* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

niedziela, 27 grudnia 2020

Jorn Lier Horst: Operacja bałwan

Media Rodzina, Poznań 2020.

Śledztwa

Każda dziecięca seria detektywistyczna, która odniesie sukces na rynku wydawniczym, doczekuje się podserii, które stanowią ćwiczenia z dedukcji dla najmłodszych odbiorców. Jorn Lier Horst w tomiku - właściwie zeszytowej książeczce - "Operacja bałwan" pozwala dzieciom bawić się lekturą. W małym norweskim miasteczku Tiril i Oliver, zainspirowani Biurem Detektywistycznym Lassego i Mai, postanowili założyć własną formę zajmującą się nietypowymi sprawami do rozwiązania. Dzieci działają profesjonalnie, mają własne biuro, siedzibę i ogłaszają się tak, by mieszkańcy wiedzieli o ich usługach. Na koncie mają już trochę rozwiązanych spraw, zyskują zatem sławę, o jakiej marzyły. Teraz jednak nie tylko Tiril i Oliver będą zajmować się szukaniem sprawcy. Wszystko zaczyna się w grudniu, u pani Amalie Andersen. Ta kobieta co roku przed świętami stawia przed domem plastikowego bałwana - "najbrzydszą ozdobę świąteczną w mieście". I właśnie za sprawą bałwana Tiril, Oliver oraz czytelnicy będą mieli sporo zajęć. Chociaż książka ma niewielką objętość i przypomina raczej zeszyt ćwiczeń niż prawdziwą lekturę, dzieje się tu wiele. Każda rozkładówka to bowiem bardzo drobne opowiadanie (duży druk i oddanie miejsca na ilustracje jeszcze ogranicza warstwę tekstową), a właściwie fragment dużej narracji. Pomysłem i siłą tomiku staje się doprowadzanie do zagadki. Na każdej stronie pojawi się pytanie, na które trzeba będzie znaleźć odpowiedź i to szybko - bo już kolejna rozkładówka rozpoczyna się od rozwiązania. Co ważne: należy tu równie uważnie śledzić tekst i ilustracje, bo w nich kryją się też podpowiedzi.

Tiril i Oliver spotykają się z poszkodowaną, żeby dowiedzieć się, co się stało - i wyruszają w trasę. Nie uda im się rozwiązać zagadki, kiedy będą siedzieć we własnym biurze. Informacji jest za mało, należy je dopiero zdobyć i dostosować do biegu śledztwa. Dzieci podążają za bohaterami i mają szansę na wyciąganie tych samych wniosków co mali detektywi. Widzą dokładnie to samo i dowiadują się tego, co postacie, w tym samym momencie - wszystko zatem zależy od ich spostrzegawczości i umiejętności wyciągania wniosków. To coś, co maluchy mogą ćwiczyć - z pewnością przydadzą im się takie umiejętności, nawet jeśli nie zamierzają zakładać własnego biura detektywistycznego. Na tym polega zabawa w tej książeczce. Rozrywki dostarcza nie tylko sama lektura i możliwość oglądania dynamicznych obrazków (sytuacje ujmowane z różnych perspektyw, z mocnymi kolorami i kreskówkowymi bohaterami, zawierają podpowiedzi dotyczące śledztwa), ale i uczestniczenie w rozwiązywaniu zagadki. Dzieci mogą poczuć się jak bohaterowie - i zaistnieć w świecie detektywów. Tak przygotowana książka rozwija wyobraźnię, dodaje otuchy, uczy spostrzegawczości i wyciągania logicznych wniosków. Nie ma tutaj nudy, bo tekstu jest niewiele i szybko pojawiają się kolejne zagadki: nie ma czasu na oderwanie się od akcji. Trzeba podążać za bohaterami i nie dać im się wyprzedzić. Jednak gdyby komuś nie udała się sztuka odczytania śladów, zyska rozwiązanie już na kolejnej stronie. Wtedy też będzie można sprawdzić swoje siły w pracy śledczej. To książeczka niepozorna z wyglądu, ale przynosząca całkiem sporo rozrywek - i w sam raz dla tych dzieci, które są fanami "kryminalnych" opowiastek i zazdroszczą bohaterom ich przygód.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz