę, żeby zasugerować paletę kolorystyczną, a trochę dla wyjaśnienia, dlaczego charakterystyczne kreskówki powracają. My Little Pony i Bing to serie, które wkraczają na rynek dla dzieci. Motyw wiosny będzie urozmaicać charakterystyczne kontury i przysporzy wzorów do pokolorowania.
Za każdym razem można skorzystać ze ściągawki kolorystycznej - znaleźć naklejkę (na środkowej rozkładówce znajdują się zestawy naklejek odpowiadających kolejnym stronom) i przykleić ją we wskazanym miejscu, w górnym rogu - dzięki temu zawsze przed oczami mały odbiorca będzie mógł mieć podpowiedź, jak powinien wyglądać finalny rysunek. Oczywiście zabawę z naklejkami można modyfikować i wykorzystywać naklejki jako nagrody za wykonanie zadania albo jako niespodzianki, można też postanowić, że będzie się kolorowało zupełnie inaczej i stworzy alternatywę dla wskazówek. Co ciekawe, na naklejkach pojawiają się sami bohaterowie, bez tła - w związku z tym wszystkie detale stanowiące drugi plan, często właśnie wiosenne kwiatki, ale i rozmaite szczegóły sugerujące miejsce kadru - należy pokolorować według własnego uznania.
W przypadku przygód Binga rysunki są raczej proste i pozbawione zaciemniających przekaz dodatków - chodzi o to, że po ten podcykl sięgną mniejsze dzieci niż po My Little Pony - więc żeby nie zniechęciły się stopniem skomplikowania zadania, twórcy tomiku postawili na duże kształty. I tak część dzieci będzie w kolorowaniu wychodzić za linie i kompletnie nie przejmować się narzuconymi konturami, ale w końcu liczy się zabawa i nie ma tu powodów do zmartwień. Z kolei w My Little Pony kolorowanki mają zróżnicowany stopień trudności - pojawiają się takie z pojedynczymi bohaterami, ale i takie, w których trzeba zająć się tłem w takim samym stopniu jak pierwszym planem. Do tego zachęca się tu dzieci do wypróbowania różnych materiałów - do kolorowania kredkami, ale i farbami czy flamastrami, a nawet brokatem. Wszystko żeby uruchomić kreatywne myślenie i artystyczne podejście. Żeby trochę urozmaicić kolorowanki twórcy dodają za każdym razem drobny akapit - jednozdaniowe wyjaśnienie na temat wybranego bohatera, ciekawostkę albo po prostu wyjaśnienie jego aktualnego zajęcia - to tekst, którego nie trzeba czytać, jeśli nie zna się liter, a pod ręką akurat nie ma nikogo, kto tę sztukę posiadł - i bez czytania da się dobrze bawić przy tych tomikach. Jednak zaproszenie do zabawy ze znanymi bohaterami będzie pełniejsze przy wykorzystaniu również warstwy opisowej.
niedziela, 9 maja 2021
Podano do stołu. Podkładki pod talerz z zadaniami
Harperkids, Warszawa 2021.
Podkładki
Wyśmienity pomysł dla niejadków pojawia się w serii Harperkids Podano do stołu. Podkładki pod talerz z zadaniami. Ten cykl rzuca się w oczy: to duże bloki z bohaterami znanych bajek, uwielbianych przez dzieci. Klejone kartki umożliwiają łatwe wyrwanie strony i wykorzystanie jej w nowym celu, jako podstawki pod talerz malucha. Zanim jednak kartka zostanie zużyta (i być może zachęci dziecko do jedzenia razem z bohaterami bajki), zaangażuje kilkulatka. Tomiki składają się bowiem z bardzo klasycznych łamigłówek i zadań do wypełnienia. Podano do stołu to zeszyty ćwiczeń w starym stylu - trzeba tu przeprowadzić bohatera przez labirynt, wypełnić kolorowankę według wzoru, żeby dowiedzieć się, co skrywa, dopasować kształty i cienie, sprawdzić, co zostało wycięte i z jakiego miejsca, połączyć w pary, szukać różnic albo niepasujących przedmiotów. Coś trzeba dorysować, coś policzyć, rozwiązać zagadki, przerysować coś, wykorzystując system kratek, sprawdzić, czego zabrakło - albo przystąpić do działań kreatywnych i wymyślić rozwiązania, wprowadzić element bajkowy do codzienności bohaterów.
Trzy tomiki pojawiają się na rynku razem: to My Little Pony, Muminki i Bing. Oznacza to, że autorzy cyklu chcą trafić do różnych maluchów - i zachęcić je do aktywnego rozwiązywania łamigłówek. Za każdym razem pojawiają się charakterystyczni bohaterowie - doskonale dzieciom znani - którzy borykają się z jakimś problemem. Krótkie, jednoakapitowe komentarze pozwalają na wczucie się w sytuację postaci i zrozumienie istoty zagadnienia - autorzy dzięki temu budują porozumienie z bajkowymi istotami. Jednocześnie wytwarzają też zainteresowanie światem kreskówek lub historii do czytania - mogą być pewni, że po takich umysłowych zadaniach dzieci będą chciały przejść do lektur i poznawać kolejne prawdziwe przygody. Akapity dotyczące wyzwań w świecie bohaterów są prostym sposobem na przypomnienie o specyfice kolejnych bajek, okazją do zajrzenia w świat bohaterów. Dzieciom taki impuls wystarczy - będą dalej samodzielnie prowadzić relację. Ochoczo przystąpią też do wypełniania zadań, zwłaszcza że można je spokojnie dawkować i rzeczywiście podsuwać jako podkładki pod talerz - to przyciągnie do stołu każdego niejadka.
Jedna strona jest wypełniona przez wielkoformatowe zadanie. Poza przestrzenią do samodzielnego wypełniania pojawiają się tu oczywiście charakterystyczne sylwetki, ale też całe zestawy dodatków koniecznych do wypracowania ćwiczenia. Komentarz i polecenie mogą dzieciom przeczytać rodzice - ale książeczki nadają się też dla dzieci starszych - wtedy będą przede wszystkim źródłem łamigłówek. Druga strona to tło - inne dla każdego zadania, deseń, który kojarzyć się będzie z jedzeniem albo z bajką. Chociaż zestawy zadań są bardzo różne - i każdy tomik przynosi odrobinę innych zadań - nie ma znaczenia, jaki bohater pojawia się w książce (nie ma dawkowania stopnia trudności ze względu na konkretną bajkę). Można zatem wybierać po prostu ulubione bajki dziecka - żeby zachęcić je do jedzenia i żeby nauczyć zachowania się przy stole.
Podkładki
Wyśmienity pomysł dla niejadków pojawia się w serii Harperkids Podano do stołu. Podkładki pod talerz z zadaniami. Ten cykl rzuca się w oczy: to duże bloki z bohaterami znanych bajek, uwielbianych przez dzieci. Klejone kartki umożliwiają łatwe wyrwanie strony i wykorzystanie jej w nowym celu, jako podstawki pod talerz malucha. Zanim jednak kartka zostanie zużyta (i być może zachęci dziecko do jedzenia razem z bohaterami bajki), zaangażuje kilkulatka. Tomiki składają się bowiem z bardzo klasycznych łamigłówek i zadań do wypełnienia. Podano do stołu to zeszyty ćwiczeń w starym stylu - trzeba tu przeprowadzić bohatera przez labirynt, wypełnić kolorowankę według wzoru, żeby dowiedzieć się, co skrywa, dopasować kształty i cienie, sprawdzić, co zostało wycięte i z jakiego miejsca, połączyć w pary, szukać różnic albo niepasujących przedmiotów. Coś trzeba dorysować, coś policzyć, rozwiązać zagadki, przerysować coś, wykorzystując system kratek, sprawdzić, czego zabrakło - albo przystąpić do działań kreatywnych i wymyślić rozwiązania, wprowadzić element bajkowy do codzienności bohaterów.
Trzy tomiki pojawiają się na rynku razem: to My Little Pony, Muminki i Bing. Oznacza to, że autorzy cyklu chcą trafić do różnych maluchów - i zachęcić je do aktywnego rozwiązywania łamigłówek. Za każdym razem pojawiają się charakterystyczni bohaterowie - doskonale dzieciom znani - którzy borykają się z jakimś problemem. Krótkie, jednoakapitowe komentarze pozwalają na wczucie się w sytuację postaci i zrozumienie istoty zagadnienia - autorzy dzięki temu budują porozumienie z bajkowymi istotami. Jednocześnie wytwarzają też zainteresowanie światem kreskówek lub historii do czytania - mogą być pewni, że po takich umysłowych zadaniach dzieci będą chciały przejść do lektur i poznawać kolejne prawdziwe przygody. Akapity dotyczące wyzwań w świecie bohaterów są prostym sposobem na przypomnienie o specyfice kolejnych bajek, okazją do zajrzenia w świat bohaterów. Dzieciom taki impuls wystarczy - będą dalej samodzielnie prowadzić relację. Ochoczo przystąpią też do wypełniania zadań, zwłaszcza że można je spokojnie dawkować i rzeczywiście podsuwać jako podkładki pod talerz - to przyciągnie do stołu każdego niejadka.
Jedna strona jest wypełniona przez wielkoformatowe zadanie. Poza przestrzenią do samodzielnego wypełniania pojawiają się tu oczywiście charakterystyczne sylwetki, ale też całe zestawy dodatków koniecznych do wypracowania ćwiczenia. Komentarz i polecenie mogą dzieciom przeczytać rodzice - ale książeczki nadają się też dla dzieci starszych - wtedy będą przede wszystkim źródłem łamigłówek. Druga strona to tło - inne dla każdego zadania, deseń, który kojarzyć się będzie z jedzeniem albo z bajką. Chociaż zestawy zadań są bardzo różne - i każdy tomik przynosi odrobinę innych zadań - nie ma znaczenia, jaki bohater pojawia się w książce (nie ma dawkowania stopnia trudności ze względu na konkretną bajkę). Można zatem wybierać po prostu ulubione bajki dziecka - żeby zachęcić je do jedzenia i żeby nauczyć zachowania się przy stole.
niedziela, 21 stycznia 2018
My Little Pony
Egmont, Warszawa 2017.
Triumf dobra
Kucyki są miłe, przyjazne, tęczowe i dobre tak bardzo, że aż doprowadzają do mdłości – nieprzypadkowo stają się już na rynku rozrywkowym synonimem kiczu i stałym obiektem drwin. Ale przy tej jednoznacznie dobrej kreacji, przy całym przesłodzeniu i infantylizowaniu, biorą udział w wydarzeniach rodem z innej bajki. Bardzo silna jest bowiem podkreślana w fabułach z cyklu My Little Pony strefa mroku. Wierzyć się nie chce, że te idealizowane stworzonka mogą zdobyć sobie prawdziwych wrogów i doprowadzać do starć na dużą skalę. W końcu przyjaciółki Twilight Sparkle nie grzeszą inteligencją i są bardzo płochliwe, każde najmniejsze zagrożenie wpędza je w panikę. Tymczasem muszą stawiać czoła wyzwaniom dla superbohaterów – i wygrywać, bo w końcu dobro musi zatriumfować, zwłaszcza w tej bajce.
Filmowa opowieść „My Little Pony” to właśnie kwintesencja kucykowatości ubrana w zgrabny scenariusz. Na podstawie tego scenariusza powstała minipowieść, książka dla fanów bajki. Rozpoczyna się tu przygotowaniami do wielkiego święta, Festiwalu Przyjaźni. Kucyki są podekscytowane i chcą, by impreza udała się jak najlepiej. Każdy ma swoje zadania, więc nawet roztargnienie części bohaterek nie zepsuje wymowy całości. Święto zaszczycą swoją obecnością również dorosłe księżniczki, te, które stanowią wzór do naśladowania dla Twilight Sparkle i jej koleżanek. Te gwiazdy, niedostępne i pozbawione słabości, wyjątkowo piękne i rozumne, pełnią role marionetek. Najpierw służą do podziwiania. Później zostają zamienione w kamienie przez okrutnego kucyka, Tempest Shadow. Tylko Twilight Sparkle może w ogóle podjąć się misji ratunkowej i zawalczyć o pomoc dla księżniczek. Rozpoczyna się wielka i obfitująca w burzliwe przygody wyprawa, wyjątkowo trudna i pełna niebezpieczeństw. Jednak każdy mały fan cyklu wie, że kucyki są silne swoją przyjaźnią i nie mogłyby tak zwyczajnie przegrać z siłami zła. Im większe wyzwanie, tym bardziej mobilizują siły. Pokonują własne lęki, wspierają się nawzajem i mogą poczuć realną moc płynącą ze współdziałania.
W opowieści o kucykach dużo jest naiwności już na etapie wymyślania fabuły, tym bardziej dziwi zatem poziom zagrożenia wprowadzanego, gdy w grę wchodzi niebezpieczna magia. Wprawdzie dzieci lubią się bać przy bajkach, ale w wypadku My Little Pony rodzi się pytanie, czy problemy nie są zbyt skomplikowane jak na zdolności pojmowania kilkulatków. Niby wiadomo, że misja kucyków musi się powieść – a jednak element niepokoju pozostaje, i to coraz bardziej intensyfikowany. W opowieści strach może zostać zamaskowany dowcipem, cieszyć będą zwłaszcza ekstatyczne reakcje bohaterek – całe przerysowanie podporządkowane jest humorowi. Ekspresja kucyków wywołuje śmiech, to czynnik niezawodny w rozbawianiu odbiorców. „My Little Pony”, chociaż odrywa się od standardowych – obrazkowych – sposobów narracji, sprawdza się jako opowieść bajkowa. Na początku tomiku znajduje się krótkie rysunkowe streszczenie historii – dla tych, którzy chcieliby w miarę szybko zorientować się, co dzieje się w fabule. Warto jednak dla samej realizacji prześledzić pomysły zawarte w tej książce. Kucyki mają do zrealizowania niebezpieczną misję i chociaż nie należą do bohaterów obdarzonych wielkimi mocami, muszą wygrać, choćby dlatego, żeby dobro znów zatriumfowało.
Triumf dobra
Kucyki są miłe, przyjazne, tęczowe i dobre tak bardzo, że aż doprowadzają do mdłości – nieprzypadkowo stają się już na rynku rozrywkowym synonimem kiczu i stałym obiektem drwin. Ale przy tej jednoznacznie dobrej kreacji, przy całym przesłodzeniu i infantylizowaniu, biorą udział w wydarzeniach rodem z innej bajki. Bardzo silna jest bowiem podkreślana w fabułach z cyklu My Little Pony strefa mroku. Wierzyć się nie chce, że te idealizowane stworzonka mogą zdobyć sobie prawdziwych wrogów i doprowadzać do starć na dużą skalę. W końcu przyjaciółki Twilight Sparkle nie grzeszą inteligencją i są bardzo płochliwe, każde najmniejsze zagrożenie wpędza je w panikę. Tymczasem muszą stawiać czoła wyzwaniom dla superbohaterów – i wygrywać, bo w końcu dobro musi zatriumfować, zwłaszcza w tej bajce.
Filmowa opowieść „My Little Pony” to właśnie kwintesencja kucykowatości ubrana w zgrabny scenariusz. Na podstawie tego scenariusza powstała minipowieść, książka dla fanów bajki. Rozpoczyna się tu przygotowaniami do wielkiego święta, Festiwalu Przyjaźni. Kucyki są podekscytowane i chcą, by impreza udała się jak najlepiej. Każdy ma swoje zadania, więc nawet roztargnienie części bohaterek nie zepsuje wymowy całości. Święto zaszczycą swoją obecnością również dorosłe księżniczki, te, które stanowią wzór do naśladowania dla Twilight Sparkle i jej koleżanek. Te gwiazdy, niedostępne i pozbawione słabości, wyjątkowo piękne i rozumne, pełnią role marionetek. Najpierw służą do podziwiania. Później zostają zamienione w kamienie przez okrutnego kucyka, Tempest Shadow. Tylko Twilight Sparkle może w ogóle podjąć się misji ratunkowej i zawalczyć o pomoc dla księżniczek. Rozpoczyna się wielka i obfitująca w burzliwe przygody wyprawa, wyjątkowo trudna i pełna niebezpieczeństw. Jednak każdy mały fan cyklu wie, że kucyki są silne swoją przyjaźnią i nie mogłyby tak zwyczajnie przegrać z siłami zła. Im większe wyzwanie, tym bardziej mobilizują siły. Pokonują własne lęki, wspierają się nawzajem i mogą poczuć realną moc płynącą ze współdziałania.
W opowieści o kucykach dużo jest naiwności już na etapie wymyślania fabuły, tym bardziej dziwi zatem poziom zagrożenia wprowadzanego, gdy w grę wchodzi niebezpieczna magia. Wprawdzie dzieci lubią się bać przy bajkach, ale w wypadku My Little Pony rodzi się pytanie, czy problemy nie są zbyt skomplikowane jak na zdolności pojmowania kilkulatków. Niby wiadomo, że misja kucyków musi się powieść – a jednak element niepokoju pozostaje, i to coraz bardziej intensyfikowany. W opowieści strach może zostać zamaskowany dowcipem, cieszyć będą zwłaszcza ekstatyczne reakcje bohaterek – całe przerysowanie podporządkowane jest humorowi. Ekspresja kucyków wywołuje śmiech, to czynnik niezawodny w rozbawianiu odbiorców. „My Little Pony”, chociaż odrywa się od standardowych – obrazkowych – sposobów narracji, sprawdza się jako opowieść bajkowa. Na początku tomiku znajduje się krótkie rysunkowe streszczenie historii – dla tych, którzy chcieliby w miarę szybko zorientować się, co dzieje się w fabule. Warto jednak dla samej realizacji prześledzić pomysły zawarte w tej książce. Kucyki mają do zrealizowania niebezpieczną misję i chociaż nie należą do bohaterów obdarzonych wielkimi mocami, muszą wygrać, choćby dlatego, żeby dobro znów zatriumfowało.
sobota, 13 stycznia 2018
My Little Pony The Movie. Kocham ten film
Egmont, Warszawa 2017.
Walka kucyków
Kucyki pod wodzą Twilight muszą być dzielne. Tempest, zły kucyk z ułamanym rogiem pojawiła się na Święcie Przyjaźni, żeby je zniszczyć. Udało jej się zamienić w kamień trzy z czterech księżniczek, wszystkie dorosłe piękności. Tylko Twilight, silna magią przyjaźni, ucieka i wybiera się w długą oraz obowiązkowo najeżoną trudnościami podróż, żeby uratować Equestrię. Właśnie ona ma największe szanse na powodzenie misji, chyba że… zwątpi w swoje przyjaciółki. Tomik „My Little Pony. The Movie” w serii Kocham ten film ukazuje się jako picturebookowy dodatek do filmu kierowany do najmłodszych. Jest tu mowa i o dramacie podczas Festiwalu Przyjaźni, i o pobycie na pirackim statku. Pojedynek między Twilight i Tempest musi obfitować w wyraziste sceny – wszystko po to, żeby mała księżniczka przekonała się, jak bardzo w życiu są potrzebni przyjaciele. Na szczęście oni nie zawiodą, nawet gdy przyjdzie im mierzyć się z kryzysem Twilight. Ta adaptacja bajki o kucykach powinna spodobać się maluchom. Akcja stawiana tu jest na pierwszym planie i podsycana dość sprawnie wprowadzanymi mikrodialogami między kucykami. Nie ma też żadnych wątpliwości w kwestii uczuć, jakie targają bohaterkami – wszystko zostało zmieszczone w pojedynczych akapitach na kolejnych stronach. Oczywiście historia na potrzeby takiego tomiku musiała ulec uproszczeniu, żeby nie rozszerzać objętości książki (i tak już sporej jak na ten gatunek), ale dzieciom to raczej nie sprawi problemu, jeśli zyskają dostęp do lubianych postaci.
Odpowiednio rozłożone akcenty i nacisk na dzianie się to cechy tej publikacji. Pony są stworzone do czynienia dobra i jako takie bardziej naturalne stają się podczas obchodzenia sielankowych świąt niż w walce z mrocznym wrogiem. Tutaj jednak widać, jak potrafią mobilizować siły i radzić sobie z najtrudniejszymi wyzwaniami. Fabularne rozwiązania, mimo że dalekie od kreacji kucyków, stosowane są w każdej kolejnej historii, w wypadku adaptacji scenariusza filmu pełnometrażowego dostarczą zatem przeglądu najczęstszych pomysłów. Kucyki zawsze muszą mierzyć się z wielkim złem, po to, żeby na końcu na pewno wygrało dobro. W związku z tym schematem dzieci niekoniecznie przejmą się koszmarogennymi zagrożeniami, nauczą się za to kibicować bohaterkom w wyprawie i liczyć na ich drobne sukcesy zanim jeszcze dotrą do celu. Bliskie i namacalne zło nie pokona dobra, to niepisana obietnica, która zatrzymuje odbiorców przy stadku pony.
W tej publikacji ważna jest – i to bardzo – strona graficzna. W odróżnieniu od powieści na podstawie tego samego filmu (co pokazuje wiarę twórców w różne grupy docelowe i stanowi kontynuację dwóch serii publikacji gadżetowych) obrazy odgrywają istotną rolę. Zajmują większą część każdej strony i zapewniają feerię barw oraz przesłodzonych motywów. Są jak kadry z komiksów, tyle że w powiększeniu, przez co maluchy jeszcze lepiej będą mogły przyglądać się mimice bohaterów czy omawianym w tekście sytuacjom. Tęczowe kolory nie nasuwają skojarzeń z superbohaterskimi zadaniami, przed jakimi staje poczciwa Twilight – ale to dysonans, który we wszystkich produkcjach spod znaku My Little Pony istnieje. Tutaj dzieci otrzymują książkę, która może być tylko dodatkiem do filmu, przypomnieniem jego najważniejszych założeń. Dla maluchów zakochanych w kucykach to propozycja wymarzona – możliwość ponownego śledzenia brawurowych motywów.
Walka kucyków
Kucyki pod wodzą Twilight muszą być dzielne. Tempest, zły kucyk z ułamanym rogiem pojawiła się na Święcie Przyjaźni, żeby je zniszczyć. Udało jej się zamienić w kamień trzy z czterech księżniczek, wszystkie dorosłe piękności. Tylko Twilight, silna magią przyjaźni, ucieka i wybiera się w długą oraz obowiązkowo najeżoną trudnościami podróż, żeby uratować Equestrię. Właśnie ona ma największe szanse na powodzenie misji, chyba że… zwątpi w swoje przyjaciółki. Tomik „My Little Pony. The Movie” w serii Kocham ten film ukazuje się jako picturebookowy dodatek do filmu kierowany do najmłodszych. Jest tu mowa i o dramacie podczas Festiwalu Przyjaźni, i o pobycie na pirackim statku. Pojedynek między Twilight i Tempest musi obfitować w wyraziste sceny – wszystko po to, żeby mała księżniczka przekonała się, jak bardzo w życiu są potrzebni przyjaciele. Na szczęście oni nie zawiodą, nawet gdy przyjdzie im mierzyć się z kryzysem Twilight. Ta adaptacja bajki o kucykach powinna spodobać się maluchom. Akcja stawiana tu jest na pierwszym planie i podsycana dość sprawnie wprowadzanymi mikrodialogami między kucykami. Nie ma też żadnych wątpliwości w kwestii uczuć, jakie targają bohaterkami – wszystko zostało zmieszczone w pojedynczych akapitach na kolejnych stronach. Oczywiście historia na potrzeby takiego tomiku musiała ulec uproszczeniu, żeby nie rozszerzać objętości książki (i tak już sporej jak na ten gatunek), ale dzieciom to raczej nie sprawi problemu, jeśli zyskają dostęp do lubianych postaci.
Odpowiednio rozłożone akcenty i nacisk na dzianie się to cechy tej publikacji. Pony są stworzone do czynienia dobra i jako takie bardziej naturalne stają się podczas obchodzenia sielankowych świąt niż w walce z mrocznym wrogiem. Tutaj jednak widać, jak potrafią mobilizować siły i radzić sobie z najtrudniejszymi wyzwaniami. Fabularne rozwiązania, mimo że dalekie od kreacji kucyków, stosowane są w każdej kolejnej historii, w wypadku adaptacji scenariusza filmu pełnometrażowego dostarczą zatem przeglądu najczęstszych pomysłów. Kucyki zawsze muszą mierzyć się z wielkim złem, po to, żeby na końcu na pewno wygrało dobro. W związku z tym schematem dzieci niekoniecznie przejmą się koszmarogennymi zagrożeniami, nauczą się za to kibicować bohaterkom w wyprawie i liczyć na ich drobne sukcesy zanim jeszcze dotrą do celu. Bliskie i namacalne zło nie pokona dobra, to niepisana obietnica, która zatrzymuje odbiorców przy stadku pony.
W tej publikacji ważna jest – i to bardzo – strona graficzna. W odróżnieniu od powieści na podstawie tego samego filmu (co pokazuje wiarę twórców w różne grupy docelowe i stanowi kontynuację dwóch serii publikacji gadżetowych) obrazy odgrywają istotną rolę. Zajmują większą część każdej strony i zapewniają feerię barw oraz przesłodzonych motywów. Są jak kadry z komiksów, tyle że w powiększeniu, przez co maluchy jeszcze lepiej będą mogły przyglądać się mimice bohaterów czy omawianym w tekście sytuacjom. Tęczowe kolory nie nasuwają skojarzeń z superbohaterskimi zadaniami, przed jakimi staje poczciwa Twilight – ale to dysonans, który we wszystkich produkcjach spod znaku My Little Pony istnieje. Tutaj dzieci otrzymują książkę, która może być tylko dodatkiem do filmu, przypomnieniem jego najważniejszych założeń. Dla maluchów zakochanych w kucykach to propozycja wymarzona – możliwość ponownego śledzenia brawurowych motywów.
poniedziałek, 15 sierpnia 2016
Katie Cook, Andy Price, Heather Breckel: My Little Pony: Przyjaźń to magia 5. Nic nie jest pojedyncze
Egmont, Warszawa 2016.
Miłość księżniczki
„Nic nie jest pojedyncze, piąty tom serii komiksów o kucykach, odnosi się do baśniowych dwoistych światów. Historia, którą czytają sobie młode bohaterki cyklu, obfituje tym razem w dramaty (i melodramaty), tajemnice, zaklęcia, wyzwania i walki. Do tego stopnia, że jedna z najbardziej naiwnych przedstawicielek kucykowej szóstki woła w pewnym momencie, że to komiks dla dzieci, żeby powstrzymać postacie przed najbardziej radykalnymi krokami.
„Zła” księżniczka Luna zwołuje sześć kucyków z Twilight Sparkle na czele. Zwołuje je, bo księżniczka Celestia przeszła przez magiczne lustro i nie ma jak wrócić. Bohaterki muszą rozwiązać ten problem i przy okazji poznać tajemnicę czarów Starswirla. Dla Twilight Sparkle, która uwielbia się uczyć, to szansa na dodatkowe odkrycia, z radością podąża zatem za Celestią. W ten sposób przyjaciółki odkrywają całą rozbudowaną historię miłości księżniczki – i genezę wyborów dokonywanych przez nią po obu stronach magicznego lustra. W tej historii dobro i zło bardzo się mieszają, a do tego dochodzi jeszcze przenikanie się przeszłości oraz teraźniejszości. Twilight Sparkle dzielnie przewodzi kucykom, by uratować siostrę księżniczki Luny. Poznaje też jej wybranka, kucyka (czy może rumaka) o wyjątkowej urodzie, w sam raz dla gwiazdy.
„Nic nie jest pojedyncze” to tomik, który zawiera tylko jedną historię, podzieloną na kilka części – po pierwsze dla wygody małych czytelniczek, po drugie dla zaakcentowania puent. „Lustrzane odbicia” to narracja w narracji, dla szóstki bohaterek i towarzyszącego im małego smoka szansa na przeżycie wielu przygód w magicznych relacjach. Jak na komiks dla dzieci jest tu też bardzo dużo ironii i komplikacji. W opowiastce o zakazanej miłości raczej trudno o żarty. Jednak twórcy tej części postawili na humor dalszych planach. Twilight Sparkle to bohaterka idealizowana, ale w komentarzach innych często łagodnie wykpiwana (zwłaszcza przez zamiłowanie do słowników i nauki). Inne kucyki mają różne wady eksponowane już w samej akcji: to uwielbienie do słodyczy albo naiwność granicząca z infantylizmem. Do tego trudno oprzeć się wrażeniu, że sama fabuła zamienia się w karykaturę, owszem, jest tu powszechnie znany motyw bajkowy przerabiany na oś przygód, ale wydarzenia wyglądają na mocno przerysowane. Zwłaszcza sztuczne są obrazy dozgonnej miłości: wybranek Celestii okazuje się być kucykowym ideałem, zachowuje się jak filmowy amant, a czas wypełnia wyłącznie potwierdzaniem stereotypu. To zabawy, które może starszym dzieciom uda się wychwycić, a może nie, dodatkowe, nieważne dla akcji. Daje się tomik traktować dosłownie, po prostu jako przygodę kucyków – daje się też śledzić akcję z przymrużeniem oka, dostrzegając wszelkie zabawy proporcjami i scenariuszowymi koleinami. Niełatwe to zadanie dla małych fanek kucyków, mimo tej naiwności w charakterach i uczuciach pełno tu komplikacji. Tekstowe wyzwania wiążą się często z ambitnym słownictwem, albo z podskórną ironią niezaznaczaną w żaden sposób. Rysunki natomiast przesycone są szczegółami i również gatunkowymi zabawami. Warto tu zwrócić uwagę na obrazki w wersji „retro”, z bardziej stłumionymi barwami. W ogromie cukierkowości ginie rutyna czy normalność. W tym świecie tęczowe kucyki są oczywistością, ale twórcy chcą też zachować dystans do postaci. Śmieszą kreacjami, ale i sytuacjami, wykorzystując wiele pobocznych motywów. Kucyki w tej wersji są właściwie odpowiedzialne za losy całych światów i zdają sobie z tego sprawę. Nawet księżniczki mają swoje zmartwienia i potrzebują wsparcia. Piąty tomik serii My little pony zaprzecza potocznym wyobrażeniom o beztroskim i upraszczanym świecie słodkich kucyków: bohaterki słodkie do przesady mogą być tylko z wyglądu, ale już niekoniecznie z zachowań. To na wypadek, gdyby kucyki uwielbiali odbiorcy starsi od kilkuletnich dziewczynek.
Miłość księżniczki
„Nic nie jest pojedyncze, piąty tom serii komiksów o kucykach, odnosi się do baśniowych dwoistych światów. Historia, którą czytają sobie młode bohaterki cyklu, obfituje tym razem w dramaty (i melodramaty), tajemnice, zaklęcia, wyzwania i walki. Do tego stopnia, że jedna z najbardziej naiwnych przedstawicielek kucykowej szóstki woła w pewnym momencie, że to komiks dla dzieci, żeby powstrzymać postacie przed najbardziej radykalnymi krokami.
„Zła” księżniczka Luna zwołuje sześć kucyków z Twilight Sparkle na czele. Zwołuje je, bo księżniczka Celestia przeszła przez magiczne lustro i nie ma jak wrócić. Bohaterki muszą rozwiązać ten problem i przy okazji poznać tajemnicę czarów Starswirla. Dla Twilight Sparkle, która uwielbia się uczyć, to szansa na dodatkowe odkrycia, z radością podąża zatem za Celestią. W ten sposób przyjaciółki odkrywają całą rozbudowaną historię miłości księżniczki – i genezę wyborów dokonywanych przez nią po obu stronach magicznego lustra. W tej historii dobro i zło bardzo się mieszają, a do tego dochodzi jeszcze przenikanie się przeszłości oraz teraźniejszości. Twilight Sparkle dzielnie przewodzi kucykom, by uratować siostrę księżniczki Luny. Poznaje też jej wybranka, kucyka (czy może rumaka) o wyjątkowej urodzie, w sam raz dla gwiazdy.
„Nic nie jest pojedyncze” to tomik, który zawiera tylko jedną historię, podzieloną na kilka części – po pierwsze dla wygody małych czytelniczek, po drugie dla zaakcentowania puent. „Lustrzane odbicia” to narracja w narracji, dla szóstki bohaterek i towarzyszącego im małego smoka szansa na przeżycie wielu przygód w magicznych relacjach. Jak na komiks dla dzieci jest tu też bardzo dużo ironii i komplikacji. W opowiastce o zakazanej miłości raczej trudno o żarty. Jednak twórcy tej części postawili na humor dalszych planach. Twilight Sparkle to bohaterka idealizowana, ale w komentarzach innych często łagodnie wykpiwana (zwłaszcza przez zamiłowanie do słowników i nauki). Inne kucyki mają różne wady eksponowane już w samej akcji: to uwielbienie do słodyczy albo naiwność granicząca z infantylizmem. Do tego trudno oprzeć się wrażeniu, że sama fabuła zamienia się w karykaturę, owszem, jest tu powszechnie znany motyw bajkowy przerabiany na oś przygód, ale wydarzenia wyglądają na mocno przerysowane. Zwłaszcza sztuczne są obrazy dozgonnej miłości: wybranek Celestii okazuje się być kucykowym ideałem, zachowuje się jak filmowy amant, a czas wypełnia wyłącznie potwierdzaniem stereotypu. To zabawy, które może starszym dzieciom uda się wychwycić, a może nie, dodatkowe, nieważne dla akcji. Daje się tomik traktować dosłownie, po prostu jako przygodę kucyków – daje się też śledzić akcję z przymrużeniem oka, dostrzegając wszelkie zabawy proporcjami i scenariuszowymi koleinami. Niełatwe to zadanie dla małych fanek kucyków, mimo tej naiwności w charakterach i uczuciach pełno tu komplikacji. Tekstowe wyzwania wiążą się często z ambitnym słownictwem, albo z podskórną ironią niezaznaczaną w żaden sposób. Rysunki natomiast przesycone są szczegółami i również gatunkowymi zabawami. Warto tu zwrócić uwagę na obrazki w wersji „retro”, z bardziej stłumionymi barwami. W ogromie cukierkowości ginie rutyna czy normalność. W tym świecie tęczowe kucyki są oczywistością, ale twórcy chcą też zachować dystans do postaci. Śmieszą kreacjami, ale i sytuacjami, wykorzystując wiele pobocznych motywów. Kucyki w tej wersji są właściwie odpowiedzialne za losy całych światów i zdają sobie z tego sprawę. Nawet księżniczki mają swoje zmartwienia i potrzebują wsparcia. Piąty tomik serii My little pony zaprzecza potocznym wyobrażeniom o beztroskim i upraszczanym świecie słodkich kucyków: bohaterki słodkie do przesady mogą być tylko z wyglądu, ale już niekoniecznie z zachowań. To na wypadek, gdyby kucyki uwielbiali odbiorcy starsi od kilkuletnich dziewczynek.
niedziela, 3 stycznia 2016
Katie Cook, Andy Price: My Little Pony: Przyjaźń to magia. Tom 3
Egmont, Warszawa 2015.
Rozrywka
W trzecim tomiku serii My Little Pony: Przyjaźń to magia mieszczą się dwie historyjki o zaczarowanych kucykach we wszystkich kolorach tęczy. Przy czym scenarzystka Katie Cook wybiera „męską” perspektywę i takie też dylematy. Grono przyjaciółek schodzi na dalszy plan, liczy się to, co czują ich partnerzy, przyjaciele lub krewni. W pierwszej opowieści kucyk Big McIntosh ma naprawić skrzypiącą deskę w altanie: nalega na to seniorka rodu. Tyle tylko że kucyk nigdzie nie może znaleźć gwoździ. Wyrusza do sklepu żelaznego po zakupy, ale po drodze ma festyn z rozbrykanymi mieszkańcami. Grupa przyjaciółek bez przerwy przypadkiem odpala całe zapasy fajerwerków. McIntosh wygrywa niechciane fanty, panuje ogólny chaos, a zamieszanie potęgują jeszcze towarzyskie relacje. Minie sporo czasu zanim bohater dotrze do sklepu – a i to nie oznacza powodzenia misji. Jednak naprawy w altanie dokonać trzeba i wszyscy o tym wiedzą. Druga historia to sentymentalna podróż w przeszłość – odbiorczynie dowiedzą się, jak Shining Armor wpadł w oko księżniczce Candance i jak pokonał rywali do jej kopytka. Romantyczna relacja rozpalająca wyobraźnię młodszego pokolenia to szereg retrospekcji ze szkolnych czasów kucyków. O piękną księżniczkę stara się najlepszy w roczniku ogier, koń z kwadratową szczęką, wspaniały sportowiec, który bez trudu bije na łeb wszystkich rywali. Shining Armor tymczasem należy do grupy najbardziej pogardzanych kucyków – jego przyjaciele wzbudzają co najwyżej śmiech lub politowanie. Tu nikt nie może się mierzyć z Buckiem. A jednak bohater nie poddaje się i staje do walki o najpiękniejszą klaczkę. „Rżenie serca” to romantyczna opowieść o przeznaczeniu i nieśmiałości, o tym, że nigdy nie należy się poddawać i że życie potrafi zaskakiwać. Tu klasowe niedorajdy mogą utrzeć nosa najdumniejszemu koledze i nabrać wiary we własne możliwości. Wiadomo, jak skończyła się ta przygoda, skoro Shining Armor i Candance wspólnie relacjonują ją dzieciom – zabawa polegać więc będzie na śledzeniu retrospekcji, nie na przewidywaniu rozwoju sytuacji.
Trzeci tomik komiksów o kucykach zawiera spore pokłady humoru. Wprawdzie to dowcipy kierowane – jak cały komiks – do dzieci, więc łatwe czasem do przewidzenia, ale liczne i dobrej jakości. Pojawiają się tu gry słowne, żarty sytuacyjne, karykatury i przenoszenie ludzkich stereotypów w świat kucyków. Śmieszą tu naiwne koniki i rysunki ulicznych artystów, niedopowiedzenia i pomysły (muzeum marchwi). Momentami autorzy zamieniają komiks o kucykach w satyrę na kucyki. Kucyki, które mówią z pełnymi pyskami, trzeba dodatkowo tłumaczyć, ale śmieszą też ich spory czy przyzwyczajenia. Niektóre kucyki są wyjątkowo inteligentne, inne – bardzo naiwne. W trzecim tomie śmiech odgrywa bardzo ważną rolę. Owszem, małe fanki kucyków znajdą tu zajmujące dla siebie fabuły i historyjki – ale część odbiorców dostrzeże też potencjał komiczny płynący z kreacji i rejestru wydarzeń. Te kucyki nie nudzą – bo poza oczywistym torem opowieści, łatwym do przewidzenia i jednokierunkowym, pojawia się sporo niespodzianek dla uważnych czytelników.
Kucyki nie mogłyby się obejść bez feerii barw i cukierkowego, a wręcz przesłodzonego stylu ilustracji. I tutaj roi się od słodkich stworzonek w pięknych kolorach – ale ponieważ bohaterowie przełamują typy idealnych postaci i pokazują rozmaite słabości, wykorzystywanie landrynkowości w warstwie graficznej nie razi. Czytelniczki skupią się raczej na tropieniu ukrytych w tekście informacji czy na odczytywaniu dialogów dla wygody umieszczonych w pojedynczych kadrach z rozbudowanymi i rozbijanymi na części dymkami. Kucyki z trzeciej części serii nie wydają się już obiektem drwin krytyków – mogą nawet budzić ciekawość. Tym razem pomysł na komiksy wymyka się banałowi, za to zaczyna imponować ze względu na poziom humoru. W ten sposób do kucyków dałoby się przekonać, przynoszą rozrywkę.
Rozrywka
W trzecim tomiku serii My Little Pony: Przyjaźń to magia mieszczą się dwie historyjki o zaczarowanych kucykach we wszystkich kolorach tęczy. Przy czym scenarzystka Katie Cook wybiera „męską” perspektywę i takie też dylematy. Grono przyjaciółek schodzi na dalszy plan, liczy się to, co czują ich partnerzy, przyjaciele lub krewni. W pierwszej opowieści kucyk Big McIntosh ma naprawić skrzypiącą deskę w altanie: nalega na to seniorka rodu. Tyle tylko że kucyk nigdzie nie może znaleźć gwoździ. Wyrusza do sklepu żelaznego po zakupy, ale po drodze ma festyn z rozbrykanymi mieszkańcami. Grupa przyjaciółek bez przerwy przypadkiem odpala całe zapasy fajerwerków. McIntosh wygrywa niechciane fanty, panuje ogólny chaos, a zamieszanie potęgują jeszcze towarzyskie relacje. Minie sporo czasu zanim bohater dotrze do sklepu – a i to nie oznacza powodzenia misji. Jednak naprawy w altanie dokonać trzeba i wszyscy o tym wiedzą. Druga historia to sentymentalna podróż w przeszłość – odbiorczynie dowiedzą się, jak Shining Armor wpadł w oko księżniczce Candance i jak pokonał rywali do jej kopytka. Romantyczna relacja rozpalająca wyobraźnię młodszego pokolenia to szereg retrospekcji ze szkolnych czasów kucyków. O piękną księżniczkę stara się najlepszy w roczniku ogier, koń z kwadratową szczęką, wspaniały sportowiec, który bez trudu bije na łeb wszystkich rywali. Shining Armor tymczasem należy do grupy najbardziej pogardzanych kucyków – jego przyjaciele wzbudzają co najwyżej śmiech lub politowanie. Tu nikt nie może się mierzyć z Buckiem. A jednak bohater nie poddaje się i staje do walki o najpiękniejszą klaczkę. „Rżenie serca” to romantyczna opowieść o przeznaczeniu i nieśmiałości, o tym, że nigdy nie należy się poddawać i że życie potrafi zaskakiwać. Tu klasowe niedorajdy mogą utrzeć nosa najdumniejszemu koledze i nabrać wiary we własne możliwości. Wiadomo, jak skończyła się ta przygoda, skoro Shining Armor i Candance wspólnie relacjonują ją dzieciom – zabawa polegać więc będzie na śledzeniu retrospekcji, nie na przewidywaniu rozwoju sytuacji.
Trzeci tomik komiksów o kucykach zawiera spore pokłady humoru. Wprawdzie to dowcipy kierowane – jak cały komiks – do dzieci, więc łatwe czasem do przewidzenia, ale liczne i dobrej jakości. Pojawiają się tu gry słowne, żarty sytuacyjne, karykatury i przenoszenie ludzkich stereotypów w świat kucyków. Śmieszą tu naiwne koniki i rysunki ulicznych artystów, niedopowiedzenia i pomysły (muzeum marchwi). Momentami autorzy zamieniają komiks o kucykach w satyrę na kucyki. Kucyki, które mówią z pełnymi pyskami, trzeba dodatkowo tłumaczyć, ale śmieszą też ich spory czy przyzwyczajenia. Niektóre kucyki są wyjątkowo inteligentne, inne – bardzo naiwne. W trzecim tomie śmiech odgrywa bardzo ważną rolę. Owszem, małe fanki kucyków znajdą tu zajmujące dla siebie fabuły i historyjki – ale część odbiorców dostrzeże też potencjał komiczny płynący z kreacji i rejestru wydarzeń. Te kucyki nie nudzą – bo poza oczywistym torem opowieści, łatwym do przewidzenia i jednokierunkowym, pojawia się sporo niespodzianek dla uważnych czytelników.
Kucyki nie mogłyby się obejść bez feerii barw i cukierkowego, a wręcz przesłodzonego stylu ilustracji. I tutaj roi się od słodkich stworzonek w pięknych kolorach – ale ponieważ bohaterowie przełamują typy idealnych postaci i pokazują rozmaite słabości, wykorzystywanie landrynkowości w warstwie graficznej nie razi. Czytelniczki skupią się raczej na tropieniu ukrytych w tekście informacji czy na odczytywaniu dialogów dla wygody umieszczonych w pojedynczych kadrach z rozbudowanymi i rozbijanymi na części dymkami. Kucyki z trzeciej części serii nie wydają się już obiektem drwin krytyków – mogą nawet budzić ciekawość. Tym razem pomysł na komiksy wymyka się banałowi, za to zaczyna imponować ze względu na poziom humoru. W ten sposób do kucyków dałoby się przekonać, przynoszą rozrywkę.

Subskrybuj:
Posty (Atom)