* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

poniedziałek, 15 lipca 2013

Iwona Czarkowska: Zdrada pachnie pomarańczami

Prószyński i S-ka, Warszawa 2013.

Odpoczynek

Trzeci tom w serii, której znakiem graficznym jest ślad po kuli, także nie rozczarowuje. Tym razem za stworzenie humorystycznej obyczajówki o posmaku kryminalnym zabrała się Iwona Czarkowska. Książką „Zdrada pachnie pomarańczami” ucieszy zwłaszcza wielbicielki pogodnych czytadeł, bo sprawa kryminalna oddalona w czasie o trzy dekady nie zdominuje opowieści. Napad na bank przypomina zresztą karykaturę kryminału: przestępcy włamują się bowiem w strojach Bolka, Lolka i Toli. Trudno znaleźć ich w Olszanicy, bo z okazji festynowej zabawy wszyscy poprzebierali się za postacie z kreskówek. Sprawa w końcu przycicha. Po trzydziestu latach właściciel pensjonatu Trzy Buki (za namową PR-owca) zaprasza do siebie dawnych pensjonatowych gości. Ale Iwona Czarkowska nie zamierza zamieniać się w Agathę Christie i spotkanie po latach wykorzystuje zupełnie inaczej. W powietrzu wisi kilka tajemnic, a ludzie – jak to ludzie – mają swoje wady i przyzwyczajenia.

Migawki z przeszłości rozpoczynające tom nie przypominają stylem popularnych kryminałów z czasów PRL-u, za to odrobinę nawiązują do pomysłów Joanny Chmielewskiej (chociaż nie w języku). Oddalone w czasie i modyfikowane przez niecodzienny obraz, wydają się aż nierzeczywiste – o wiele bardziej autorka przekonuje we współczesności. Sprowadza do Trzech Buków różnych bohaterów, zwykle po rozmaitych przejściach. Każdemu tworzy dość bogaty życiorys, tak, by jaśniejsze stały się ich motywacje i odkrycia. Każdego też przybliża odbiorczyniom, żeby troski z książki wpływały też na czytelniczki. Trzy Buki pomagają wypracować dystans do codziennych spraw. Zapewniają chwilowy odpoczynek od męża, który beztrosko przyznał się do zdrady, od męczących dzieci i wnuków czy – nadopiekuńczych rodziców. Umożliwiają ucieczkę od zwyczajności – przynajmniej gościom pensjonatu, bo na miejsce przybywa też na przykład policjantka, która chciałaby wyjaśnić sprawę napadu na bank. Działania śledcze nieco rozpłyną się w gąszczu drobnych zagadnień. I dobrze, bo Czarkowska nie zamierza szczegółowo prezentować detektywistycznych działań, wie dobrze, że co innego przyciągnie do niej odbiorczynie.

Autorka może się skupić na prezentowaniu bogatej galerii osobowości. Portrety bohaterek są tu wyraziste i pomysłowe – rzecz ciekawa, wśród mężczyzn wyróżnia się tylko jeden, i to za sprawą językowych wyczynów (znów skojarzenie z Chmielewską!). Kobiety budzą zainteresowanie – w sposób daleki od stereotypów radzą sobie z przeciwnościami losu, nigdy nie stają się ofiarami – ale nie zamieniają się też w feministki. Ich pomysły śledzi się z przyjemnością, bo Iwona Czarkowska nie oszczędza wyobraźni i ubarwia zwykłe sprawy jak tylko może, a nie przekracza granicy naturalności.

„Zdrada pachnie pomarańczami” to książka dyktowana przez humor. Stylem bardzo dobrze wpisuje się w cały cykl, mimo że temat kryminalny przestaje być istotny dość szybko. Sprawdza się tu jednak ze względu na dowcipną narrację. To publikacja rozrywkowa i lekka, a do tego wielopłaszczyznowa. Czarkowska do tej pory popisywała się żartem i wyobraźnią w bajkach oraz obyczajówkach: tu widać, jak dojrzewa jej styl, a i umiejętność kierowania akcją i splatania w fabułę wątków charakterystycznych dla różnych postaci. Chociaż nie proponuje odbiorczyniom kryminału, i tak zyska ich uznanie – zapewnia bowiem rozrywkę w dobrym gatunku. Delikatny humor stale towarzyszy relacjom, a uzupełniany jest o zabawne dialogi i scenki. Czarkowska nie chce ubolewać nad losem zdradzanych, ale nie chce też przesadnie przypominać odbiorczyniom o problemach – i tu przydaje się uśmiech skrywany w tekście. Tu nie chodzi o bliskość życia i powtórzenie wydarzeń w podobnej konfiguracji. W tę opowieść wkracza się razem z bohaterami, by wspólnie z nimi znaleźć moment wytchnienia – nawet jeśli tłem tego wytchnienia miałaby być kryminalna sytuacja sprzed lat. A skoro przestępcy nie są poważni, czy jakiekolwiek zmartwienia mogłyby zakłócić spokój?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz