* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

środa, 10 września 2025

Marcin Baran: Awantura w śmietniku

Harperkids, Warszawa 2025.

Segregowanie śmieci

Temat, który został już na wiele sposobów zrealizowany, powraca w małym tomiku Marcina Barana, „Awantura w śmietniku”. To książeczka na pierwszym poziomie cyklu Czytam sobie – ale z pewną modyfikacją, Czytam sobie sylabami. Zasady są takie jak wcześniej na pierwszym poziomie w całej serii – czyli brak dwuznaków i znaków diakrytycznych, proste zdania i niewielka liczba słów. Co oznacza, że dzieci będą się męczyć z „kwaterowali” zamiast „mieszkali” – naprawdę pułapki płynące z sięgania po słownik synonimów bywają zabójcze dla wygody małych czytelników, a przecież czytelnicy ci dopiero uczą się czytać, poznają litery, więc nie powinno się ich zniechęcać nienaturalnymi sformułowaniami. Pozostałe opisy są już mocno uproszczone, nawet jeśli dzieje się coś, co wymagałoby zwiększenia ładunku emocjonalnego. Fabuła należy do bardzo prostych: oto Drut, Butelka, Ogryzek, Kartka i parę innych postaci przebywa razem w jednym kuble – co nie przysparza nikomu radości. Bohaterowie kłócą się i mają się nawzajem dość, każdy każdemu przeszkadza – rozwiązanie okazuje się jednak bardzo proste: osobne pojemniki na śmieci. Trudno pisać o segregowaniu śmieci, kiedy nie można użyć słowa śmieci, ale z tym Marcin Baran sobie radzi. Rytm narracji jest dość dziwny i nienaturalny – ale i tak po tomik sięgać będą dzieci, które samodzielnie jeszcze płynnie nie czytają, więc przypominanie ćwiczeń do czytania na czas z lat 90. nie odbierze przyjemności poznawania historyjki. „Awantura w śmietniku” to wyzwanie. Ale… pojawia się tu coś, co może uprzyjemnić dzieciom pracę.

Nieprzypadkowo poza tagiem „eko” widać na okładce przy nazwie serii modyfikację: przy czytaniu sylabami znacznie łatwiej będzie maluchom wypowiadać kolejne słowa (i przy okazji nauczą się, jak prawidłowo dzielić wyrazy – to dodatkowy atut). W tekście następujące po sobie sylaby są zaznaczane odmiennym kolorem, dzięki czemu można porcjować słowa, dzielić je na drobniejsze i łatwiejsze do przyswojenia fragmenty – a to oznacza, że nie będą już straszyć długie słowa (powyginany dorosłemu nie sprawi problemu, ale dziecku, które uczy się czytać – już tak, nie jest to jednak wyzwanie tego rodzaju co nieużywany synonim). Trzeba też pamiętać, że nie ma tu zbyt dużo tekstu – na każdej stronie to maksymalnie dwa wersy dużym drukiem. Justyna Frąckiewicz wypełnia resztę stron ilustracjami, wprowadzając do świadomości dzieci konieczność segregowania odpadków. „Awantura w śmietniku” to niewielka publikacja, która ma pomagać dzieciom w poznawaniu liter – i we wdrożeniu się w czytanie dla przyjemności. Szerzy wiedzę o konieczności segregowania śmieci (tak, żeby już od pierwszych lat życia wiedzieć, dlaczego jest to zadanie ważne) i lekko bawi (bo obecność skonfliktowanych śmieci wcale nie kojarzy się z nadmierną powagą). Da się tę książeczkę wykorzystywać jako pomoc w lekcjach czytania – jeden z pierwszych sposobów na zetknięcie maluchów z samodzielnymi lekturami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz