* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

czwartek, 27 lipca 2017

Krystyna Pytlakowska: Maria Czubaszek + Wojciech Karolak = Małżeństwo doskonałe

Prószyński i S-ka, Warszawa 2017.

Wyznanie

Po śmierci Marii Czubaszek wiele osób martwiło się o Wojciecha Karolaka i w tomie Krystyny Pytlakowskiej „Małżeństwo doskonałe” kilku rozmówców czy autorów wspomnień do tego się otwarcie przyznaje. Sama Pytlakowska z kolei, jako wieloletnia przyjaciółka Karolaków, pozwala interlokutorowi na wypowiedzenie swojego żalu i gniewu. Przywołuje jeszcze jeden portret Marii Czubaszek, niezaskakujący wprawdzie, ale wzbogacony o ogrom miłości, z którą wcześniej Wojciech Karolak nie mógł się obnosić w aż tak dużym stopniu. Jest to książka bardzo osobista i chociaż w warstwie wspomnieniowej nieco konwencjonalna, poruszy czytelników. Chociaż to rozmowa z Karolakiem – znakomitym muzykiem, kompozytorem, jazzmanem, postacią-legendą, to w olbrzymiej części poświęcona jest Marii Czubaszek i pomysłowi na udany związek. To wzruszające świadectwo miłości, a i spowiedź z błędów, których już nie da się naprawić. Wiele razy Wojciech Karolak żałuje tu, że nie przestał pić wcześniej – decyzja, której od niego oczekiwali inni, zagwarantowałaby ukochanej kilka lat spokoju. Karolak opowiada bez cenzury o kryzysach w małżeństwie, o chwilach, kiedy Maria chciała od niego odejść, a i z humorem o konfliktach kończących się… połamanymi żebrami. Pokazuje, jak „zagracał” przestrzeń Marii Czubaszek swoimi instrumentami. Nie wymienia oczywiście każdego drobiazgu, stara się raczej ogólnie nakreślić sytuację. Obok nieuchronnych w każdym związku tarć podaje jednak przepis na naprawdę udaną relację. Nieraz akcentuje ogromną miłość, w której w ogóle nie ma zaborczości. Wojciech Karolak i Maria Czubaszek dawali sobie nawzajem sporo wolności, unikali kontrolowania siebie i szanowali prawo do prywatności. Nawet po śmierci Marii Wojciech Karolak nie chce poznawać jej sekretów czy przeglądać rzeczy osobistych. Jest w tym głęboka mądrość i prawdziwe uczucie.

Wojciech Karolak bardzo cierpi. Niektóre wspomnienia wyraźnie sprawiają mu ból, w rozmowach czasem wpada w złość. Z Krystyną Pytlakowską znajduje wspólną płaszczyznę porozumienia – w końcu ona też doskonale znała Marię i może coś dodać do opowieści. Czasami wyznania zyskują ton serdeczny, pełne są ciepła i sentymentu, zdarzają się też motywy komiczne. Karolak prezentuje Marię Czubaszek od domowej, rodzinnej strony. Niekiedy powracają „medialne” tematy (wałkowany do znudzenia wątek aborcji), ale dużo więcej tu opowieści familiarnych, ciekawych właśnie ze względu na oderwanie od powszechnie kojarzonego wizerunku.

Marię Czubaszek od strony zawodowej przedstawiają za to koledzy z pracy, satyrycy i dziennikarze. Każdy rozdział tomu kończy się tutaj jednym krótkim wspomnieniem: na liście znajdują się między innymi Michał Urbaniak, Edward Lutczyn, Hanna Śleszyńska, Jacek Fedorowicz, Ewa Bem czy Ryszard Marek Groński. Oni opowiadają, jaka była Maria Czubaszek w pracy. Owszem, powtarzają się tu niektóre kwestie (niechęć do jedzenia czy miłość do zwierząt), ale wyłania się z tych wspomnień drugi obrazek, portret Marii Czubaszek, która kocha swój zawód. Tym razem, kiedy autorzy wspomnień odkreślają wyjątkowość i niepowtarzalność postaci, nie są to standardowe elementy wspomnień: taką Marię Czubaszek poznali też widzowie, słuchacze i czytelnicy. „Małżeństwo doskonałe” kusi więc nie tylko prawdziwością (w tym prawdziwością uczuć), ale i jeszcze jednym spotkaniem z nietuzinkową postacią. To książka, która musiała powstać jako pożegnanie – ale jest też zaproszeniem do prywatnego mikroświata dwojga kochających się ludzi. Jakby opowieści i wzruszeń było mało, Wojciech Karolak dzieli się hojnie zdjęciami z domowego archiwum – i wtedy robi się jeszcze bardziej sentymentalnie. Tego jednak nikt publikacji – ani autorom – nie będzie mieć za złe. „Małżeństwo doskonałe” to książka potrzebna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz