* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

sobota, 29 kwietnia 2023

Leslie Kern: Miasto dla kobiet

Czarne, Wołowiec 2023.

Ograniczenia

Leslie Kern uważa, że dzisiejsze miasta nie są przyjazne kobietom. Nawołuje do tego, by w przestrzeni publicznej mogły rządzić panie - by to kobiety decydowały o kształcie miast i o rozwiązaniach urbanistycznych. Podkreśla oczywiście nadreprezentację mężczyzn w tej sferze, ale brakuje tu sprawdzenia, czy rzeczywiście kobiety tak bardzo garną się do projektowania miast. "Miasto dla kobiet" to książka, która ma pokazywać komplikacje i utrudnienia dla płci pięknej - rozwiązania nieprzydatne dla połowy społeczeństwa. Jednak Leslie Kern wcale nie znajduje tak wielu przeszkód: powtarza wciąż te same zarzuty, bo nie może swojego tomu oprzeć na wyliczaniu kolejnych. I tak w ramach uprzykrzania kobietom życia w miastach znajdują się tereny, na które lepiej się samotnie i po zmroku nie zapuszczać - bo można narazić się na zaczepki albo poważne niebezpieczeństwa. Kobiety potrzebują dostępu do czystych łazienek. Muszą wiedzieć, że w ciąży lub z wózkiem będą mogły liczyć na wsparcie społeczeństwa, dadzą radę samotnie podróżować komunikacją publiczną i nie spotkają się z ostracyzmem, kiedy będą chciały nakarmić dziecko piersią. Ale w całym manifeście dotyczącym miasta dla kobiet Leslie Kern nie potrafi osiągnąć jednego: nie jest w stanie przekonać czytelników, że miasta są nieprzystosowane do potrzeb kobiet, że jest w nich rzeczywiście tak źle, że trzeba radykalnych zmian. Leslie Kern domaga się feministycznego miasta przyjaznego wszystkim - ale w swoich poszukiwaniach odwołuje się do skrajności i spraw marginalnych w kontekście codziennego życia (bez względu na płeć), bo wyrazistych barier nie jest w stanie pokazać. W związku z tym bez przerwy odwołuje się do stereotypowych lub wyostrzanych sytuacji, do scenek zapożyczanych z filmów i seriali z popkultury. Ubarwia to wszystko własnymi wspomnieniami, tak, żeby budować kolejne warstwy historii i odwrócić uwagę odbiorców od codzienności - w której można sobie poradzić. W "Mieście dla kobiet" zabrakło spójności w dążeniu do zmian i w udowadnianiu konieczności wprowadzania tych zmian. Wiele razy wydaje się, że autorka przesadza, że wykorzystuje retorykę, żeby przeciągnąć odbiorców na swoją stronę, chociaż niedużo ma im do zaoferowania. Żeby wstrząsnąć czytelnikami i w ten sposób zmusić ich do działania, trzeba rzeczywistego i przekonującego uzasadnienia - a tego w książce nie da się odnaleźć. "Miasto dla kobiet" to tom, który pokazuje część spraw irytujących dla płci pięknej, ale nie wyzwala chęci natychmiastowej reakcji. Wprost przeciwnie: autorka raczej daje do zrozumienia, że nie ma się czego obawiać i czym przejmować - skoro nawet w największej determinacji nie jest w stanie zracjonalizować swoich lęków i zamienić ich w rejestr rzeczy do przeobrażenia, miasto przestaje być straszne. W efekcie "Miasto dla kobiet" to książka, którą czyta się bardziej w oczekiwaniu na wstrząs - nie do osiągnięcia - niż lektura wprowadzająca gotowość do zmian w społeczeństwie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz