* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Susan Hawthorne. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Susan Hawthorne. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 9 września 2025

Susan Hawthorne: Biblioróżnorodność. Manifest wydawców niezależnych

Biblioteka Słów, Biblioteka Analiz, Warszawa 2025.

Na rynku

Niewielka książeczka, która niesie w sobie bardzo ważne treści, pojawia się na rynku jako niszowa publikacja – jednak warto zwrócić na nią uwagę i rozpromować ją ze względu na dobro czytelników. I to nie czytelników masowych, którzy zadowolą się literaturą rozrywkową z wyprzedaży w hipermarketach, a tych świadomych, poszukujących ambitniejszych pozycji. „Biblioróżnorodność” to stworzony przez Susan Hawthorne „Manifest wydawców niezależnych”: zestaw komentarzy i przestróg dotyczących niebezpieczeństw homogenizacji rynku wydawniczego. Susan Hawthorne pisze tu z perspektywy wydawców publikacji niezbyt popularnych – odwołuje się między innymi do wydawnictw mniejszościowych, literatury feministycznej czy kwestii politycznych, równości i wolności słowa czy do różnorodności w świecie cyfrowym. Pokazuje pułapki płynące z dostosowywania oferty do tego, co aktualnie modne lub – co się sprzedaje, tłumaczy, dlaczego nie wolno poprzestawać na komercyjnych projektach i co oznacza konieczność wprowadzania biblioróżnorodności. Tematy, jak łatwo się zorientować choćby po prostym wyliczeniu, należą do dość ciężkich – ale są konieczne, jeśli chce się odpowiednio scharakteryzować zjawiska na rynku wydawniczym i perspektywy tegoż rynku. Autorka dzieli opowieść na krótkie rozdziały wypełnione spostrzeżeniami na temat wydawnictw i wyboru publikacji – walczy o to, żeby dostrzegać małe firmy i ambitniejsze rozwiązania. Tutaj pojawiają się – bez konkretnych tytułów – opowieści o znaczeniu biblioróżnorodności: jeśli rynek dopuści do wykluczenia części gatunków lub tematów, znacznie trudniej będzie w przyszłości wywalczyć dla nich miejsce z powrotem – a ponieważ książki, o których mowa, mają już potężny wpływ na zasób wiadomości i poglądy odbiorców, nie można doprowadzić do ich usunięcia. Niezależnie od tego, który temat wyda się czytelnikom niewygodny czy niepotrzebny – tylko współistnienie wszystkich na rynku prowadzi do zdrowej konkurencji. Jednak nie o same książki tutaj chodzi: kolejne tematy prowadzą do zwrócenia uwagi na społeczne kwestie, analizy Susan Hawthorne pokazują rozłamy w społeczeństwie i globalne problemy (na przykład kwestia pornografii dla Hawthorne zawsze wiąże się z wyzyskiem i upodleniem kobiet, nie ma tu mowy o uzasadnieniu jej istnienia).

W tym wypadku nie chodzi o komercyjny zarobek i zyski wydawnictw – chodzi o miejsce na rynku, możliwość wprowadzania na niego tytułów istotnych i konieczność zmian w mentalności społeczeństw – tak, żeby były świadome znaczenia publikacji niszowych. „Biblioróżnorodność” sama w sobie nie jest lekturą wygodną, za to sporo rzeczy świadomym czytelnikom może wyjaśnić – lub przedstawić. Jest to książka, w której zmieściła się analiza świata wydawniczego, jego wyzwań i pułapek. Jednak Susan Hawthorne koncentruje się wyłącznie na literaturze niszowej, nie zajmuje się twórczością dla mas – to zasługiwałoby na osobny komentarz, co najmniej tej samej objętości.