* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

czwartek, 2 sierpnia 2012

Katarzyna Zyskowska-Ignaciak: Ucieczka znad rozlewiska

WNK, Warszawa 2012.

Wbrew schematom?

Ktoś to w końcu musiał zrobić, bo stereotyp stawał się coraz bardziej wyraźny, a i coraz mniej twórczy jednocześnie. Katarzyna Zyskowska-Ignaciak postawiła na odwrócenie poczytnego schematu i delikatnie zakpiła sobie z modnych czytadeł dla pań. Równocześnie nie odcięła się od ich źródeł, tworząc „Ucieczkę znad rozlewiska” – powieść optymistyczną i obyczajową o układaniu sobie życia przez trzydziestoletnią bohaterkę. Kierunek obrała ten sam co autorki bestsellerowych historii, tyle że zwrot przeciwny. No i pozwoliła bohaterce na snucie marzeń, które popularne były przed epoką masowych literackich ucieczek na wieś.

Jednak pomysł z odwróceniem typowego scenariusza to nie wszystko. Franka widowiskowo ucieka sprzed ołtarza, a że dosyć ma egzystencji w małym miasteczku, w którym wszyscy się znają, wyjeżdża do Warszawy, bo chce wreszcie poczuć się anonimowo. Znajduje pracę, o jakiej nawet nie śniła – więc historia Kopciuszka trafia na właściwe tory. Franka może spróbować spełnić swoje marzenia – po raz pierwszy wyzwoliła się spod władzy rodziców i babci i zaczyna sama o sobie decydować. A dobry los, stały element fabuł dla pań, nie pozwoli, by stała się jej krzywda. Zmiana miejsca zamieszkania pociąga za sobą także inne zmiany – między innymi w sprawach sercowych. Tymczasem w tle rozgrywających się wydarzeń życie układa sobie na nowo starsza siostra Frani.

Aluzje do konkretnych tytułów są w tomie bardzo czytelne, chociaż autorka nie prowadzi otwartej wojny z modnymi pisarkami. Na mocną ironię pozwala sobie jedynie w kilku słowach wstępu, dalej, choć jej bohaterka nie podziela marzeń o spokojnej egzystencji w pensjonacie na końcu świata, nieco łagodzi tę postawę: najprawdopodobniej po to, by nie zrazić do siebie odbiorczyń – bądź co bądź kieruje swoją książkę także do wiernych czytelniczek Kalicińskiej i szeregu jej naśladowczyń. Nie o miejsce i zajęcie przecież tak naprawdę chodzi, a o uporządkowanie własnego świata i znalezienie szczęścia – to element spajający „Ucieczkę” i tomy, którym jest przeciwstawiana. Tyle że Zyskowska-Ignaciak decyduje się na dość odważne pomysły, które brawurowa ucieczka w ostatniej chwili dopiero rozpoczyna i sugeruje. Punktem docelowym staje się ten sam wewnętrzny spokój, który inne bohaterki znajdują w swoich samotniach.

Jest „Ucieczka znad rozlewiska” także podskórnym pytaniem o to, czy da się żyć cudzymi pragnieniami. Dla Franki różni ludzie, najczęściej w dobrej wierze, wyznaczają rozmaite scenariusze. Kobieta dobrze wie, czego się od niej oczekuje i jaką drogę powinna obrać, by dopasować się do wyobrażeń innych o szczęśliwym i spełnionym życiu. Zdobywa się jednak na refleksję, której wielu jej literackim koleżankom brakuje – i ma siłę, żeby zawalczyć o swoje. Oczywiście autorka stosuje tu sporo uproszczeń i fabularnych skrótów, czas ma na powieść, nie serial obyczajowy, ale już doświadczenia Franki powinny dać nieco do myślenia czytelniczkom. Nie każdemu odpowiada to, co akurat wpisuje się w realne lub wykreowane oczekiwania tłumów. Franka nie porzuca postawy indywidualistki i dopiero wtedy, gdy jej egzystencja zaczyna się robić burzliwa, odzyskuje wewnętrzny spokój, który potem znajduje odbicie w dość prostej, ale i przekonującej narracji.

Zyskowska-Ignaciak musi zachować ostrożność przy obalaniu mitów o udanym życiu w małej społeczności: jeszcze odbiorczynie nie zmęczyły się do końca takimi fabułami. Ale ponieważ dostarcza im w zamian całkiem interesującą (a co najważniejsze – silnie naszpikowaną emocjami) historię, może sobie pozwolić na drobny żart.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz