* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

niedziela, 31 lipca 2011

Katarzyna Zyskowska-Ignaciak: Przebudzenie

WNK, Warszawa 2011.

Z dreszczykiem

Kanwa popularnych czytadeł w szczątkowej formie może zamigać w tle „Przebudzenia” Bo skoro Zuzanna, trzydziestoletnia dziennikarka plotkarskiego magazynu dostaje w spadku wartą krocie ziemię na Mazurach, a teren wprost zachęca do otworzenia na nim hotelu czy pensjonatu… Stop! Katarzyna Zyskowska-Ignaciak tą drogą nie pójdzie. W zamian stworzy opowieść wartką, lekko kryminalną, nieprzewidywalną i ciekawą zarazem. „Przebudzenie” nie da się łatwo zaszufladkować, bo czerpie ze zbyt wielu gatunków – za to przynosi sporo rozrywki i zapewni dreszczyk emocji.

Zuzanna czuje się samotna – nie żyją jej bliscy, w związku nie układa się za dobrze, praca nie należy do wymarzonych. I nagle kobieta dowiaduje się o spadku, który zostawił jej brat babci. Powoli zagłębia się w przeszłość, odkrywa nieznane dotąd losy części rodziny, może poczuć się częścią wspólnoty i… zaczyna się bać. Niebezpodstawnie: wokół niej bowiem dzieją się dziwne rzeczy. Najpierw bohaterce śni się wiele razy jeden koszmar, potem ktoś kręci się przy jej mieszkaniu i podrzuca pod drzwi tajemniczy rysunek. A potem uruchamia się cała lawina wydarzeń: bohaterka dowiaduje się o klątwie, jaka spadła na jej przodków, a w Dobie, wsi, w której znajduje się jej kawałek ziemi, spotyka się z niechęcią, a nawet wrogością miejscowych. Na horyzoncie pojawia się również pewien przystojny Anglik…

Katarzyna Zyskowska-Ignaciak buduje fabułę według zaleceń dla powieści detektywistycznych. Tu porzucony rysunek, tam tajemniczy list, nieoczekiwana wiadomość zza grobu (przygotowana oczywiście jeszcze przed śmiercią przez zapobiegliwą babcię), uświadomiony kolega. Przed bohaterką i czytelnikami prawda odsłania się bardzo wolno, w dodatku ciągle coś uniemożliwia rozwiązanie zagadki: a to złodziej ukradnie ostatnią stronę listu, a to ktoś czegoś nie dopowie. Zuzanna musi naprawdę sporo się napracować, by tę potyczkę wygrać – a i tak nie wszystko będzie zależało od niej.

Autorka zdradza zamiłowanie do tajemniczej historii, ale nie stylizuje dawnych listów, co więcej: w ich tworzeniu stawia bardziej na poinformowanie współczesnych czytelników o akcji i na uzasadnienie fabuły niż na realność znalezionych przez Zuzannę dokumentów. To podejście do materii książki nie jest rzadkością w powieściach obyczajowych i nie przeszkadza w czytaniu, chociaż odejmuje jeden ze smaczków tomu. Przyczepić się można też do konstrukcji drugoplanowych postaci: pewne metamorfozy wypadają za mało wiarygodnie, owszem, zapewniają czytelnikom przypływ adrenaliny, ale rozpatrywane na chłodno już nie przekonują do końca. Trochę też zachwiana jest równowaga książki – z obszerną częścią detektywistyczną i krótką partią prawdziwej sensacyjnej akcji.

Nie zmienia to faktu, że „Przebudzenie” jest tomem pomysłowym i dobrą lekturą rozrywkową. To książka, która wyrosła z wizji treści – a nie chęci formalnych popisów – i może przypaść do gustu odbiorczyniom spragnionym czegoś więcej niż sentymentalne opowiadania o zwykłych romansach. Chociaż autorka jeszcze nie do końca panuje nad stylem (a w paru miejscach wymykają jej się spod kontroli zaimki), to jednak docenić trzeba plan akcji – bo to on przyciąga w tej powieści uwagę i nie pozwala książki odłożyć. Ładna, dynamiczna historia oddala się od schematów modnych ostatnio czytadeł - i dobrze na tym wychodzi.

1 komentarz:

  1. Zostałam zanęcona. Bardzo mi się podoba styl p. Zyskowskiej-Ignaciak (przeczytałam "Niebieskie migdały"), który kojarzy mi się z piórem Joanny Chmielewskiej. A, że tu będzie też wątek kryminalny- nie mogę się doczekać lektury :D

    OdpowiedzUsuń