* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

poniedziałek, 1 września 2014

Podsumowanie ósmego sezonu Chorzowskiego Teatru Ogrodowego

tekst pochodzi z gazety festiwalowej Chorzowskiego Teatru Ogrodowego „Sztajgerowy Cajtung”

Teatr w temacie

Stwierdzeniem, że na ChTO sztuka nie jest genetycznie modyfikowana Naczelny Ogrodnik Sergiusz Brożek zachęcał do uczestniczenia w ósmym sezonie Chorzowskiego Teatru Ogrodowego. Na miłośników dobrego teatru czekały tu lekkie i niegłupie komedie, w sam raz na wakacyjny relaks. Tym, którzy jeszcze nie wiedzą, jak wygląda układanie repertuaru na ChTO, wyjaśniam: Naczelny Ogrodnik zaprasza spektakle, które sam obejrzał (i uznał, że nadają się do pokazania widzom w Magazynie Ciekłego Powietrza).
Brak genetycznych modyfikacji, czyli brak niepotrzebnych udziwnień i eksperymentów na teatralnej materii nie oznacza formalnej monotonii. Ósmy sezon ChTO był przede wszystkim wspólnym przeżywaniem historii, aktualnych lub uniwersalnych, realistycznych i powiązanych z absurdem (a żadne przeciwieństwa się nie wykluczały i kolejne wyznaczniki scenicznych opowieści mogły spotkać się w jednej fabule). Cechą wspólną wszystkich wydarzeń był śmiech: inteligentna rozrywka pozbawiona prymitywnych chwytów. W wakacje najlepiej przecież sprawdzają się dobry żart i wciągająca relacja. Tym tropem poszedł Sergiusz Brożek, gdy wyszukiwał letnie przedstawienia. Postawił przy tym na wysoki poziom komedii: nie było tu prostackich fars, slapsticku ani tanich zagrań z masowych produkcji. Widzowie ChTO zyskali zatem również poczucie elitarności. Nieoczekiwanie dla wielu spoiwem wydarzeń z ósmego sezonu stał się też metateatralny język: wytrącanie publiki z przeżywanej właśnie narracji to zabieg powracający niemal w każdym spektaklu. Nie psuł on jednak odbioru, przeciwnie: pozwalał jeszcze bardziej docenić teatralną rzeczywistość. Aktorzy przypominali (w ramach swoich ról), że są tylko aktorami, odtwórcami charakterów, by silniej zaangażować widzów w egzystencję postaci.
Montownię w czteroosobowym składzie udało się zaprosić do Chorzowa z prześmiewczym Wszystko, co chcielibyście wiedzieć o teatrze, a boicie się zapytać. Tu żadne sceniczne świętości ocaleć nie mogły. Dostało się po równo reżyserom, aktorom, widzom i celebrytom. Konwencja WOT pozwoliła na uruchomienie różnych technik teatralnych: gra formami połączona z trafnością obserwacji to przedziwna mieszanka wybuchowa. Montownia bezlitośnie wykpiła teatralne schematy, oferując publiczności (i kolegom po fachu) krzywe lustro, bezwzględne dla wad. Aktorzy na scenę przenieśli elementy stand-upu i… prywatnej zabawy. Ku uciesze widzów rozprawili się z rozmaitymi środowiskowymi mitami, śmiejąc się także z samych siebie. Taki wstęp kazał liczyć na kolejne atrakcje. Po Montowni chorzowskiej publiczności zaprezentowała się znana i lubiana nie tylko tutaj Aldona Jankowska z następnym swoim monodramem. W Lataj z Krystyną odbiorcy stawali się integralną częścią spektaklu. Zgromadzili się przecież, by pod przewodnictwem dzielnej byłej księgowej uratować bezbronne larwy. W satyrycznej opowieści Jankowska nie tylko znakomicie panuje nad salą: sama jest w stanie przeprowadzić wszystkich przez bardzo urozmaicone etapy życia bohaterki. Wciela się przekonująco w każdą postać i ma do opowiedzenia nietypową historię. Nietypową, bo zanurzoną także w purenonsensie. Larwy Krystyny to odskocznia od rzeczywistości lub… interpretacyjna pułapka. Sprawiły jednak, że o historii Krystyny nie da się zapomnieć.
Nie napiszę o Grażynie Bułce z perspektywy recenzenta, bo przy Poczekalni pracuję od czasu pierwszych technicznych prób. Dzięki temu zresztą wiem, że ten spektakl właśnie na ChTO osiągnął tempo i energię, jakich w półrocznej historii dotąd trochę mu brakowało. Bułka w prostej przecież opowieści operuje silnymi emocjami wyzwalanymi przez sugestywną grę aktorską. Podczas ChTO wysoką formę aktorki podsyciły jeszcze żywiołowe reakcje publiczności, co razem dało wspaniały efekt, o czym do dzisiaj przekonują nas nasi widzowie.
W Związku otwartym najpełniej można było zaobserwować zderzenie modnego mimo upływu lat motywu z teatralnymi grami. Tu przypominanie o umowności teatru służy jednocześnie zaburzaniu realności i… potwierdzaniu jej. Komedia małżeńska pozwoliła trojgu aktorów na zaprezentowanie szerokiego wachlarza umiejętności, komediowego wyczucia i celnych obserwacji autorów tekstu.
Wymarzonym finałem ChTO okazały się Sarenki przesycone czeskim humorem i licznymi niespodziankami. Odrealnieni (a zadziwiająco szczerzy w swoich intencjach) bohaterowie, ciekawa konstrukcja spektaklu oraz błyskotliwe dialogi – wszystko to złożyło się na opowieść arcyzabawną i niepowtarzalną. Tu zabawa i lekkość połączyły się z nieprzewidywalnością. Pomysły reżyserskie oraz rozwiązania fabularne Sarenek mogły widzom zaimponować. Piotr Bukartyk, który otworzył ósmy sezon ChTO zaproponował publiczności recital mimo ograniczonej choreografii wpasowujący się w konwencję teatralnych spotkań. Jego „teatrzyki jednej piosenki” ułożyły się w wielowymiarową opowieść o tęsknotach, nadziejach i marzeniach zwykłych ludzi, tych, którzy nigdy nie zostaliby bohaterami śpiewanych treści. W koncercie nie zabrało piosenek-żartów oraz najbardziej znanych utworów Bukartyka. Muzyczno-teatralne wrażenia zapewnił także Jaromir Nohavica, tym razem z wielkiego ekranu ustawionego pod wieżą szybu „Prezydent”.
Nie zapomnieliśmy i o atrakcjach dla najmłodszych widzów. Po raz trzeci odbyła się w Chorzowie (bijąc rekord frekwencyjny) Dziecinada: słowacki teatr PIKI zaprezentował Paskudarium, spektakl o nieposłusznych dzieciach i ich troskliwych rodzicach, jak co roku zachwycając aktorstwem, scenografią i dowcipem. Przybył do nas również psotny Felek w towarzystwie Władysława Aniszewskiego, znów skłonny do szaleństw i płatania figli swojemu przyjacielowi. Zresztą Felek to urodzona gwiazda sceny, kto widział, ten wie. Na koniec „małego ChTO” w tym roku wystąpił Teatr Gry i Ludzie z Takimi sobie bajeczkami, niezwykle malowniczą adaptacją opowieści Kiplinga: taki dobór repertuaru pozwolił zaznajomić maluchy z różnymi rodzajami lalek i oryginalnymi pomysłami na sceniczne historie.
Nie rozstajemy się na rok: w ramach nowego cyklu ChTO poza sezonem będziemy co pewien czas prezentować w Magazynie Ciekłego Powietrza kolejne ciekawe spektakle. Najbliższy już 27 września o godzinie 17:30 – to Diabelski młyn Teatru Bez Sceny, w związku z Metropolitalną Nocą Teatrów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz