* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

wtorek, 28 sierpnia 2012

Tony Giles: Świat w moich oczach

Prószyński i S-ka, Warszawa 2012.

Korzystanie z życia

Dla wielu ludzi utrata wzroku oraz osiemdziesięcioprocentowa utrata słuchu, a także poważne problemy z nerką, byłyby wystarczającymi powodami, by zaprzestać jakiejkolwiek działalności czy aktywności, także rozrywkowej. Tymczasem Tony Giles udowadnia, że nie ma takich ograniczeń, których nie dałoby się przezwyciężyć. Niepełnosprawność to dla niego puste hasło, które zresztą w tomie „Świat w moich oczach” nie ma racji bytu. Autor bowiem potrafi chłonąć życie wszystkimi zmysłami, nic sobie nie robiąc z chorób czy zagrożeń.

Kto jest ciekawy, w jaki sposób Giles radzi sobie z faktem, że nie widzi, a żeby cokolwiek słyszeć, musi używać aparatu słuchowego, ten nic tu dla siebie nie znajdzie – bo autor sprawia wrażenie, jakby sam o tym nie pamiętał. Uwielbia podróżować i o tym właśnie jest jego pierwsza książka. Może nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że Giles uwielbia podróżować samotnie, gdy nie musi dostosowywać się do innych i sam o sobie decyduje. Nie koniec na tym. Tony Giles uwielbia też imprezować. Alkohol, skręty i przypadkowy seks – to jego dewiza na podróż. Mało? Dodajmy do tego jeszcze zamiłowanie do kolekcjonowania mocnych wrażeń za sprawą sportów ekstremalnych. Nic dziwnego, że autor nie ma czasu na przedstawianie drobnych uciążliwości dnia codziennego, skoro na każdym kroku czekają go przeżycia ekstremalne i niezwykłe. Bo ten niewidomy facet z równą satysfakcją skacze ze spadochronem i na bungee, bierze udział w spływach, nurkuje na Wielkiej Rafie Koralowej i gra w rzutki. A to nie koniec listy, dopiero jej początek.

O swoich motywacjach i odmiennej perspektywie Giles wyczerpująco pisze na początku książki. Chwilę później czytelników porywa wir wydarzeń, dziwna podróż dookoła świata. Dziwna nie dlatego, że prowadzona przez niewidomego podczas gdy wiele książek podróżniczych opiera się na tym, co zobaczone – dziwna, bo przeżywana od strony imprezowo-cywilizacyjnej i „wrażeniowej”. Giles chce spróbować wszystkiego, więc kiedy musi, zataja problemy ze zdrowiem, ryzykuje często i chętnie i nie ma zamiaru rozczulać się nad sobą. Wlewa w siebie hektolitry alkoholu i w ten sposób też zapewnia sobie ekstremalne doznania. Jego podróż zmienia się w stały głód wyzwań, testowanie niebezpieczeństw i nowych możliwości. Co ciekawe, pytany o opinię na temat kolejnej atrakcji jest w stanie wydusić z siebie tylko słowa zachwytu, przemieszane z przekleństwami (przypuszczam, że w tłumaczeniu złagodzonymi, bo brzmiącymi zaledwie kolokwialnie).

W związku z takim podejściem autora książka jest „tylko” rejestrem przygód, nie wrażeń podróżniczych. Odmienny sposób poznawania świata przejawia się tu w nieco innym niż standardowy doborze przymiotników (co ma związek z percepcją, Giles w końcu odbiera świat innymi zmysłami niż widzący ludzie). Do tego trzeba dołożyć drapieżną ironię autora, skierowaną bardziej do wewnątrz niż na poszukiwanie kulturowych absurdów – i zapis kolejnych przystanków w podróży. Autor pisze rzeczywiście o sobie, a nie o lokalnych atrakcjach, daje się poznać jako człowiek żywiołowy, niestroniący – również w narracji – od potocznego języka czy wręcz wulgaryzmów. To typ, któremu obcy jest strach i rozczarowanie, i typ, który dla ubawu na dobrej imprezie zrobi absolutnie wszystko. Książka zupełnie nie przystaje do podróżniczych schematów w literaturze rozrywkowej, to raczej wyznanie buntownika i outsidera, a i świadectwo przełamywania barier. Giles mimowolnie pokazuje, że jeśli chce się coś zrobić, to wszystko jest możliwe. Rzuca wyzwanie tym, którzy wolą tylko narzekać na swój los.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz