* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

środa, 25 kwietnia 2012

Małgorzata Strękowska-Zaremba: Detektyw Kefirek rozgryza prawnusia

W.A.B., Warszawa 2012.

Śledztwo przed egzaminem

Zadania dla małoletnich detektywów znaleźć można niemal na każdym kroku i… w najmniej sprzyjających okolicznościach. Teoś Kefirek dobrze o tym wie: powinien przygotowywać się do testu szóstoklasisty: w końcu został tylko tydzień do tego wielkiego sprawdzianu. Wbrew zaleceniom rodziców, a i wbrew zdrowemu rozsądkowi, młody bohater musi zająć się tajemnicą domu księżnej Elżbiety. Prawie dziewięćdziesięcioletnia staruszka nieoczekiwanie wyjechała do sanatorium, a w tym czasie ktoś zainstalował u niej na dachu antenę satelitarną, mimo że – jak wiedzą dzielni detektywi – kobieta nie ma nawet telewizora. Tymczasem na horyzoncie pojawia się australijski prawnuczek pani Elżbiety – według Teosia i jego przyjaciół to oszust, który chce wyłudzić majątek bezradnej damy. Chłopcy nie mogą przyglądać się bezczynnie tak jawnej niesprawiedliwości, zaczyna pracować ich wyobraźnia, karmiona kryminalnymi historiami. Poza tym są jeszcze Młodsi – sześcioletni bracia detektywów, wciąż wpadający w nowe tarapaty. Rezolutni Młodsi zapewniają Teosiowi i Dominikowi stale nowe zajęcia. Dzieci realizują nawet najbardziej oryginalne pomysły, z porwaniem kolegi włącznie. I tak z przygodami detektywa Kefirka nie sposób się nudzić.

Małgorzata Strękowska-Zaremba czerpie z tradycji literatury czwartej drugiej połowy XX wieku, chociaż śledztwom prowadzonym przez nastoletnich amatorów nadaje trochę mniejsze znaczenie niż w dawnych powieściach. Tu bohaterowie nie muszą poszukiwać wzoru do naśladowania, bo poradzą sobie sami – dzięki własnej przyjaźni a także informacjom z internetu. Poza tym nie ma potrzeby angażowania policji, dzieci mogą całkowicie przypisywać sobie zasługi po rozwiązaniu zagadki. Mniejsze jest więc również i zagrożenie – to nie znaczy, że odbiorcy będą mieli zredukowaną przyjemność z lektury. Autorka dba bowiem o to, by w jej książce cały czas coś się działo: jeśli nie w związku ze sprawą kryminalną i testamentem księżnej Elżbiety, to z kwestią wyrzucania śmieci do lasu. A gdy to nie wystarcza – rozrywkę zapewniają pomysły Młodszych czy przerabiane na dziecięcą modłę zachowania charakterystyczne dla bohaterów kryminałów. Strękowska-Zaremba nie zapomina nawet o wprowadzaniu dalszoplanowych a barwnych postaci (redaktorka szkolnej gazetki), by jeszcze bardziej wzbogacić powieść.

Najbardziej liczy się tu śledztwo. Bohaterowie nie są mistrzami dedukcji, wiele rzeczy muszą sprawdzić, zobaczyć czy osobiście przetestować. A skoro nikt nie traktuje ich poważnie – z uwagi na młody wiek – muszą czasem podążać śladami przestępców i włamywać się do zamkniętych pomieszczeń. Emocji nie zabraknie. Nie zabraknie też dowcipu: fakt, że nie mamy do czynienia z superbohaterami a przeciętnymi nastolatkami bardzo upraszcza zadanie. W książce znajdzie się sporo zabawnych scen i sytuacji wywołujących uśmiech, łatwiej też będzie odbiorcom identyfikować się z postaciami. W końcu praca detektywa nie może być lekka i prosta.

Opowieść prowadzi Teoś Kefirek, świadomy swoich ograniczeń i czekających go zadań. Teoś trafi do odbiorców – bo jest taki sam jak oni, nie wyróżnia się spośród innych nastolatków. Uwielbia powiedzenie „obłęd w ciapki”, które w zależności od potrzeb i zawartości emocji modyfikuje – udało się Strękowskiej-Zarembie to, na czym poległo już wielu twórców nie tylko literatury czwartej – uporczywie powtarzany zwrot nie razi i nie męczy, za to rytmizuje relację.

Sukces tomu „Detektyw Kefirek rozgryza prawnusia” polega na odpowiednim wyważeniu proporcji między składnikami – kryminałem, przygodą i humorem. To dzięki nim autorka może zaproponować dzieciom niejednowymiarową i wartościową historię – i zachęcić czytelników do śledzenia całej serii o detektywie Kefirku. Zwłaszcza że na kartach książki kryje się również zadanie dla uważnych odbiorców, a na rozwiązanie zagadki trzeba będzie poczekać do następnego tomu. Do czytania zachęcają też młodzieżowe w duchu ilustracje Olgi Reszelskiej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz