* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Annie Hawes: Podróż na południe

Zysk i S-ka, Poznań 2012.

Niespieszna wyprawa

Annie Hawes ma w swoich książkach sporo opisów i fascynacji wewnątrzkulturowymi różnicami w różnych regionach Italii. W narracji jest celowo bardzo powolna i usiłuje z codziennych obserwacji zachować jak najwięcej, by nie przeoczyć jakiegoś ważnego szczegółu. To pozwala dokładnie zagłębić się w prezentowaną właśnie jednokierunkową historię, a jednocześnie stanowi kontrast z pospiesznymi podróżami dookoła świata. Ma szansę na zgłębianie tajemnic nowego środowiska: skrzętnie korzysta z faktu związania się z Włochem, Liguryjczykiem Ciccio.

„Podróż na południe” ucieszy wielbicieli tomu „W krainie oliwek” – tym razem bohaterka wraz ze swoim chłopakiem wyrusza do Kalabrii. Okazją ma być spadek, jaki Ciccio otrzymuje po krewnej mieszkającej na południu. To szansa dla Annie, wciąż złaknionej weryfikowania stereotypów i porównywania kultur, tyle że tym razem punktem odniesienia stanie się życie Liguryjczyków, a na pierwszy plan wybiją się absurdy z Kalabrii. Autorka na nowo będzie się musiała przyzwyczajać do innego akcentu, ale i innego sposobu myślenia oraz zbioru zasad. Ku radości rodziny Ciccia, stale trzeba będzie jej coś tłumaczyć i uczyć prawidłowych zachowań. Annie stara się jak może, by nikogo nie urazić, tyle tylko, że jej gafy stanowią rozrywkę dla tubylców. Hawes wszystko dokładnie rejestruje i opowiada czytelnikom o swoich próbach aklimatyzacji – a także rozwija wątek spadku i perypetii z nim związanych. Przy okazji dogłębnie analizuje kulturę w różnych rejonach Italii, przytacza zabawne anegdotki i rozwodzi się nad potrawami nie zawsze budzącymi apetyt u odbiorców. Z dużą dozą autoironii prezentuje postawy swoje i Ciccia w obliczu całego grona bliższych i dalszych krewnych – a także usiłuje się nie pogubić w gąszczu dziwnych obyczajów.

Kto zna prozę Annie Hawes, ten wie, że autorka ma skłonność do budowania dużych opisów. W ten sposób chce jak najpełniej oddać swoje przeżycia i przemyślenia, gdy po raz kolejny musi zmierzyć się z obcością nowego miejsca. Jej zapiski są ciekawe, bo nie prezentują socjologicznej strony zjawisk, a indywidualne postawy konkretnych bohaterów. Owszem, wśród charakterów zdarzają się i migawki stereotypowego myślenia, jednak Annie Hawes kulturę może poznawać dogłębnie. Tematyka jej książki jest mocno zakorzeniona w codzienności, która przejściowo musiała stać się świętem. Tym razem bowiem autorka boryka się z kłopotami mniej zwyczajnymi – przez sprawę spadku poznaje mentalność mieszkańców Kalabrii, może dostrzegać racje i błędy w rozumowaniu ich i Liguryjczyków – w końcu nie przestała tak naprawdę być przybyszem, obserwatorem z zewnątrz. A Kalabria także niesie sporo tajemnic, i to nie tylko w dziedzinie kulinarnej czy związanej z budowaniem domów. Ma tu przecież działać mafia. Tyle że, jak zawsze u Hawes, nie ma w tomie miejsca na ekstremalne emocje, wszystko jest stosowane i spokojne, a nawet prawie kojące. Autorka, która znalazła swoje miejsce na ziemi, może porzucić nerwowy pośpiech i niezrozumiały dla Włochów stres. Jej książka zradza się z ciągłego kontemplowania otoczenia: bez napięcia, bez konieczności biegania od zabytku do zabytku. Hawes poznaje Włochy jako mieszkanka kraju, to daje jej poczucie bezpieczeństwa, które potem łatwo odkryć w narracji.

Warto podkreślić, że Hawes, chociaż traktowana jak przybysz (który z definicji musi być gorszy od rodowitego Kalabryjczyka), radzi sobie w każdej sytuacji, uśmiecha się i notuje sporne kwestie. Jej tom wyrósł na zwykłych obserwacjach i próbach pogodzenia różnych światów – to lekturowy odpoczynek od zabiegania.

1 komentarz: