* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

niedziela, 8 maja 2016

Kiera Cass: Syrena

Jaguar, Warszawa 2016.

Z oceanu

Kiera Cass na rynku debiutowała serią Rywalki, a teraz, kiedy zdobyła ogromną popularność i uznanie czytelniczek, może zaprezentować swoje literackie początki. „Syrena” to prawdziwy debiut poczytnej autorki – pierwsza próba wkroczenia do świata silnych uczuć i fantastyki. Cass odwołuje się tu do legend i wykorzystuje podwodne krajobrazy, żeby sportretować niezwykłe kobiece postacie. Kahlen i jej dobierane co pewien czas „siostry” zaprzeczają granicy życia i śmierci. Wszystkie mogły zginąć w odmętach oceanu, ale zostały ocalone przez Matkę Ocean, istotę wszechwładną i niemal równą Bogu (mimo to utrzymującą respekt wobec Najwyższego). Syreny zyskują przedłużenie istnienia, piękno, fantazyjne stroje i możliwość spędzania części każdego roku na lądzie – po przyjęciu określonych zasad i przestróg. W zamian mają dostarczać Matce Ocean ofiary: to one kuszą ludzi, którzy staną się posiłkiem. Są odpowiedzialne za śmierć w falach oceanu. Ten układ działa całkiem nieźle, dopóki Kahlen nie zacznie przypominać sobie swojej przeszłości – i dopóki nie pozna mężczyzny, który zawróci jej w głowie.

Oczywiście zasady wprowadzone przez Matkę Ocean i kierujące egzystencją Kahlen prowadzą do utrudnień dla szczęśliwego (pozornie niemożliwego) związku. Ale Kiera Cass długo każe czekać na wizję miłości – choćby na jej ślad. Najpierw bardzo dokładnie prezentuje rzeczywistość Kahlen (czasami – w formie rozmowy, wywiadu z Matką Ocean), skupia się na relacjach z „siostrami”, na powitaniach i pożegnaniach nowych bohaterek. Każda z syren jest inna i każda na swój sposób może zyskiwać uznanie odbiorczyń – ale nawet dogłębne poznawanie kolejnych postaci pozbawione jest smaku. Trudno się zaangażować w siostrzane relacje, skoro wszystkie bohaterki przyjmują swój los (lub się z nim nie zgadzają) bez dodatkowych rozterek. Dość długo trwa ta rozbiegówka, Kiera Cass też swobodnie operuje powieściowym czasem: przyspiesza go lub rozciąga nie po to, by skupić się na detalach, a żeby pozwolić bohaterce na streszczenie przygód w różnych miejscach na świecie. Słowem, przez długi czas w „Syrenie” jest tylko podgląd normalności baśniowych bohaterek, bez wyraźniejszych akcentów napięciowych czy prób wstrząsania odbiorcami.

W połowie tomu sytuacja się zmienia, tu dopiero Kahlen poznaje człowieka, na którym jej zależy. Obrazy naiwnej i idealizowanej miłości przenikają się teraz z motywami wyjaśnianymi żmudnie wcześniej, a romans między „gatunkami” stale rozbija się o przeszkody, jakich w zwyczajnej egzystencji być by nie mogło. Kahlen po raz pierwszy dostrzega okrucieństwo zasad wprowadzanych przez Matkę Ocean, a przyjdzie też czas, że będzie musiała dokonywać ważnych wyborów. Tak „Syrena” nabiera rumieńców – i powoli zaczyna się tu przebijać ten styl, który odbiorczynie zdążyły już pokochać przez bestsellerową serię.

Dla Kiery Cass i tym razem poza warstwą uczuć liczy się swoiście pojmowana polityka, tutaj jako zestaw obowiązków i możliwości do wykorzystania. Autorka jest dobra wymyślaniu utrudnień na drodze do szczęścia, wie też, jak podgrzewać atmosferę. Potrafi pokazywać rodzącą się miłość w czynach wybranka i w przemyśleniach Kahlen niemal równocześnie. Znów zatem włącza swoje odbiorczynie do kibicowania postaciom. W warstwie narracji stawia na rozbudowane i precyzyjne opisy, świat syren prezentuje dokładnie, by nie pozostawiać wątpliwości co do rządzących nim reguł. Stąd w końcu bierze się większość problemów i poszukiwań. „Syrena” to książka o jeszcze chwiejnej kompozycji, ale już z urokiem, który później przenika do historii Ami. Tą książką Kiera Cass nie zwróciłaby na siebie uwagi świata – teraz może ją zaprezentować jako twórczą ciekawostkę w oczekiwaniu na dalsze tomy z serii Rywalki. Co ważne: „Syrena” jest inna od bestsellerowego cyklu pod każdym względem, ale i w tej powieści zwraca się uwagę na niezwykłe kreacje postaci.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz