* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

wtorek, 16 lutego 2010

Dave Eggers: Wstrząsające dzieło kulejącego geniusza

Zysk i S-ka, Poznań 2010.


Życie bez upiększeń

Na pytanie, czym jest „Wstrząsające dzieło kulejącego geniusza” najłatwiej odpowiedzieć, powielając tytuł: to po prostu wstrząsające dzieło kulejącego geniusza, i tyle. Czytając książkę Eggersa trudno wyzbyć się przekonania, że tak nie powinno się pisać. A skoro nie powinno – tym bardziej atrakcyjna okazuje się wznowiona publikacja wydawnictwa Zysk i S-ka. Ta nominowana do nagrody Pulitzera historia naprawdę robi wrażenie – jeszcze zanim się zacznie. Treść można by zamknąć w kilku zdaniach: bohater-narrator w wieku dwudziestu paru lat traci rodziców (oboje umierają na raka w przeciągu pięciu tygodni): odtąd będzie się opiekował bratem – Toph jest uczniem podstawówki, a jego nowy opiekun próbuje zapewnić mu normalne dzieciństwo, przy okazji odkrywając w sobie pokłady infantylności. Główny bohater próbuje też zapanować nad własnym życiem: wraz z przyjaciółmi zakłada pismo, które pomaga wyrażać ideowy bunt. W tle pobrzmiewa niewyjaśniona sprawa związana z pochówkiem rodziców, którzy zapisali swe ciała dla celów naukowych. Życie toczy się w miarę zwyczajnie, lecz pisarz przedstawia je w sposób daleki od banału.

Początek właściwej historii (o początku rzeczywistym zaraz, choć kusi) może czytelników szokować. W tym kontekście niespodziewany wstęp ma zamortyzować uderzenie scenami otwierającymi książkę. Oto bowiem bohater przedstawia dość szczegółowo umieranie matki. Naturalistyczne obrazy (wielogodzinny krwotok z nosa, wydzieliny z ciała) i strach kobiety zostają tu zderzone z lekkim i bezemocjonalnym tonem. Właśnie na granicy dwóch światów, między życiem a śmiercią, rozgrywa się prawdziwa tragedia. Przeraża nie ogrom cierpienia, ale drobiazgowość w przedstawieniu fizjologicznych szczegółów, brak upiększeń i to, że mimo wszystko ton Eggersa daleki jest od konwencjonalnego. Czarny humor w jego wydaniu, praktycznie nieznanym w naszej kulturze, odpycha i fascynuje jednocześnie – przejście przez pierwsze sceny powieści stanowi jednak dla odbiorców spore wyzwanie.

Nowe jest też podejście w ilustrowaniu braterskich uczuć. Choć Dave ma zastąpić młodszemu o dziesięć lat bratu rodziców, nie chce rezygnować z roli starszego brata-kumpla. Wybiera więc szorstką przyjaźń, bezustanne wygłupy i sprzeczki, Toph odwzajemnia się oddaniem, ale i złośliwą pomysłowością. Obrazy z udziałem tych postaci są najbardziej chyba przesycone humorem czystym, który powinien przypaść do gustu większości odbiorców. Zwraca także uwagę styl historii. Wydaje się surowy i zupełnie nieliteracki. Dave Eggers lubuje się w dialogach złożonych z całej serii krótkich fraz, pozbawionych dodatkowego komentarza – rozmowy wyglądają wówczas jak gra w ping-ponga. Przy rozlewności opisów (a właściwie relacji, książka zachowuje rytm zwykłej egzystencji)) robią jeszcze większe wrażenie – zwłaszcza ze autor chętnie wplata w nie puenty. Zabawę konwencją widać na każdej stronie, zresztą w rozbudowanym „wywiadzie”, zamieszczonym w środku tomu, bohater przyznaje się do niektórych sztuczek. Całość imituje zwyczajne życie, prezentowane w zgodzie ze stylistyczną ascezą – to jednak sprytny gest autora, któremu trudno dać wiarę, zwłaszcza po obszernej i zupełnie nietypowej pierwszej części książki.

Fakt, że spis treści (który ma przecież w publikacjach tego typu marginalne znaczenie) umieszczony został w środku wstępu, to jeszcze nic. Zabawa zaczyna się zaraz za stroną tytułową – już przy charakterystyce (czy muszę dodawać, że nieoczekiwanej?) wydawnictwa, zaraz potem – przy takim opisie autora. Przedmowę rozpoczyna Eggers od zasad i sugestii, które mają ułatwić korzystanie z książki, potem próbuje wyręczyć krytyków, tłumacząc przeplatanie się fikcji i rzeczywistości, włącza fragmenty usunięte z edycji, analizuje motywy z książki i rozczytuje metafory. W narracji tej partii jest prześmiewczy i autoironiczny, demaskuje wiele literackich stereotypów, jawnie kpi sobie z powielanych do znudzenia rozwiązań i sprawia, że w czytelnikach budzi się nagła ciekawość co do dalszej części lektury. Dave Eggers okazuje się tu odkrywczy i niebanalny.

„Wstrząsające dzieło kulejącego geniusza” to książka, od której trudno się oderwać. To powieść-niespodzianka (autor utrzymuje, że powinno się ją nazywać pamiętnikiem), świeża i ożywcza, przypomina odwróconą bildungsroman, a przy okazji przedstawia wzruszającą historię. Bezkompromisowemu Eggersowi nie chodzi przecież o prosty szok i bunt.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz