* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

czwartek, 1 sierpnia 2019

Bianca Iosivoni: First last kiss

Jaguar, Warszawa 2019.

Zakłady

Grunt to dobry schemat powieściowy. Można go potem wypełniać treścią, a jeśli jest się sprawnym narratorem to już gwarancja sukcesu rynkowego, bez względu na powtarzalność. Bianca Iosivoni w serii First last przygląda się kolejnym parom bohaterów i postępuje wobec ściśle określonych punktów. I ona, i on muszą mieć rodzinne problemy (tak, żeby we własnym towarzystwie ujrzeli możliwość ucieczki od zmartwień), muszą nie chcieć związku, muszą prezentować podobne poglądy albo zainteresowania (w ostateczności może to być podobieństwo charakterów). Mają walczyć z uczuciem, żeby w odpowiednim momencie poczuć wzajemne iskrzenie i silne pożądanie. Nie rzucą się na siebie od razu: jeszcze dopuszczą do głosu zdrowy rozsądek, aż w końcu erotyczne przyciąganie zwycięży. W łóżku będzie im ze sobą wspaniale, tak bardzo, że stanie się to podstawą nowego związku. Przewidywalność trochę tu przeszkadza, ale tylko odrobinę. W końcu obyczajówek z serii First last nie czyta się dla zaskoczeń w biegu akcji, a dla emocji, jakie przepełniają postacie. W tym Bianca Iosivoni pozostaje mistrzynią.

„First last kiss” to opowieść o ostatnich przyjaciołach w paczce. Sparowali się już wszyscy samotni i wszyscy podobni, ale Luke i Elle nie zamierzają ze sobą sypiać. Współlokatorzy i kumple zakładają się, kiedy to nastąpi: nikt nie ma wątpliwości, że ci dwoje są dla siebie stworzeni i staje się tylko kwestią czasu, kiedy sami się zorientują. Tymczasem bohaterowie wolą ocalić coś cenniejszego, wzajemną przyjaźń. Lubią spędzać ze sobą czas, organizują sobie wspólne wieczory filmowe, spieszą z pomocą, gdy jest to potrzebne, a kiedy tylko wyczują, że druga strona ma problem, rzucają wszystko, żeby po prostu być obok. To dla nich największa wartość. Świadomi są, że prawdopodobnie romans wszystko by zepsuł, wzbraniają się więc przed nim. Wzbraniają się w momencie pocałunków, podczas tęsknoty za drugą stroną, ale nawet wtedy, gdy już nie mogą się powstrzymać przed zaawansowanymi pieszczotami. „To się nie liczy”, powtarzają jak mantrę. Zaklinanie rzeczywistości nie zda się na wiele, skoro sytuacja sprzyja sercowym podbojom.

Luke cierpi z powodu własnej historii rodzinnej. Nie radzi sobie z własną psychiką, zmienia dziewczyny jak rękawiczki i z żadną nie potrafi spać w jednym łóżku, bo uważa to za zbyt intymne doświadczenie. Elle została wyrzucona z domu, bo nie pasowała do idealnego obrazu rodziny. W sobie nawzajem znajdują oparcie, a że mają też sporo wyrozumiałości dla własnych wad, związek może się udać. Trzeba jednak najpierw pokonać obawy. Bianca Iosivoni nawet nie udaje przed czytelnikami, że coś tu może nie wyjść: tylko Luke i Elle mają wątpliwości, odbiorczynie w żadnym wypadku. Na szczęście autorka popisuje się sprawną, zmysłową i bardzo szczegółową narracją – i to jest czynnik, który przyciąga do książki nastolatki. „First last kiss” dobrze się czyta, bez względu na koleiny romansowe. To powieść, w której odbiorczynie znajdą ślady naiwnych tęsknot za idealnym związkiem, obietnicę miłości na przekór wszystkiemu. Nikomu nie będzie przeszkadzać przewidywalność, po tę książkę sięgną przede wszystkim czytelniczki spragnione baśni w codziennym życiu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz