* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

niedziela, 13 marca 2016

Iwona Kienzler: Bodo i jego burzliwe romanse

Bellona, Warszawa 2016.

Partnerki

Iwona Kienzler nie tropi obyczajowych skandali, za to usiłuje zapewnić odbiorcom rozrywkę połączoną z zaspokajaniem ciekawości. Tom „Bodo i jego burzliwe romanse” to publikacja, w której jedynie tytuł nawiązuje do poszukiwania sensacji. Zresztą i na ten zabieg marketingowy można spojrzeć z przymrużeniem oka, bo Eugeniusz Bodo – przedwojenny gwiazdor filmowy – nie jest dzisiejszym celebrytą. Pozwala za to zagłębić się w dawnej obyczajowości i poznać elementy życia gwiazd dwudziestolecia międzywojennego.

Tom dzieli autorka na kolejne postacie, miłosne podboje Eugeniusza Bodo, prawdziwe lub domniemane, prawdopodobne oraz… niemożliwe. Na tej zasadzie, gdyby na serio wziąć tytuł jak z plotkarskiego czasopisma, można by książkę ciągnąć w nieskończoność. Zwłaszcza że Kienzler odwołuje się to ustaleń biografów i sama nic nowego o Bodo nie odkrywa. Konstrukcja publikacji umożliwia jej natomiast przybliżanie sylwetek różnych aktorek i postaci z życia publicznego, które mogły trafić do serca przedwojennego amanta. I tak prezentuje tu Kienzler Zulę Pogorzelską, Norę Ney, Reri, Elnę Gistedt czy… Polę Negri. Za każdym razem stara się mocno przybliżyć odbiorcom sylwetki, nawiązuje do artystycznych dokonań i życiowych wyborów bohaterek rozdziałów. Same ewentualne związki z Eugeniuszem Bodo wcale nie wybijają się na pierwszy plan – czasami w ogóle Iwona Kienzler wręcz przypomina sobie w ferworze opowiadania o artystce, że jeszcze był Bodo, pretekst do przytoczenia okołobiograficznego szkicu. Ale to nie wada i nie przeszkoda w lekturze, bo autorka – jak zwykle zresztą – ciekawie portretuje rodzący się świat polskiego filmu dźwiękowego. Z sentymentem opisuje kolejne role Eugeniusza Bodo, stara się przedstawić techniczne możliwości kręcenia i wyświetlania filmów, zajmuje się całym raczkującym filmowym biznesem. Dodatkowo usiłuje też ukrócić plotki na temat rzekomego homoseksualizmu Bodo – kilka razy w książce podkreśla, że dyskrecja na temat pań to raczej efekt dżentelmenerii Bodo niż upodobania do mężczyzn.

Bodo powraca tu też w kilku życiorysowych punktach. Kienzler nie zamierza powtarzać biografii, ale uważa, że powinna się odnieść do wypadku samochodowego (ewidentnej przyczyny późniejszej abstynencji) czy do samej śmierci Eugeniusza Bodo (tu przedstawia cały zestaw fałszywych tropów i efekt „śledztwa”). Samych „burzliwych romansów” jest w książce bardzo niewiele – lecz autorka wynagradza to szczegółowością w prezentowaniu realiów dwudziestolecia. Dba o udokumentowanie wiadomości – każdy rozdział opatrzony został całym zestawem przypisów. Często mimo obfitości opracowań pojawiają się stwierdzenia, że biografom nie udało się czegoś ustalić, co przypomina, że autorka przetwarza już sprawdzone dane, a nie wprowadza do stanu wiedzy nowych informacji. Czytelnicy jednak nie będą rozczarowani – wiele już razy Iwona Kienzler udowadniała narracyjną sprawność w prezentowaniu kulturalno-obyczajowej przeszłości. I tu pisze z wprawą, zapewnia odbiorcom sporą dawkę wrażeń i przypomina o dawnym amancie kinowym. Bożyszcze ekranu, Eugeniusz Bodo, nie gra w tej publikacji najważniejszej roli – staje się pretekstem do przedstawiania barwnych anegdot i towarzyskich układów. Kienzler dobrze się orientuje w realiach dwudziestolecia międzywojennego, potrafi odtworzyć dawną atmosferę i przekonująco nakreślać rodzajowe scenki.

„Bodo i jego burzliwe romanse” to zestaw szkiców biograficznych o postaciach nieco zapomnianych – i fragmentów z życiorysu tytułowego bohatera, który staje się modelowym przykładem przedwojennego kinowego amanta. Tę książkę można czytać dla wiadomości – ale dużo lepiej sprawdzi się jako pozycja rozrywkowa, zbiór w miarę lekkich wydarzeń i obserwacji obyczajowych z dawnych lat.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz