* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

sobota, 20 kwietnia 2013

Monika B. Janowska: Zawracanie głowy

Zysk i S-ka, Poznań 2013.

Normalność i akcja

Monika B. Janowska za wszelką cenę stara się oderwać od schematów czytadeł, zachowując przy tym zagadnienia przyciągające do dobrych obyczajówek. Rudowłosa bohaterka „Zawracania głowy” pracuje na poczcie, nigdzie nie studiowała i uwielbia sery pleśniowe. Czas dzieli między obowiązki służbowe i swoją rodzinę – chciałaby też bardziej zaangażować się w związek, ale mężczyzna jej życia okazuje się niedostępny. Tymczasem na Adę zwraca uwagę jeden z petentów, wręcz nieprzyzwoicie bogaty. Stara się zdobyć serce rudowłosej, ale jeszcze nie wie, że będzie musiał zaakceptować nie tylko jej dziwactwa, lecz również wybryki rodziny. Umysł dziadka zaczyna przegrywać ze starością, matka wciąż wpada w stany depresyjne, a babci najwyraźniej ktoś grozi. W obliczu takich kataklizmów Ada nie ma szczególnej ochoty na rozwijanie romansowej znajomości.

Od początku powieści Janowska wyraźnie stawia na normalność, a może i przeciętność. Chce, żeby czytelnicy ujrzeli w bohaterce zwykłą kobietę w jej codziennym otoczeniu. Rutyny nie przełamują zatem ani utarczki z marudnymi klientami poczty, ani częste spotkania z przyjaciółkami. Dla podkreślenia zwyczajności Janowska celowo zagłębia się w pozornie nieistotne szczegóły z egzystencji Ady, wprowadza odbiorców w szeroki krąg jej znajomych i w zasadzie nie pozwala na posiadanie ekstrawaganckich poglądów. Nawet marzenia Ady są stonowane i dopasowane do ugrzecznionego obrazka: nie ma w nich miejsca na bajkowość i nierealne rojenia. W życiu wstrząsy są raczej niewielkie i nie ma impulsu do zmian – czyli autorce udało się to, co bezskutecznie próbują odbiorczyniom wmawiać twórcy poczytnych obyczajówek – powołanie do istnienia bohaterki, która nie wyróżnia się z tłumu.

I na tej bazie Monika B. Janowska próbuje rozwinąć skrzydła wyobraźni. Najpierw sprowadza księcia z bajki, który zakochuje się od pierwszego wejrzenia w nieznajomej i zrobi wszystko, by była to miłość na zawsze – oczywiście odwzajemniona. Potem próbuje autorka jeszcze drugiej konwencji, rodem z młodzieżowej literatury przygodowej. W egzystencji babci pojawia się jakaś tajemnica. Delikatne sygnały, że coś jest nie tak, podbudowuje autorka uporczywym milczeniem najbardziej zainteresowanej – wszystko wskazuje na to, że zagadkę Ada będzie musiała rozwiązać sama i to gdy babcia zniknie. Kiedy już autorka zdecyduje się zburzyć rodzinną idyllę, nie ma żadnych zahamowań i nakręca akcję tak, że nie powstydziłby się jej żaden serial kryminalny. Ale nie wprowadza realnych zagrożeń czy zjawisk, które zakłóciłyby lekturę odbiorczyniom: w sceny rodem z filmu akcji trudno uwierzyć po spokojnym i naturalnym wprowadzeniu. Zresztą – na zrobienie krzywdy nieco naiwnej bohaterce nie pozwala też konwencja obyczajówki – można więc czytać ze spokojem, bez względu na to, co się stanie.

Płomienne uczucia i odpowiadające im rozczarowania, wielki strach, przyjaźń ponad wszystko – te zagadnienia przefiltrowane są przez rutynę i sprowadzone do rytmu życia w Legnicy (bo tu autorka umieściła akcję). Chce Janowska połączyć zwyczajną egzystencję z obrazami wielkich namiętności, te z kolei wzbogacić o mrożące krew w żyłach sceny. Tak tworzy czytadło – niby z charakterystycznych motywów, a jednak oryginalne, bardziej niszowe i dość spore objętościowo. Janowska do składankowej fabuły dodaje jeszcze narrację, która powinna naśladować przemyślenia Ady, ale jest uzupełniana jednoznacznymi określeniami jej stanów emocjonalnych, wystudiowanymi gestami, a nawet wiedzą o mieście. Nie szkodzi, bo i tak historia pobrzmiewa jak mało realna bajka – być może za sprawą wpatrywania się w nieksiążkową zwyczajność.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz