* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

sobota, 26 marca 2016

Tosca Lee: Judasz

Święty Wojciech Dom Medialny, Poznań 2016.

Godzina próby

Skoro Judasz staje się pierwszoplanowym bohaterem powieści, nie może być do końca zły. Jego rozdwojenie przedstawia Tosca Lee w epilogu przeniesionym na początek tomu „Judasz”, sugerując, jak będzie przyglądać się tej postaci, jednoznacznie zwykle ocenianej. Judasz wyda Jezusa, przebieg fabuły wolny jest od niespodzianek, bo Lee sięga po gotową historię, którą wszyscy w dodatku znają. Przerabia ją jednak na powieść psychologiczną o namacalnej niemal treści. Wszystko dlatego, że mniej skupia się na biblijnych przekazach i cytatach, a bardziej na obyczajowości czasów Jezusa. W gruncie rzeczy obudowuje fundamenty chrześcijaństwa tonami sensacyjnymi, thrillerowymi lub po prostu kulturowymi, żeby nie tyle zidentyfikować relacje z Biblii, co na nowo je zinterpretować.

Judasz od dzieciństwa mierzy się z okrutną rzeczywistością i to Tosca Lee prezentuje bez otoczki psychologicznej w kilku zaledwie krwawych i wstrząsających scenach. Nie ma tu analizowania sytuacji, są proste i filmowe obrazy. Łatwo z nich pojąć postawy dorosłego człowieka, również zmuszonego do dokonywania wyborów. Ale wbrew początkowym rozdziałom „Judasz” nie jest powieścią o Judaszu. Nie jest nawet, jak zapowiada autorka, powieścią pół na pół o Judaszu i Jezusie. To książka poświęcona Jezusowi widzianemu oczami ucznia. W zasadniczej części tomu znikają bowiem na długo dylematy Judasza i jego silne przeżycia, wszystko ogranicza się do bycia jednym z uczniów i do uczestniczenia w znanych wszystkim sytuacjach – rozmnażaniu chleba i ryb, uspokajaniu wody, uzdrawianiu trędowatych czy obmywaniu uczniom nóg. Tu już nie będzie miejsca na apokryfy i dodatki, Judasz zatraca się w nowych przeżyciach. Nawet jego konflikt z matką, która wolałaby dla dorosłego syna stabilne i zrozumiałe zajęcia i inne towarzystwo nie wprowadza spodziewanego poruszenia. Tosca Lee nie ma pola manewru, staje się zakładniczką historii, którą chce opowiedzieć po swojemu.

W „Judaszu” autorka wybiera przyglądanie się krwawym często kulturowym realiom, nie boi się turpistycznych obrazów ani nieprzyjemności. Odtwarza gwar uliczny i atmosferę prywatnych spotkań, nie traktuje apostołów jak świętych, ale jak zwykłych przyjaciół, którzy dobrze się bawią, spędzając razem czas (a potem wspólnie martwią się niepokojącym kierunkiem nauk Jezusa). Co ciekawe, sam Jezus w „Judaszu” bardzo często krzyczy – krzyczy, gdy musi przebić się głosem przez harmider tłumu, krzyczy, gdy ma do zakomunikowania coś ważnego, krzyczy, by zwrócić na siebie uwagę, a czasami nawet chichocze. To portrety mało biblijne, ale Tosca Lee taki właśnie efekt chce uzyskać – nie książkę pisaną z pozycji na kolanach, a tom o zwykłych ludziach, o zrozumiałych dla dzisiejszych czytelników uczuciach.

Jest „Judasz” powieścią, w której ważka okazuje się plastyczność słów. Tosca Lee nie może do końca zagłębiać się w przemyślenia postaci (dystans zachowywany przez Judasza dobrze to w narracji tłumaczy), zajmuje się więc tym, co namacalne i możliwe do dostrzeżenia. Ożywia zewnętrze, a niekoniecznie wnętrza uczniów, zresztą gdy już raz dostanie się w wir wydarzeń z Biblii, nie ma sposobu, żeby zajęła się czymkolwiek innym. „Judasz” brzmi jak książka zrodzona z fascynacji dalszoplanową historią, jak dopowiedzenie do powtarzanych od stuleci opowieści. Nie jest przesadnie szczegółowa (z czego Lee tłumaczy się w posłowiu), za to bardzo malownicza. Ta autorka udowadnia odbiorcom, że tematy zamknięte w Biblii wciąż są żywe i wzbudzają zainteresowanie, ich esencją jest bowiem nie kwestia uduchowienia a bliskości do zwykłych dylematów ludzi w chwilach zagrożenia. Tosca Lee zwycięsko wychodzi z próby przerobienia doświadczeń Judasza na powieść.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz