* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

środa, 5 lipca 2017

Karolina Korwin Piotrowska: #Sława

Prószyński i S-ka, Warszawa 2017.

Celebrytyzm

Dzisiejsze gwiazdy, choćby nie wiadomo jak narzekały na media, potrzebują dziennikarzy, nawet tych nie najlepszych. Popularność i sława to zjawiska pożądane już nie tylko przez artystów, ale i – na przykład – youtuberów lub blogerów. Wiążą się w końcu z pieniędzmi, możliwością w miarę szybkiego i dość prostego zarobku. To truizm. Ale Karolina Korwin Piotrowska przekonuje, że tak było zawsze – na długo przed erą internetu twórcy sięgali po rozmaite sztuczki, by zyskać rozgłos. Zresztą temat rozszerzał się nawet na… rodziny władców. Potężny (jak na dzisiejsze realia) tom „#Sława” jest opowieścią o najbardziej znanych skandalach czy zachowaniach ludzi, którzy potrzebowali i poszukiwali łatwejreklamy. Dzisiejsze doniesienia medialne idą w kąt, autorka o wiele bardziej zajmuje się historią sztuki czy dzienników tych, którzy nie muszą kojarzyć „skandali” sprzed rewolucji obyczajowej – chociaż obecnie gloryfikuje się gwiazdy z tych czasów, i one nie były niewinne w temacie zyskiwania popularności na skróty. Karolina Korwin Piotrowska pokazuje ciekawostki i detale spoza zwyczajowych działań, omawia marketingowe zagrania z czasów, gdy o marketingu nikomu się jeszcze nie śniło. Dopiero pod koniec książki zabiera się za to, co najbardziej aktualne i jeszcze nie obrosłe legendą, rzeczywistością współczesnych mediów. I tu przeciera szlaki jeszcze przez kulturoznawców nieodkryte albo słabo poznane. Oprócz tego w tej części uruchamia również swoje prywatne oceny. Reklamuje tych, których lubi, wyśmiewa tych nielubianych, czasem bezlitośnie. Tworzy minirankingi celebrytów i blogerów, drwi z tych, którzy zarabiają na popularności, nie dając zbyt wiele od siebie. Charakteryzuje plagi internetu, nie zawsze starając się zrozumieć jego specyfikę.

Jest to opowieść tematyczna – Korwin Piotrowska nie charakteryzuje zjawisk, raczej pojedyncze przypadki. Im dalej w historii, tym bardziej próbuje dokonywać syntezy – ale w efekcie też bardziej się rozprasza, przeskakuje od postaci do postaci, szukając im podobieństw działania. To wstępny przewodnik dla tych, którzy chcieliby się zająć tematem bardziej dogłębnie, skrót zjawisk kuriozalnych i znaków czasu. Karolina Korwin Piotrowska wprowadza do tradycyjnych lektur temat, który poza rynkiem książki rozwija się najlepiej. Ma dobre rozeznanie w światku internetowych celebrytów, chociaż nie zawsze przekonują ją idole młodszego pokolenia – ale to też znamienne i nic w tym dziwnego. Korwin Piotrowska nie boi się oceniania gwiazd szołbizu, więc jej wywód staje się w pewnym momencie mocno subiektywny. W warstwie treściowej: na płaszczyźnie narracji bowiem autorka przez cały czas trzyma się nieformalnego, anegdotycznego (plotkarskiego) stylu – pisze w sposób specyficzny, nie ukrywa kolokwialności języka. Chętnie sięga po ironię, jeszcze chętniej po złośliwości (które przecież z tej ironii się wywodzą). Wyostrza obrazy, hiperbolizuje, przesadza – a wszystko po to, by zdobyć czytelników, zmusić ich do wysiłku poznawczego i do zajęcia określonego stanowiska w sprawie celebrytów. Chociaż wykorzystuje śmiech jako metodę działania, nie zawsze będzie odbiorcom do śmiechu. Jednak lekki ton dobrze się tu sprawdzi – wzbudzi ciekawość zwłaszcza młodszych odbiorców. To do nich przede wszystkim kierowana jest publikacja – do ludzi wychowanych już na internetowych headach, do odbiorców przyzwyczajonych, że ktoś za nich myśli i ktoś im wstępnie przetrawia informacje. Widać to w najtrudniejszym do zniesienia przez czytelników-tradycjonalistów składniku książki: graficznym wyróżnianiu części informacji lub komentarzy. To zabieg zdecydowanie nadużywany w opasłym tomie. Owszem, przyciąga wzrok i sugeruje wagę wiadomości, ale też odbiera czytelnikom szansę samodzielnego decydowania o hierarchii ważności danych, więc i w konsekwencji – część przyjemności czytania. Po pewnym czasie może po prostu irytować. W ten sposób Karolina Korwin Piotrowska mocno podzieli swoją publiczność – zupełnie niepotrzebnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz