* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

sobota, 12 stycznia 2013

Jonasz Kofta: Jej portret. Najpiękniejsze wiersze i piosenki

Prószyński i S-ka, Warszawa 2012.

Liryki uniwersalne

Dwa oblicza Jonasza Kofty znać mogą odbiorcy. Po pierwsze to poeta, autor pięknych piosenek o miłości i rozstaniach. Po drugie – humorysta i żartowniś, niezapomniany „docent” i wciąż uśmiechnięty brat-łata. W pięknym kolekcjonerskim tomiku „Jej portret” przeważa pierwszy wizerunek, tu Kofta najwięcej mówi o zwyczajnej miłości – bez wielkich słów i wielkich czynów, bez nadziei, za to z ideałami. Z rzadka przewijają się teksty budowane na fundamentach żartu – i przeważnie są one też nawiązaniem do lirycznych wyznań i zwierzeń.

Sam tomik – wpisujący się w serię „najpiękniejszych wierszy i piosenek” – przypomina wydany kilka lat wcześniej przez Muzę zbiór „Piosenek prawie wszystkich” Przybory – ma nawet podobne rozmiary, choć wytłaczana okładka sugeruje klasykę i większą ekskluzywność niż w przypadku książki Pana B. I jeszcze – tam był zbiór dążący do kompletności, tu – wybór rozbudzający apetyty, obszerny, ale jednak wybór: bo w końcu Kofta w Prószyńskim doczekał się i edycji dzieł zebranych. „Jej portret” to preludium do większej lektury, przedsmak tego, co czeka czytelników, gdy ci zdecydują się na odkrywanie twórczości jednego z wybitniejszych naszych poetów piosenki. Zdaję sobie sprawę, że to, co teraz napiszę, trąci banałem, ale dla masowej publiczności literackiej „Jej portret” w tym kształcie i tej edycji może się jawić jako najpiękniejsze wyznanie miłości – pod tym względem tomik nikogo nie rozczaruje.

A przecież czytanie Kofty przez pryzmat różnych ujęć związku dwojga ludzi nie wyczerpuje możliwości lekturowych. Jonasz Kofta nie musi obawiać się spłycenia tematu: najpierw odziera go z charakterystycznej dla Przybory frywolności i seksualnej dwuznaczności, potem odrzuca infantylizm Agnieszki Osieckiej, jeszcze później realizm Wojciecha Młynarskiego uzupełnia o marzenia możliwe do ziszczenia – i tak tworzy wiersze i piosenki trafne, szczere oraz ponadczasowe. Nie zawsze uczucie jest tu w stanie rozkwitu, czasem właśnie wygasa, innym razem jeszcze się nie narodziło. Nie ma miejsca na trzecią osobę, to, co rozgrywa się w utworach, jest sferą sacrum dwojga, celebrowanym pięknym – nawet jeśli gorzkim – przeżyciem. W „Jej portrecie” miłosne i postmiłosne wyznania dominują, a obok nich pojawiają się i próby flirtu, i poszukiwania radości, i zanurzanie się w ciszy. To pozornie niewielka rozpiętość barw-tematów, ale niezliczona ilość odcieni emocji.

Wiele tekstów z tego tomiku funkcjonuje nadal jako piosenki śpiewane przez wybitnych artystów – warto więc przyjrzeć się od strony tekstowej romantycznym balladom oraz evergreenom – „Jej portret” to umożliwia. Największym sukcesem Kofty staje się natomiast docieranie do ważnych życiowych prawd oraz przekazywanie ich bez patosu czy rzewnej melancholii. Tomik z każdym utworem i każdą lekturą przynosi nowe celne uwagi, staje się jednym wielkim dziełem o potędze międzyludzkich relacji. Gdy zaskrzy się dowcipem – cieszy ze względu na oryginalność spojrzenia, za to stale uświadamia, jak powtarzalne uczucie można zaprezentować w prostych słowach, równie prostych obrazach i jednocześnie z dala od schematów. Ten tomik przypomina szerszej publiczności o istnieniu Jonasza Kofty – i o jego stałej obecności w gronie najlepszych polskich twórców. Tym, którzy kochają twórczość Kofty za to daje szansę szybkiego docierania do najważniejszych tekstów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz