Prószyński i S-ka, Warszawa 2016.
Fortuna
W orbicie Leszka Pokory pojawiają się kolejne panie: w różnym wieku i z różnym bagażem doświadczeń. Sam Leszek jest dla nich bezpłciowy: to stary kawaler podporządkowany matce i uwięziony w rutynie codzienności. Leszek wciąż jeszcze przeżywa dawną miłość i nie daje się wmanewrować w żaden związek. Wszystkie kobiety traktuje jak klientki – prowadzi przecież sklep z pieczywem i stąd je zna. Wie, która chciałaby się realizować zawodowo, ale tłamszona jest przez męża i dorosłą córkę, wie, która marzy o miłości rodem z ulubionych komedii romantycznych, a której do szczęścia brakuje tylko większego zaangażowania ze strony męża. Leszek jest znakomitym obserwatorem, a swoim znajomym życzy jak najlepiej. I tu Agata Kołakowska sięga po motyw z ostrzeżenia „uważaj, czego sobie życzysz, bo może się spełnić” i próbuj udowodnić, że ludzie byliby złymi demiurgami, nawet przy dobrych intencjach. Mimo życzliwości Leszka kolejne uśmiechy losu zamieniają życie zaprzyjaźnionych kobiet w koszmar. Wystarczy pokazać im nowe możliwości, pozwolić dotknąć marzeń, by następne porażki uderzyły mocniej niż zazwyczaj. Od niepowodzenia przy realizacji celu gorsze są przecież powroty do tego, co znane i dawniej motywujące do zmiany.
Agata Kołakowska coraz bardziej skręca w stronę powieści psychologicznej. Ułatwia sobie zadanie pocięciem fabuły na kilka życiorysów. Bohaterki są tu podobne do siebie w zmęczeniu i stagnacji, a przecież każda doświadcza czegoś innego. Żeby historia nie brzmiała bardzo konwencjonalnie (pod względem formy, ale i doboru faktów), autorka zaczyna wprowadzać sugestię wątku bajkowego: Leszek dowiaduje się od Cyganki, że ma niezwykłą moc i może wpływać na losy ludzi. Testuje ten dar, a sytuacja po prostu musi wymknąć się spod kontroli. I tak przez dość długi czas zupełnie nie wiadomo, czy Kołakowska wybrała nowy (dla siebie) gatunek, czy eksperymentami rozsadzi formę, czy tylko gra z czytelniczkami. W każdym razie możliwość kształtowania losu bardzo się tu przydaje samej historii – ożywia ją i przechwytuje uwagę odbiorczyń. Pomysł się sprawdził, bez zastrzeżeń. Wprawdzie konieczność zintensyfikowania doznań kolejnych bohaterek siłą rzeczy wygląda sztucznie – ale autorka nadrabia to zaangażowaniem w akcję. Nie wykorzystuje oczywistości: Leszek to nie stereotyp wiecznego synka mamusi, sam też przechodzi życiową lekcję i dowiaduje się, na czym polega walka o marzenia – za to w sferze przyjaźni pozostaje mistrzem, zawsze można na niego liczyć i to w konkretnym wymiarze.
W powieści „Igraszki z losem” Kołakowska pokazuje, na jak wiele sposobów da się zrujnować sobie – lub innym – życie. Wystarczy ignorować podszepty intuicji, skusić się na to, co wygodne i łatwo dostępne. Tutaj bohaterki nie mają już wyjścia – powinny samodzielnie pokierować egzystencją i spalić za sobą mosty. Takie decyzje wymagają odwagi i wiążą się z cierpieniem, ale alternatywą jest wegetacja w zakłamaniu i braku szacunku do siebie. Agata Kołakowska swoją książką daje czytelniczkom impuls do zmian. Porusza, przede wszystkim dlatego, że przedstawia w tej powieści sytuacje znane wielu czytelniczkom. Nie upiększa szarości, nie pozostawia wygodnych wymówek. Trochę usiłuje tą historią wytknąć potrzebę zmian na lepsze. Nie skłania się ku bezpiecznym narracjom z obyczajówek. Z drugiej strony, ponieważ woli dzianie się niż rozpatrywanie przemyśleń bohaterek, sprawia wrażenie, jakby była zbyt daleko, żeby bohaterki „Igraszek z losem” zrozumieć. To wszystko składa się na powieść z otoczką psychologiczną, rodzaj książkowego serialu. „Igraszki z losem” to historia o tym, że do realizowania marzeń potrzebna jest wytrwałość – i obecność bratniej duszy. Ta powieść może pozostawić ślad.
Recenzje, wywiady, omówienia krytyczne, komentarze.
Codziennie aktualizowana strona Izabeli Mikrut
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.
Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.
Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.
Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com
Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.
Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.
Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz